środa, 16 czerwca 2010

gołębiom od dziś mówię NIE

Tak.....ostatnio pisałem o gołębiarzu, który nam się skarżył, że te jego ptaszki się nas boją....że gdy latamy nad działkami w Grubnie jego "srule" nie chcą przylatywać, wracać i w ogóle mu się to nie podoba.......I wszystko byłoby fajnie pięknie, gdyby te jego ptaszki tak wszystkiego nie "osrywały"....gdy we wtorek wyjeżdżaliśmy z Grubna, nasz samochód został pracowicie obrobiony właśnie przez gołębie.....Nie wnikam czyje, ale fakt jest taki, że mieliśmy dwie ptasie kupy na szybie, dwie na masce i jedną konkretną na dachu........I TO mi się nie podoba bardzo......Nie mam nawalone w głowie i nie lśni idealnie za każdym razem nasze autko, ale pięć ptasich gówien jednego dnia, które trafiają na nas to zdecydowanie za dużo.....wczoraj też lataliśmy w Grubnie i znowu stalismy się celem ataku "chemicznego" w wykonaniu gołębi.....Poza tym podłączyły się do naszej dwuparalotniowej formacji trzy gołębie i tak lecieliśmy razem dobrą chwilę....Wiec wniosek mozna wysnuć, że "srule" się nas raczej aż tak bardzo nie boją, skoro z nami latają......Dodatkowo mają nas w "poważaniu" i wręcz "srają na nas"......
Całe szczęście jeszcze żaden mi nie nawalił na skrzydło, bo chyba bym po lądowaniu rozpieprzył te wszystkie ptasie budy w drobny mak..........
To wszystko sprawia, że jakoś nie chce mi się uważać czy przelatuję nad gołębnikiem....czy jest w pobliżu stado jakichś takich zasrańców....Skoro się nas nie boją, a wręcz czują się na tyle komfortowo by nas bombardować to czym się przejmować....? Żeby nie było, że tak tylko piszę zobaczcie sami jak potrafi taki "ptaszek" nawalić......Cholernik jakby celował.....
Podsumowując od dziś mam gołębie i te ich zasrane gołębniki w głębokim poważaniu....Jak one na mnie robią to ja też będę.....A co......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz