środa, 28 września 2016

w Polsce fajnie jest

   Kraj w którym żyjemy od jakiegoś czasu rządzony jest przez polityków o których można by napisać wiele. Z zasady nie chcę tu pisać o tym, co o akurat tej opcji politycznej myślę, ale czasami po prostu ręka cierpnie, gdy widzę co ci goście wyrabiają. Prywata i popelina z których Bareja i Orwell mogliby czerpać pełnymi garściami. Ale dość o tym, każdy widzi jak jest i co się dzieje. Po prostu fajnie jest.....

niedziela, 25 września 2016

włóczymy się...Nakło

   Przez zupełny przypadek w ostatni piątek spotkałem kumpla z którym zazwyczaj latamy gdzieś dalej. Chwila rozmowy, co słychać i kiedy, a co ważniejsze gdzie polatamy tym razem. Pada na Nakło nad Notecią, ponoć miasto śliczne z góry, a łąk wykoszonych do latania całe hektary. Ok, w sobotę potwierdzamy i niedzielny poranek spędzamy razem w powietrzu szwendając się po nakielskim niebie ile wlezie. 
   Ostatecznie lądujemy nieco przed pierwszą po południu czując, że jeszcze dałoby radę puścić się w jakąś wycieczkę, ale puste baki naszych napędów niespecjalnie chcą się na to zgodzić.
   Poza tym warunki wyśmienite, wiatr osłabł, a poranne słońce przyjemnie wygrzało ziemię co pozwala poczuć już nieco termiki. Nie ma rady, tyle musi wystarczyć na dziś i teraz wypada jedynie potwierdzić, ze Nakło i okolice z lotu ptaka jest miejscem które nie sprawiło najmniejszego zawodu….












niedziela, 18 września 2016

Latawce za nami...

   Tegoroczne święto latawca za nami. Tym razem warunki niespecjalne dla nas, za to idealne dla wszystkich puszczających latawce. Była ich masa i właściwie przez całą imprezę coś furczało w powietrzu. 
   Prócz tradycyjnego latawcowego konkursu można było zobaczyć też nasze zabawki, posiekać w artystyczny sposób ziemniaka lub nieco postrzelać. Kolejny organizacyjny sukces i cała masa zdjęć na pamiątkę kolejnej świetnej imprezy organizowanej corocznie przez stowarzyszenie Horyzont i gminę Chełmża.





wtorek, 13 września 2016

Święto latawca 2016

   Od dobrych kilku lat uczestniczymy, więc w tym roku też będziemy. Oczywiście wrzucamy poniżej oficjalne zaproszenie dla wszystkich chętnych którzy zechcieliby dołączyć :

poniedziałek, 12 września 2016

wrześniowy maraton....

   Ostatnie dni wynagrodziły pogodową posuchę ostatnich tygodni. Przez dobry tydzień można było latać codziennie, wciąż, do oporu i do upadłego. Ile paliwa w baku zatankowane, tyle można było wypalić. 
   Pogoda była na tyle świetna, że w zaledwie kilka dni niektórzy mogliby mocno zwielokrotnić swój całoroczny nalot. Piękna wyżowa aura, przyjemne ciepłe powietrze i chyba pierwszy w ostatnim roku okres gdy do napędu tankuję więcej niż do samochodu. I właśnie taka tendencja bardzo mi pasuje, choć muszę uczciwie przyznać że zbyt dużo latania w połączeniu z pracą, brakiem snu i ogólnym zmęczeniem może bywać męczące. Czego by jednak nie napisać, takie tygodnie nie są zbyt częste i kto nie skorzystał niech żałuje….

wtorek, 6 września 2016

Otwarte klatki

   Prawa zwierząt są dla nas ważne i mocno ograniczamy produkty zwierzęce w naszym życiu. Niestety, otaczająca nas rzeczywistość jest taka, że nasz świat czerpie garściami z cierpienia zwierząt traktując je właściwie wyłącznie jako zasoby i surowce. Prawda jest taka, że zwierzęta to żywe i czujące istoty bezlitośnie zamęczane i mordowane przez ludzi pragnących wytworzyć produkt na którym da się zarobić jak najwięcej. Nie ma co się łudzić o ekologicznych chowach i dbałości o szybką bezbolesną śmierć. tere fere i bujda na resorach, dziś zwierzak skończył być istotą żywą, a zaczął być jedynie kilogramem mięsa, futrem lub fabryką jajek. Poza tym tu nie ma tak naprawdę mowy o szacunku do zwierząt, choćby nie wiadomo jak ktoś na nie dmuchał i chuchał, dbał i pieścił to i tak skończą zabite przedwcześnie w imię mamony. Właściwie w każdym zakątku naszego kraju można spotkać przemysłowe mięsne hodowle drobiu, bydła czy wielkie fermy zwierząt futerkowych stawianych w jedynym celu – produkcji i wytwarzania zasobów, a większość z nas ich nie widzi lub nie stara się nawet dostrzec. 
  Niestety prawie każdemu z nas, ludzi, nawet się nie przychodzi do głowy skąd bierze się mięso na półkach sklepowych, ot, leży, jest, no i trzeba coś jeść. A jak tanio to jeszcze lepiej. Bolesna prawda jest taka, że przysłowiowy kurczak, kiełbasa, czy jajka w większości pochodzą z fabryki w której rolą zwierzaka jest jedynie odpowiednio szybki wzrost by w jak najkrótszym czasie można było go uśmiercić, przetworzyć, sprzedać i skonsumować.
   Wielu z nas na pewno zna widoki wsi z wesoło brykającymi zwierzakami, które dobry gospodarz hoduje dla mleka, jajek czy wełny. Niestety takich widoków jest bardzo mało, dzisiejsze czasy to przerażająca konsumpcja i pogoń za zyskami. Normą w tym brutalnym świecie są ogromne hale gdzie właściwie w sposób automatyczny produkuje się zwierzęta z przeznaczeniem na rzeź.
   Zastanawia mnie czasami jak to jest z ludzką mentalnością, z jednej strony jesteśmy zadeklarowanymi przyjaciółmi zwierząt, wszyscy kochamy psy, koty, papugi, rybki czy inne krokodyle i robi nam się jakoś tak cieplej na sumieniu gdy jakiś zwierzak domowy jest w pobliżu, by z drugiej strony bez mrugnięcia okiem wziąć ze sklepowej półki uśmierconego i zamęczonego zwierzaka lub ubrać futra zwierząt hodowanych jedynie w celu obdarcia ich ze skóry. 
    Niby wszyscy wiedzą o przemysłowych warunkach w jakich produkuje się jajka, drób, lisy, świnie i inne zwierzaki, jednak wciąż tak niewielu ludzi ma wyrzuty sumienia że kupując te produkty bierze udział w zorganizowanym systemie przemysłowego zamęczania i mordowania całkiem sympatycznych i fajnych zwierzaków. Czym się różni kura od papugi ? lis od psa ? Norka od kota albo krowa od konia ? Tym, że jedne bez mrugnięcia okiem ludzkość morduje na skalę przemysłową, a drugie trzymamy blisko by służyły do okazywania uczuć i afirmacji przyjaźni do zwierząt.
   Ktoś mógłby powiedzieć, że ważna jest cena naszego istnienia na świecie. Tu kolejna bujda. Niestety, wytworzenie kilograma mięsa wymaga zużycia zdecydowanie większej ilości wody, energii i paszy niż nam się wydaje. Zwykła ludzka pogoń za pieniędzmi i wieloletnie nawyki sprawiły, że łatwiej jest pójść do sklepu po względnie tanie mięso i przymknąć oko na cierpienie zwierzaków, niż przyrządzić bezmięsny posiłek zupełnie nie ustępujący pod względem smaku, ceny i wartości odżywczej. Ba nawet go przewyższający, ale komu sie chce pichcić skoro łatwiej jest usmażyc kotleta ? Produkcja zwierzęca to ogromny przemysł i gdy kilogram mięsa lub jajka można wytworzyć jeszcze taniej, nikt się nie zawaha. A ze odbywa się to kosztem zwierząt to nikogo już nie rusza. Z drugiej strony rynku konsumenci także liczą na coraz tańsze produkty i bez mrugnięcia okiem wybierają np. jajka nieco tańsze od konkurencji. Różnica tkwi jak zawsze w szczegółach i świadomości ludzi, bo to właśnie chyba jest najważniejsze. 
   Kupujemy tanio, im taniej tym lepiej i podświadomie wypieramy ze świadomości fakt, iż dzięki naszemu konsumpcyjnemu podejściu tradycyjny wolny chów zwierząt został zastąpiony brutalnym, pozbawionym uczuć przemysłem mięsnym czy futrzarskim. Tak wydaje się być wygodniej taniej i lepiej. Ale czy na pewno ? Czy tak chcemy? Czy warto żyć bez świadomości otoczenia i udawać że nie uczestniczymy w brutalnej i pełnej cierpienia rozgrywce sprowadzającej zwierzęta do roli surowca? Czy to oznaka człowieczeństwa?
  Trochę się rozpisuję, ale nie o to w dzisiejszym wpisie chodzi. Warto czasami napisać kilka słów jak widzimy otaczający nas świat i jak ważna jest dla nas świadomość tego, jak funkcjonują niektóre mechanizmy. Dziś padło kilka słów o zwierzakach i myślę, że co jakiś czas warto napisać o czymś co chyba jest ważniejsze niż zrobienie kolejnych kilku godzin nalotu czy kolejnego startu.

   Już na sam koniec – wszystkich gotowych zgłębić temat o którym pisałem wyżej zapraszamy do zapoznania się z działaniami stowarzyszenia Otwarte Klatki gdzie można zobaczyć jak wyglądają sprawy związane z masową hodowla i eksterminacją zwierząt hodowlanych, jak można zmienić swoje życie i o co w tym wszystkim chodzi....   


sobota, 3 września 2016

Inowrocław tandemuje...

   Co jakiś czas wpadam do inowrocławskiego aeroklubu polatać, pobyć i wchłonąć świetną panującą tam atmosferę. Jeśli o mnie chodzi panuje tam fenomenalny klimat dla uprawiania paralotniarstwa i to chyba jedyne takie lotnisko w okolicy, gdzie można poczuć „to coś”. 
   Czasami wystarczy jedynie sam fakt bycia na miejscu, by dosyć szybko podładować akumulatory czerpaniem z tego specyficznego aeroklubu. 
   Dzisiejszy poranek to oczywiście lotnicze pogaduchy, poranna kawa w przylotniskowej knajpie i rozstawiona winda, która dała możliwość holu latającym swobodnie i wszystkim tym, którzy mieli ochotę polecieć w tandemie. Było jak zawsze i choć sam jakoś nie polatałem, to wróciłem do domu tak naładowany jakbym latał cały poranek….