środa, 30 stycznia 2013

Vario no.6 po raz ostatni z Empiku....

   Ostatni numer Vario ukazał się już jakiś czas temu, jednak dopiero wczorajsza wyprawa na zakupy zaowocowała zaopatrzeniem domowej biblioteczki w najnowszy numer jedynego pisma paralotniowego w Polsce. Trochę zwlekałem z zakupem z powodu myśli o prenumeracie poprzez Polskie Stowarzyszenie Paralotniowe. W ten sposób wychodzi zdecydowanie taniej i nie trzeba fatygować się do sklepu. Ostatecznie zadziałał impuls i podczas popołudniowej wyprawy do Torunia popędziłem do Empiku, by mieć wreszcie co miętosić w rękach, podczas pluchy, jaką obdarza nas pogoda.
   Krótkie ferowanie na półkach, przegląd prasy wędkarskiej, żeglarskiej i gdzieś tam głęboko odnalazłem wreszcie Vario no.6. Niestety swoje przy kasie musiałem odstać - dwie osoby przede mną wpadły na pomysł zapłaty za swoje zakupy jakimiś miedziakami. Na dokładkę trafił się średnio inteligentny sprzedawca powodujący, że już sam jego wygląd kazał myśleć na ile sposobów można zrobić komuś krzywdę. Luz, gdyby to było pięć złotych - kwoty zostawione przez tych ludzi wchodziły niestety w dziesiątki. Nie wiem, umówili się czy coś choć nie wyglądali jakby byli razem. Do tego ten dupowaty sprzedawca nachalnie wciskający mi torbę i zachęcający do czekolady.
   Wrr nerwowy byłem w tej kolejce. Nie chcę, dziękuję, kasuj chłopie, trochę energii bo dziesięć minut kiblowania w kolejce, vario gdzieś tam ukryte i Ty jakoś zadziałały na mnie jak płachta na byka. 
   W końcu się udało. Skasował, podziękował, do widzenia i trzeba było wyprysnąć z tego sklepu, by wreszcie w świętym spokoju nacieszyć oczy kolorowym magazynem. Sosna jeszcze śmigała po sklepach, a ja w samochodzie spokojnie w dobre czterdzieści minut przerobiłem cały numer.
   Szósty numer jest zdecydowanie lepszy niż ostatni, choć być może po prostu treści prezentowane teraz bardziej mi odpowiadają. Nie da się niestety trafić w gusta wszystkich, a natłok różnorakich zagadnień starczyłby na tygodnik a nie kwartalnik jakim jest Vario. Jedno co rzuciło się w oczy to chyba trochę większa ilość reklam, zarówno tych kolorowych, tradycyjnych jak i tych ukrytych. Właściwie większość aktualnego numeru to lokowanie produktów w formie artykułów czy wywiadów i nieco brakuje jeszcze (jak dla mnie) odrobiny teorii w stylu artykułu z numeru 4. Całość wypada jednak bardzo dobrze,a moje powyższe uwagi są jak zawsze spowodowane wrodzonym czepialstwem. Vario no.6 na pewno warto było kupić, chociażby tylko z powodu wyglądu. Ładny, estetyczny, dobry kwartalnik na pewno warty swojej ceny.
   Jedna rzecz, której się "czepnę" na koniec to Empik - najsłabsze ogniwo kupowania naszego paralotniowego kwartalnika. Kolejne numery będzie już przynosił do domu listonosz. Zginanie krzyża w poszukiwaniu Vario i wspomniany wcześniej mało kumaty sprzedawca przelały czarę. Nie dość, że wychodzi zdecydowanie taniej (dwie trzecie ceny numeru w sklepie) to jeszcze nie trzeba nigdzie chodzić, szukać i wystawać w kolejkach. Wystarczy być członkiem PSP, wpłacić 40 PLN by kolejne cztery numery trafiły prosto na chatę. Wygodnie, szybko i tanio.


niedziela, 27 stycznia 2013

zimą też się lata....

   Czasami znajomi pytają mnie czy zimą też latamy. Odpowiedź zawsze jest taka sama - lata się cały rok, jeśli tylko warunki odpowiadają. Zimą także, jednak jest to nieco inne latanie. Przede wszystkim lata się krócej - latem można wisieć nawet kilka godzin, zimą spędzenie godzinki w powietrzu uznać już można za wyczyn. Zimowe latanie to zupełnie inne warunki - ograniczeniem jest przede wszystkim temperatura i trudniejszy technicznie start. Zima jednak odpłaca tym, czego nie ma latem - pięknymi w swojej surowości warunkami lotu, widokami i świadomością, że choć jest nieco trudniej, nadal możemy spełniać odwieczne marzenie człowieka o lataniu. A jak takie zimowe latanie wygląda można zobaczyć na poniższym filmie. Dobrego oglądania :


sobota, 26 stycznia 2013

PIERWSZE ZIMOWE MAZURSKIE ZAWODY PARAMOTOROWE....

    Dziś dotarła do nas informacja o kolejnych zawodach motoparalotniowych. Każda taka inicjatywa cieszy, bo widać wyraźnie, że nasz sposób latania rozwija się dynamicznie. Kilka lat temu polskie podwórko paralotniowe było zdominowane lataniem swobodnym. Teraz ta tendencja się odwróciła i jestem gotów zaryzykować stwierdzenie, że stosunek napędziarzy do swobodnych się wyrównał, jeśli nie odwrócił. Pilotów jest wyraźnie więcej, umiejętności coraz wyższe więc siłą rzeczy imprez typowo motorowych także musi przybywać. W związku z tym w połowie lutego odbędą się w Piszu Pierwsze Zimowe Zawody Paramotorowe, które mam nadzieję przekształcą się imprezę cykliczną. 
   Jak będzie zobaczymy, jednak wracając do tematu poniżej oficjalny plakat Winter Masuria Paramotor Cup Pisz 2013 :


I na koniec garść linków dla wszystkich głodnych dokładniejszych informacji :
- oficjalna informacja o zawodach
- formularz zgłoszeniowy
- task zawodów
- regulamin zawodów

Wirus.....

   Jakiś czas temu, podczas fedrowania sieci wpadły nam w oko zdjęcia na jednym z blogów. I nie byłoby w nich nic wyjątkowego, gdyby nie treść jaką prezentowały. Przedstawiono tam całkiem fajnego kota, jakby mającego wpisane w siebie pozowanie do celującego weń obiektywu. Dziś podczas popołudniowego spaceru aparat był pod ręką, Wirus też chętnie współpracował by pokazać że nasz domowy pupil też się sprawdzi jako model. Co z tego wyszło można zobaczyć poniżej :










niedziela, 20 stycznia 2013

i nastała zima...

   Kilka dni temu nastała zima. Nie kalendarzowa, nie medialna, nie wydumana a taka prawdziwa, rzeczywista, konkretna, mrożąca konkretnie i posypująca śniegiem. Ów biały puch jest jak zwykle sporym zaskoczeniem dla drogowców i wszelkiej maści innych ludzi biorących kasę za przejezdność dróg, drożyn i innych chodników. Nie padało zbyt mocno, jednak te stosunkowo niewielkie opady zaskoczyły naszych dzielnych drogowców i sprawiły, że poruszanie się po regionie zdecydowanie należy do sportów ekstremalnych.
   Wczoraj wybraliśmy się do Bydgoszczy i właśnie tego dnia dane nam było zasmakować jazdy po drogach wyraźnie zapomnianych przez drogowców. Wiadomo, w sobotnie popołudnie gdzieś w Polsce XXI wieku odśnieżanie dróg musi stanowić nie lada wyzwanie. Choć ostatnio latania nie ma, na narty nie jeździmy to przynajmniej w ten sposób mogliśmy zaznać corocznego konkretnego zimowego zastrzyku adrenaliny.  
   Bydgoszcz odśnieżona marnie, "piątka" do Świecia nieco lepiej, "jedynka" do Chełmży i sama Chełmża to już zdecydowana tragedia. Jedyne pługi jakie mijaliśmy śmigały w okolicach Świecia i tamta okolica wyraźnie pokazała że "można", że "da się" i "się potrafi". Ktoś najwyraźniej się starał i komuś zależało. Reszta to niestety klęska, tragedia i koszmar powolnej jazdy na granicy poślizgu. 
    Owszem ktoś tam może powiedzieć, że dużo zależy od kierowców i stanu pojazdu, jednak akurat o to jestem spokojny. Nawet najlepszy kierowca niewiele poradzi na drodze, która takiego cudu techniki jak pług, odśnieżarka, czy inna piaskarka nie widziała od dawna. Droga, którą "łykamy" zazwyczaj poniżej godzinki trwała dwa razy dłużej. No trudno. Jak wiadomo żyjemy w Polsce, a w tym dzikim kraju najwidoczniej coś tak niezwykłego jak padający zimą śnieg potrafi zaskakiwać. Bywa...
   Dziś niestety trzeba było ruszyć do pracy i jak zwykle w Chełmży nadal kicha. Bo im dalej od tego miasteczka, tym drogowy śnieg bardziej w odwrocie. Całe szczęście już nie pada i powoli niemrawo nawet pojawia się słońce pozwalając myśleć o zimie w nieco cieplejszych kolorach. Zimie ładnych widoków, pełnej bieli śniegu i błękitu nieba. Jeszcze kilka zdjęć i to tyle w dzisiejszym wpisie. Idę na pyszne niedzielne słodycze "made in Sylwia".....




wtorek, 15 stycznia 2013

lekka hibernacja ...

   Ostatnio jakimś dziwacznym trafem "blog" został skutecznie poddany hibernacji. Kilka przyczyn różnistych sprawiło, że ostatni wpis pojawił się prawie dwa tygodnie temu. To dosyć spora przerwa jeśli weźmie się pod uwagę natłok spraw i rzeczy różnistych nadających się do opisania na blogu. Trochę przyczyniła się do tego grypa atakująca w kilku falach, nagromadzenie filmów "do obejrzenia" i nędzna pogoda nadająca się do wszystkiego innego, tylko nie do latania. Było co prawda kilka momentów "że można" jednak zawsze w takich chwilach okazywało się, że praca, że "to", "siamto" albo jeszcze inne "tamto". Hołewer, dziś po kilku dniach przeleżanych w łóżku, po obejrzeniu wszelkich kinowych nowości, kilkudziesięciu godzinach przy grach komputerowych nastąpiło zakończenie ostatniego marazmu blogowego. Okres hibernacji zakończony i prawdopodobnie blogowanie wróci do normy, pojawi się kilka zaległych komentarzy i spostrzeżeń. A by jakoś podsumować początek nowej fali wpisów poniżej zdjęcie z jednego z ostatnich porannych widoków jakimi obdarzyła nas "pani zima" :


środa, 2 stycznia 2013

1% na Polską Kadrę Narodową PPG

   Właśnie dotarła do nas informacja, że wszyscy Ci, którzy mają problem z celowym przekazaniem swojego osławionego "jednego procenta" mają wreszcie godny cel. Wiadomo, że ów "jeden procent" można przekazywać na różne organizacje, zależnie od chęci, upodobań i własnego widzimisię. Warto to robić, bo nasze pieniądze zamiast zostać zmarnowane można bardzo fajnie zainwestować.
   My gorąco zachęcamy do przekazania "jednego procenta" na rzecz POLSKIEJ KADRY NARODOWEJ PPG. Najzwyczajniej jest tego warta i każdy może mieć swój mały udział w Ich sukcesach - wystarczy napisać, że właściwie bez wielkich nakładów finansowych, bez wielkich sponsorów i kolosalnej kasy (jak np ta ładowana w narodowych piłkarzy) nasi piloci od lat należą do najlepszych na świecie, regularnie goszczą na podiach i co chwilę biją rekordy świata.
   By wspomóc "kadrę" należy wybrać jako Organizację Pożytku Publicznego Aeroklub Polski (KRS 0000122672) i wpisać w rubryce "Informacje Szczegółowe" KADRA NARODOWA. Więcej szczegółów i dokładna instrukcja jak to zrobić pod poniższymi linkami :
- Kadra Narodowa PPG
- Aeroklub Polski / OPP

wtorek, 1 stycznia 2013

i po......

   Święta minęły, wejście w Nowy Rok też już za nami i jakoś nie było ostatnio weny do pisania bloga. Najzwyczajniej w świecie nie było mocy i trzeba było zrobić sobie kilkudniowy urlop "od wszystkiego", tak by w zaciszu domowych pieleszy podładować nadszarpnięte ostatnio akumulatory. Tak po prostu. W kalendarzu już na stałe zagościła trzynastka i to właściwie wszystko co się ostatnio działo. Żadnych wielkich wodotrysków, żadnych super lotnych dni i innych takich. Był spokój, wyciszenie i radość z bycia razem. Można by się pokusić o jakieś małe podsumowanie ostatniego roku, jakieś plany czy postanowienia noworoczne, ale to chyba nieco mija się z celem. Minął jakiś tam umowny kalendarzowy okres, rozpoczęty został nowy i jedyne czego oczekujemy, to by nasi dzielni politycy nie spartolili tego, czego jeszcze nie zdołali rozwalić. Choć właściwie jeśli spojrzy się na ich najnowsze pomysły, to chyba wszystko jest możliwe. Ale dosyć o pierdołach. Nie warto marnować bloga na tematy o których wszyscy wiedzą. Ważne, by przyszłość była co najmniej tak samo fajna jak ostatnich kilka lat i by nic nie spaprało tak fajnego życia, jakie wiedziemy od jakiegoś czasu. I tyle na dziś.