niedziela, 30 września 2012

Lotniczy Piknik Rodzinny w Aeroklubie Pomorskim...


   Przez kilka ostatnich dni toruńskie niebo opanowane było przez dźwięk silników lotniczych. Było to zasługą rozgrywanych w Toruniu 56 Mistrzostw Polski w Akrobacji Samolotowej oraz Samolotowych Nawigacyjnych Mistrzostw Polski Seniorów (55) i Juniorów (41) - wyniki TU. Niejako na podsumowanie owego imprezowego tygodnia zaplanowano piknik lotniczy, którego nie sposób było ominąć. Zapowiadano atrakcyjne chwile i konkretny program, który mocno zachęcał.



   Na miejscu pojawiliśmy się nieco przed trzynastą. O tej godzinie zapowiadano zawody FREE STYLE w Akrobacji Samolotowej, jednak próżna była nasza nadzieja na ujrzenie owej konkurencji. Niestety się nie odbyła i lotnisko zionęło nudą.
   W powietrzu można było zobaczyć Dromadera, jednak po starcie odleciał w siną dal. Wrócił po jakimś czasie, by po "spuszczeniu wody" nad pasem wylądować i spokojnie odkołować na swoje miejsce. Do tego kilka startów samolotowych i to było właściwie wszystko w temacie samolotów.





   Całe szczęście "lotniczego honoru" dzielnie bronił czerwony Xenon SP-XENA którego ewolucje, przeloty i szaleństwa wzbudzały niemały zachwyt. Przez półtorej godziny można było dwa razy ujrzeć to czerwone cudo na niebie i tak naprawdę, gdyby nie "On" chyba byśmy zaczęli liczyć źdźbła trawy i wymyślać coraz durniejsze określenia na leniwie płynące po niebie chmury. Owszem, można było zobaczyć startujące samoloty i wspomnianego wcześniej Dromadera, jednak gdyby nie XENA lotnisko nie wyróżniałoby się niczym szczególnym. Xenon zrobił pokaz i konkretny szacun za umiejętności pilota oraz tej ciekawej maszyny.







   Prócz wspominanego Xenona żywą reakcję publiczności wywołał także Mi2 "4712" którego przylot, lądowanie i "przeparkowanie" wywołał jakąś konkretną nadzieję na latanie śmigłowcowe. Niestety niczym nie zaskoczył. Ot przylecieli, wylądowali, przestawili i tyle. Całą "atrakcję" można sprowadzić do trzech zdjęć :




   Gdy już się wydawało, że atrakcji większych nie będzie w powietrze po kolei poszli akrobaci. Pierwszy w powietrzu pokazał się samolot Extra300L SP-ACM i ten pokaz zdecydowanie był najfajniejszy. Choć może trzeba użyć słowa najbardziej widowiskowy. Niskie przeloty, wycie silnika, cacy wyszło...




   Potem w powietrzu pojawiła się Extra330LC SP-UAP, czyli jeden z popularnych "żelaznych". Ten pokaz odbywał się nieco wyżej, jednak publika mogła zobaczyć akrobacyjne latanie z wytwornicą dymu, który na tle błękitnego nieba wyglądał co najmniej bajecznie....







   Pokaz "akrobatów" zamknał chyba najpiękniejszy samolot tych zawodów. Prawdziwy cadillac powietrza, czyli Sbach300/XA-41 SP-EED. Wariactwo i czysty obłęd tego, co dobry pilot jest w stanie zrobić z samolotem....






   Po akrobatach na lotnisko wróciła nuda i w miejsce oczekiwania na jakikolwiek lotniczy pokaz ruszyliśmy w powolną drogę na parking. Jakoś zapowiadana wcześniej para polskich Jastrzębi F16 nie kusiła zbyt mocno i wizja obiadu na starówce coraz bardziej kusiła.
   Po "drodze" była jeszcze krótka wizyta w namiocie Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, gdzie była okazja na zabawę z testem określającym predyspozycje na zostanie kontrolerem. Dobry wynik na "test z marszu" zaskoczył. Kto wie, może kiedyś..?

 
   Krótko po trzeciej zapowiedziano wyczekiwaną przez wielu parę F16. Rzeczywiście w kilkanaście minut po po pierwszej zapowiedzi przyleciały dwa Jastrzębie. Para w ciasnym szyku przeleciała wysoko nad lotniskiem, zrobiła wojewódzki szeroki zakręt i poleciała z powrotem. Zostawili po sobie wrażenie, że szkoda było Ich paliwa i naszego czasu. Wysoko, daleko, jakby w oderwaniu od wszystkiego. Nie zachwycili niczym szczególnym, może poza wytworzeniem wrażenia, że "gdzieś tam" są i latają. Gdyby nie lornetki i mocne obiektywy aparatów nie byłoby szans na dobre widoki.



   Tak kiepskie kiepskie wrażenie Sił Powietrznych zostało jednak uratowane przez kolejnych akrobatów. Grupa akrobacyjna "Orlik" z Radomia pokazała się z najlepszej możliwej strony. Znów okazało się, że toruńskie niebo w ostatnią sobotę września należy do latania dynamicznego, że akrobaci umieją, potrafią i są w stanie dać taki pokaz, że hej. Pokaz na jaki warto czekać.....


piątek, 28 września 2012

kolejne Święto Latawca...

   Właśnie dotarł do nas plakat kolejnej edycji Święta Latawca w Pluskowęsach. Wspominając zeszłoroczną edycję tej imprezy apetyt na latanie jest konkretny. Na razie prognozy nieciekawe, jednak liczymy na to, że "im bliżej" tym będą lepsze.Tymczasem poniżej publikujemy wspomniany wcześniej oficjalny plakat imprezy :


środa, 26 września 2012

zawody w Toruniu...

   W Toruniu od kilku dni słychać wycie silników lotniczych, wyraźny to znak, że połączone 46 Mistrzostwa Polski w Akrobacji Samolotowej, Samolotowe Nawigacyjne MP Seniorów (55) i Juniorów (41) wraz z XIII Edycją Samolotowego Pucharu Polski trwają w najlepsze.
   Od poniedziałku widać i słychać wzmożony ruch na lotnisku i taka wiadomość bardzo cieszy. Co prawda dla społeczeństwa to pewnie tylko uciążliwy hałas, jednak dla niektórych konkretna radocha, że w sporcie lotniczym coś się dzieje, ktoś lata i hałasuje. To jedna z niewielu dziedzin sportu w której Polacy od lat mają mocną pozycję i liczą się w świecie.
   Wczoraj po pracy wpadłem na chwilkę na lotnisko, by móc pogapić się na podniebnych akrobatów i nasycić się do woli sylwetkami samolotów na tle błękitnego nieba. Niestety trochę mam mieszane uczucia. Przywitał mnie "imprezowy" baner mocno już przeterminowany :


   Prócz kogoś pracowicie ćwiczącego kręgi można było popatrzeć na kręcącego się gdzieś wysoko akrobatę i to było właściwie wszystko. Akrobata hałasował wysoko i wygodniej było patrzeć na niego z innej części miasta. Dopiero na wysokości Castoramy jako tako można było podglądać Jego kunszt i klasę.
   I trochę mi szkoda, że takiej klasy zawody, taka impreza i tacy zawodnicy nieco zbyt słabo są reklamowani. Bo wiadomości o imprezie nie ma zbyt wiele w mediach, mało kto zdaje sobie sprawę z tego co się dzieje i kim można się pochwalić. Widowiska jak na razie nie ma.
   Zdaje się jednak, że widowisko będzie. W ostatni "rezerwowy" dzień zawodów (sobota 29 września) zapowiedziano Lotniczy Piknik Rodzinny, podczas którego będzie można zobaczyć kilka fajnych atrakcji.
   Zapowiadane są zawody Free Style w Akrobacji Samolotowej (od godz 13:00 dla najlepszych pilotów akrobacyjnych), potem prezentację Mistrzów Polski (14:30) oraz pokazy Polskich Sił Powietrznych (15:15 - F16 ; 15:30 - Grupa Akrobacyjna Orlik).
   Właśnie ten dzień wyraźnie przewidziano na pokazanie ludziom o co w tym chodzi, jak piękna jest akrobacja i jakie widowisko może sprawić latający samolot. I o to chodzi - by pokazywać ludziom idee latania, kunszt pilotów i to, że nasi są w "te klocki" bardzo dobrzy. Mocno liczymy na owo widowisko, ale jak będzie zobaczymy w weekend.......


nowa miejscówka...

   O nowym "możliwym do latania" miejscu wiadomo było już dawno i co najmniej kilka razy podchodziłem do oblotu. Zawsze jednak coś tam stało na przeszkodzie, coś tam stanowiło lepszy wybór lub najzwyczajniej nie chciało się testować nowej łąki.
   Wczorajsze popołudnie dopisało piękną pogodą i to był idealny moment, by wreszcie się zabrać za oblot sensownej alternatywy wobec Strużala, który pomimo niewątpliwych plusów czasami nie sprzyja. Trawa zbyt rzadko koszona i bezpośrednie sąsiedztwo jeziora to podstawowa zmora tego naszego "dyżurnego"trawnika. Alternatywa była i jest potrzebna, więc nie można się było dłużej ociągać.
   Jakoś po szesnastej wystartowałem. Leciałem. W końcu, znów i nareszcie. Kilka kręgów, wywijasów nad okolicą i można się było puścić dalej. Nie miałem żadnego wielkiego planu. Ostatnio wyraźnie brakuje latania "dla latania" i tak planowałem pośmigać. By znów cieszyć się każdą chwilą w powietrzu, by nasycić się wreszcie widokami skąpanymi w jesiennym słońcu. Pogody "lotnej" będzie powoli coraz mniej i trzeba maksymalnie wykorzystać każdą sprzyjającą okazję.



   Do Chełmży poleciałem od południa i wschodu, by tuż przed miastem "przeskoczyć" nad dom. Oczywiście łączność z Sosną, machanie łapkami, buziaki i te sprawy. Potem trochę kręcenia się nad miastem i trochę zdjęć "Chełmżyńskich widoków" i rozwijającej się w ekspresowym tempie budowy na "naszej ulicy".




   Latałem tak może z pół godzinki i powoli zacząłem drogę powrotną. Wracałem tak samo, jak leciałem "do". Nad "pierwszą już nieczynną łąką na Strużalu" polatałem trochę dłużej, z powodu niecodziennego widoku opryskiwania pola. Niby nic, ot traktor pryskający jakieś świństwo na ziemię. Jednak kłęby pary i brązowa breja na tle ziemi wręcz prosiły się o zrobienie kilku zdjęć.





   W końcu poleciałem dalej. Idealny czas na gapienie się do woli. Czysty odpoczynek i relaks jakich mało. Po może dwudziestu minutach byłem nad łąką i powoli przymierzyłem się do lądowania.




   Planowałem przyziemić tuż przy samochodzie, tuż przy miejscu z którego startowałem. Wiatru właściwie nie było, więc wiadomo, że będzie długie podejście, do tego znad drzew, więc trzeba było dobrze "przypasować. Na Strużalu jestem wlatany i właściwie "w ciemno" wiadomo jak podejść. Tu miał być pierwszy raz i choćby z tego powodu wypadało idealnie wylądować.
   Pierwsze podejście niespecjalnie wyszło. Trochę za wysoko. Gaz do dechy, krąg i podszedłem ponownie. Przyziemiłem może z dwa metry dalej niż chciałem i generalnie wszystko wyszło cacy.
   Buran powędrował do wora, potem wraz z napędem do samochodu i w promieniach zachęcającego słońca wracałem do domu. Zadowolony, wypoczęty i super zadowolony z nowej miejscówki. Bo wreszcie oblatana, bo zaledwie dziesięć kilometrów od domu i właściwie na każdy kierunek. Fajno ;)