wtorek, 18 stycznia 2011

Inspiracje cd..

   Jako, że pogoda do kitu, latania nie ma, więc coraz częściej odświeżamy listę "ulubionych produkcji" na youtubach i innych takich. Poniżej filmik który od dawna gości na naszych ekranach i który wciąż oglądamy i oglądać pewnie będziemy. Wciąga i inspiruje....

niedziela, 16 stycznia 2011

Pierwszy noworoczny...

Ufff....
Ostatnio trochę się opuściliśmy w pisaniu. Co tu dużo gadać były ku temu powody. Najpierw gonitwa przedświąteczna i cały natłok rożnych drobnych spraw, które wypompowały trochę nasze głowy przez co nie chciało się zupełnie niczego pisać. Potem święta które spędziliśmy właściwie w podróży "porodzinnej" więc też właściwie nie było co bazgrolić. Potem noworoczne leniuchowanie i załatwianie różnych mniejszych i większych spraw, tak by nic nie zostawiać na "potem". Podsumowując: Grudzień, wspólna Gwiazdka, Nowy Rok minęły bardzo szybko i wielce miło.
  Potem zaczął się nowy kolejny rok i wypadałoby napisać co tam się dzieje w naszym życiu. Ze spraw chyba najbardziej prozaicznych to niestety znowu trzeba było zacząć pracować. Sosna wróciła do swoich "zajęć" po świątecznej przerwie, a ja jestem właśnie u progu kariery w "nowej firmie". Chyba każdy zdaje sobie sprawę jakie to czasami stresujące zaczynać z nowymi ludźmi, spotykać się z różnymi innymi takimi i właściwie nie mieć od razu wymiernych efektów. Trochę taka praca "u podstaw", stresująca, ale jestem pełen wiary w to, że wreszcie trafiłem na konkretnych ludzi, którzy coś tam potrafią dobrze zorganizować i sprawić by wszystko "działało" jak należy. Zobaczymy - póki co jestem na etapie dogrywania, umawiania, podpisywania i gromadzenia różnych dokumentów, papierów itd. Ważne, żeby nie miało to zbyt dużego wpływu na częstotliwość latania, bym nie stał się dumnym posiadaczem siwobiałej szczeciny na głowie i by wszystko się sprawnie dobrze poukładało. Trochę nerw, że to tyle trwa ale niestety tak czasami bywa. \zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie.
   Kolejna sprawa o której należy wspomnieć to inwestycje noworoczne. Już od dłuższego czasu przymierzałem się do skrzydła z profilem samostatecznym. Ze względu na finanse niestety musiałem się ograniczyć do opcji "oszczędnej" tj kupna skrzydła używanego. Dobrze, że z tym sprzętem nie porobiło się tak jak z samochodami, bo wtedy w życiu bym nie kupił glajta po kimś. A tak jest szansa, że skrzydło które do mnie trafi będzie po kimś "dbającym" i chociaż kilka sezonów jeszcze  polatam. Przeglądałem, oglądałem przymierzyłem się i kilka dni po nowym roku trafiła się oferta na allegro - ktoś z Trójmiasta chce sprzedać dudkowego Actiona w dość przyzwoitej cenie. Skrzydełko regularnie przeglądane, cały czas latane, od kogoś kto lata dużo i w miarę aktywnie. A przede wszystkim od kogoś kto nie jest "anonimowy". Szybkie szukanie właściciela, szybkie rozeznanie w zakresie wagowym i historii skrzydełka i już byłem zdecydowany. Bo co tu kombinować - jak się zacznę mocno zastanawiać to nie kupię, jak nie kupię to następne też będzie mi nie pasować, jak będę myślał i myślał to w końcu zostanę przy Nemówce i kolejny rok będę patrzył jak inni latają i latają a ja właściwie tylko wiszę......Kilka rozmów, kilka za i przeciw, rachunek zysków i strat i podjąłem decyzję.. Po kilku dniach skrzydło dotarło - dość dobrze zapakowane, w dość dobrym stanie. Jedyne minusy to ostatni przegląd który był kilkanaście miesięcy temu i brudnawa tkanina. Ale co tam będę marudził. W końcu nie kupuję nowego skrzydła i nie kosztuje tyle co nowe. Ważne żeby dobrze latało i posłużyło. A to po prostu trzeba sprawdzić. Teraz tylko czekam na poprawę pogody by porządnie rozłożyć, przewietrzyć, postawić kilka razy i poćwiczyć starty i lądowania. Niestety jest odwilż, ciepło, wilgotno i ogólne bleee.....Gdyby choć mrozik mały chwycił, związał tą wodę która z pięknie zbiera się w każdej dziurce to by było miło. Niestety - teraz muszę być cierpliwy. Relacja z pierwszego stawiania będzie jak tylko się uda.
   W ogóle to zima jakaś taka nędzowata jest. Najpierw przywaliło mrozem i śniegiem kompletnie zaskakując drogowców, samorządowców i tych innych ludzi myślących, że w Polsce już zim nie będzie. Teraz styczniowe ocieplenie powoduje wysyp jakichś gryp i innych chorób. Niestety mnie też złapało co w konfiguracji z nową pracą, nowym skrzydłem, katarem i kaszlem stanowi mieszankę, która jakoś tak średnio sprzyja pisaniu bloga. Więc na dziś chyba skończę i postaram się zrobić jakiś mały wpis gdy wszystko będzie jakoś tak sprawniej szło.
   Ale ale...jeszcze muszę pochwalić Sosnę. Pomimo bieganiny i komplikacji ze swoją pracą pięknie o mnie dba i wspaniale zarządza domowym ładem. Zuch dziewczyna !!