sobota, 26 listopada 2016

jesienią bywa różnie...

   Im bliższy koniec roku tym większe ciśnienie w firmie na wykorzystanie zasobów urlopowych. Gdy roboty natłok wypuścić się na jakiś wypoczynek nie ma kiedy bo wciąż jest coś do zrobienia, dopilnowania i obecność w robocie jest właściwie nieodzowna. Latem nie ma z tym większego problemu bo dni są na tyle długie, że nawet spędzając sporo czasu w pracy można jeszcze wyskoczyć na jakiś fajny dłuższy lot. Jesienią i zimą nie ma już takiego luksusu, w robocie też zazwyczaj jest spokojniej więc to lepsza pora na wykorzystanie zaległości. Idealnie jest gdy pogoda sprzyja i uda się bryknąć w powietrze. Gorzej, gdy jest wreszcie wolne i nikt nie zawraca głowy jakimiś drobiazgami, napęd pracuje jak złoto, jest czas i chęci a brakuje jedynie jakiejś sensownej pogody. W takim momencie pojawia się uczucie niedosytu i straty czasu którą może zrekompensować jedynie jakaś wycieczka w niebo. Ostatnie dni to właśnie taki urlopowy okres z pogodą przypominającą mokrą ścierę podczas której żadnego sensownego latania nie było. Jedynie czwartek dopisał jako taką aurą, jednak nie było tak fajnie żeby robić z tego jakąś wielką historię. Ot po prostu kilka godzin nadających się do latania w przerwie pomiędzy mgłami przypominającymi brudną mokrą ścierę...

czwartek, 17 listopada 2016

Kiedy zima ?

   Nie ukrywam że też mi się chce, jednak na dziś wystarczyć musi gapienie się na filmy zamieszczane w sieci. Dobrego oglądania :



wtorek, 15 listopada 2016

fajnie jest..

   Późna jesień nigdy nie była okresem obfitującym w jakieś totalnie udane fajne i częste loty. Zazwyczaj jest szaro, buro, nędznie i nieciekawie, a gdy już trafią się jakieś sensowne warunki to pozwalają zaledwie na jakieś pojedyncze loty w okresie kilku tygodni pełnych mgły, szarugi i wciskającej się wszędzie wilgoci. Kilka dni temu zła passa jednak nieco się odwróciła i można było polatać w trzy kolejne dni. Najbardziej udana była sobota z ponad trzema lotami z których najdłuższy trwał nieco ponad dwie godziny. Ogólnie rzecz ujmując w powietrzu ręce powoli zaczynają marznąć, jednak nie na tyle by zakładać jakieś super grube rękawice. Poza tym powietrze bywa nieco zamglone, co ma jednak swoje uroki....