piątek, 29 maja 2015

kinowo...

   Najnowszy Mad Max wyrywa z butów, zwłaszcza z dobrym dźwiękiem, okularami 3D i odpowiednim nastawieniem na konkretne kinowe produkcje….

środa, 27 maja 2015

plażowo....

   Dziś na blogu bez zbędnej pisaniny ląduje filmik pokazujący chyba esencję latania nad plażą. Dobrego oglądania zatem....

wtorek, 26 maja 2015

będą kolejne wiatraki...

   Włócząc się po okolicach z aparatem w rękach trafiłem ostatnio na miejsce, gdzie za jakiś czas staną kolejne siłownie wiatrowe w naszej okolicy. Wszyscy już przyzwyczaili się do tych w Głuchowie i Brąchnówku, teraz przyszła kolej na nieco bliższą lokalizację na północ od Chełmży. Dziury w ziemi już są, palowanie jeszcze trwa....










poniedziałek, 25 maja 2015

poweekendowo....

   Tak lotne napędowo weekendy nie są częste. Latać można było do oporu cztery dni pod rząd, w piątek, sobotę, niedzielę i poniedziałkowe przedpołudnie. Ciepło, bezwietrznie i tak lajtowo, że dawno tak nie było. Warun udało się wykorzystać w pełni i dziś zasuwam do roboty z lekkimi zakwasami w ramionach bardzo naładowany pozytywną energią tak normalną, w chwilach kiedy czuję się wylatany do oporu. Nucleon WRC w połączeniu z CMaxem spisują się wyśmienicie, w książkę udało się dopisać dobrych kilka kolejnych godzin, nieco nowych zdjęć przybyło i na dokładkę poćwiczyliśmy nieco niskie latanie w towarzystwie dronów, kamer i innych takich aparatów.






sobota, 23 maja 2015

mega piątek...

   Tak w telegraficznym skrócie piątek był mega. Wszystkiego razem trzy popołudniowe loty i ponad dwie godziny w powietrzu. Pierwszy to nieco figlowania tuż nad ziemią, drugi to mielenie powietrza wespół z dronem, zaś trzeci to godzinny wypad nad miasto i najbliższe okolice....

środa, 13 maja 2015

THIS IS POWERED PARAGLIDING....

   Dziś kolejny film z czeluści internetu, wizja, dźwięk i opis pod filmem wystarczy - nic dodać, nic ująć. Dobrego oglądania :

wtorek, 12 maja 2015

kolejny dzień, kolejne lotnisko...

   Nie minęły dwa dni, a udało się polatać z kolejnego lotniska w regionie. Trochę spontanicznie, od niechcenia, trochę z przypadku wybór padł na Aeroklub Pomorski w Toruniu. Jak zawsze było fajnie, znowu kilku dawno nie widzianych znajomych i kilka kolejnych lotów można zapisać w zeszyt.
   Do pierwszego lotu startowałem sam i choć brzęczałem jak mucha na skraju lotniska reszta jakoś się nie kwapiła. Wobec tego puściłem się na małą wycieczkę nad toruńskie mosty. Nad nowym mostem drogowym radio zaczęło skrzeczeć głosem jednego z miejscowych pilotów. Szybki reset pamięci i uświadomiłem sobie, że nie rozmawialiśmy dobry rok albo i dłużej. Dziś nie lata, życie i codzienność nie pozwalają. Zawracam pokręcić mu trochę nad głową, niestety pada mi radio i w uszach rozlega się jedynie delikatny hałas silnika.





   Trochę kręcę się tu i ówdzie, trochę hałasuję nad Podgórzem, gapię się na rozświetlony żółcią rzepak wręcz pchający się do miasta. W pewnym momencie dolatuje do mnie Michał i latamy chwilę we dwóch. Frajda latać koło tak dobrego pilota, a Jego Reaction wygląda bardzo fajnie na tle miasta. Kręcimy się nad Starówką i powoli wracam nad lotnisko. Startują kolejni i na niebie zaczyna się dziać. Czyli lotnisko działa. Jeszcze trochę niskiego latania i ląduję z lekkim przytupem. GPS pokazuje półtorej godziny - nieźle jest.


   Kilka łyków wody, nieco pogaduchów i startuję jeszcze. Tym razem nieco niskiego latania i lądowanie po kilkunastu minutach. Potem jeszcze raz i gdy dobijam do dwóch godzin uznaję, że jak na poniedziałkowe latanie po pracy już mi wystarczy.

sobota, 9 maja 2015

EPIN działa

   Lotnisko w Inowrocławiu jest chyba najlepiej działającym aeroklubem w naszej okolicy. Tu jakoś daje się połączyć loty paralotniowe, spadochroniarzy, szybowce i przemykające czasami loty samolotów GA. Wszystko zaś na maleńkim lotnisku ograniczonym z jednej strony miastem, z drugiej niedalekim wojskowym lotniskiem w Latkowie. Miejscowe towarzystwo też całkiem sympatyczne, więc ogólnie lubimy tu bywać i staramy się przyjeżdżać zawsze, gdy jest ku temu dobra okazja.
   Dziś latanie wypadło właśnie na tym lotnisku i już z daleka widać było, że tutejszy aeroklub ma się świetnie. Z daleka widać było skoczków, a im bliżej tym widać było więcej - prócz spadochroniarzy po niebie kręciły się patyki i pojedyncze paralotnie. Już przy samym lotnisku tuż nad droga przeszła holówka co przyciągnęło oczy wszystkich kierowców w okolicy. Taka specyfika i urok tego aeroklubu.
   Po przyjeździe właściwie standard - jakaś kawa, pogaduchy, szpej z wozu i nieco ćwiczeń z trajką na ziemi. Kolejne pogaduchy, jakieś żarty, głaskania lotniskowych psiaków (do Ciapka będącego tu od dawna dołączył drugi) jeden krótki lot dla przewietrzenia gnatów i wieczorna droga do chaty. Krótki przystanek w Toruniu, jakaś przekąska w ramach kolacji i konkretna radocha z dobrze spędzonego dnia....







poniedziałek, 4 maja 2015

56 baza zaprasza

   Nie ma co się rozpisywać, 56 Baza Lotnicza będzie świętować. Wystawa naziemna, pokazy w locie i nieco innych atrakcji....


niedziela, 3 maja 2015

Majówka dzień trzeci....

   Majówkowy trzeci dzień bez jakichś dalszych wyjazdów i konkretnych wodotrysków. I choć była możliwość wyjazdu do Wałyczyka na zaproszenie jednego ze znajomków wygrała opcja latania u siebie z banalnie prostego powodu, mianowicie czasu będącego ostatnio wciąż towarem deficytowym.
   Pierwszy start nieco przed czternastą. Takie kręcenie się po najbliższej okolicy ze słabawą wiosenną termiką i lekkim wiatrem. Pół godziny latania nad polami pełnymi mleczy bardziej żółtych teraz od rzepaku.

   Po lądowaniu obowiązkowa kontrola świecy i drobne korekty ustawień uprzęży. Niestety tak to bywa, że przy przesiadce na nową uprząż wciąż coś nie gra w stosunku do tych ustawień, jakie miałem w poprzednim napędzie. Tam mogłem siedzieć godzinami, wszystko grało i pasowało, tu jakoś ciągle nie trafiłem. No ale tak to jest prze nowym sprzęcie, trzeba pokombinować, polatać i w końcu wszystko będzie idealnie dopasowane. Po to są takie loty i takie dni.


   Drugi start i drugi lot z założenia miał być też szwendaniem po najbliższej okolicy. Jednak ile można hałasować w jednym miejscu? Szybka decyzja i pruje nad dom pokazać się Sylwii, lecę bez radia ale hałasu narobię tyle, że na pewno sobie pokiwamy. Nucleon w stosunku do Burana to rącza wyścigówka i momentalnie jestem u celu, obowiązkowe kiwania i trochę marudząc tu i tam wracam nad łąkę. GPS pokazuje 52 minuty lotu, paliwa jeszcze nieco jest więc by jakoś to wyglądało w książce lotów postanawiam dobić do godziny. Teraz już nuda. Kręgi nad łąką w lewo i w prawo, na przemian jakbym ćwiczył podejścia do lądowania. Trochę tak jest bo ostatnia prosta zawsze wypada pod wiatr i jest na małych obrotach, potem gaz, skręt , wysokość, skręt, wingover, kolejna prosta, skręt itd itp. Latam tak chyba z dziesiąty raz gdy napęd gaśnie z powodu braku paliwa. Idealny moment, jestem na ostatnim zakręcie z idealną wysokością do lądowania "na swobodnie". Przyziemiam tuż przy samochodzie, składam klamoty i po raz ostatni kontroluję świecę. Jest idealna więc humor dopisuje. W domu melduję się nieco po siedemnastej i grzejemy do Torunia na jakieś lody, gofry czy inne frykasy by jakoś zakończyć trzy dni majówkowej laby od roboty....

sobota, 2 maja 2015

Majówka trwa...

   Tegoroczna majówka jest z gatunku tych aktywnych. Wczoraj włóczyliśmy się po najbliższej okolicy, więc dziś trzeba było wybrać się nieco dalej. Pogoda się zdecydowanie poprawiła i choć wieje, to słońce zdecydowanie króluje na niebie. Wobec takiego obrotu sprawy wypad nad morze zaliczyć należy za udany, fajny i sympatyczny. Do tego właściwie wszystko czego można wymagać od środkowego dnia majówki - szum morza, klimatyczna gdańska starówka, dobrze zrobiona ryba na obiad i pustki na drogach....




huśtawka się przydaje...

   Tegoroczny pierwszy maja aktywnością wrył się w annały naszego bloga. Pogoda pod psem, przechodzące deszcze, ogólna chmurowość nieba i nędzna aura nie nadająca się do latania. Było jednak aktywnie, rano Toruń, później paralotniowe spotkanie w okolicach Grudziądza. Pogaduchy, kawa, dobra atmosfera i doborowe towarzystwo. Do tego nieco zabawy na huśtawce, bo gdy latać się nie da to czemu nie mieć odrobiny frajdy na ziemi ?