poniedziałek, 29 kwietnia 2013

niedzielny warun....

   Pogoda zmieniła się na tyle, że w powietrzu wreszcie można wisieć godzinami latając do ostatnich kropli paliwa. Wiadomo - wiosna, słońce i temperatura przekraczająca dwadzieścia kresek sprzyjają bardzo. Pojawiła się też trochę poważniejsza termika, więc jest się czym "podeprzeć" w robieniu przyzwoitej wysokości. Wobec "powyższych" wreszcie można latać do oporu, długo i daleko.
   Podpierając się tą myślą wybrałem się w niedzielę na łąkę, by nieco okiełznać popołudniową termę i zrobić przyzwoitą trasę po okolicy. Z założenia plan był prosty - trzy godziny w powietrzu i ok.120 km przebiegu.
   Wyszło połowicznie. Dwa spalone starty i czterdzieści minut opóźnienia.  Wiatru właściwie nie było, a jak już coś się pojawiło to były to jedynie słabiutkie rotory znad pobliskiego lasu. Czysta kołomyja wiatrowa. Gdyby jeszcze moja solówka miała kilka koników więcej dałoby radę, niestety solo plus moje nogi to nie bolid wyścigowy.
   Trzecia próba z pełnym powodzeniem. Wreszcie lot. Niestety z wcześniejszych planów trzeba było "odkroić" godzinkę i sporą część trasy. Bywa. Ważne że do zachodu słońca było jeszcze daleko i można było całkiem sporo polatać.
   W powietrzu spokojnie. Wiatru jak na lekarstwo, termika słaba, choć po założeniu krążenia czasami w górę miło zasysało. Ogólnie komfortowo i luzacko, ciepło i przyjemnie.



   Z zaplanowanej trasy mało wyszło, jednak ostatecznie udało się zaliczyć kilka ciekawych miejsc. Jedno z nich to oficjalne otwarcie Orlika wybudowanego dokładnie w tym miejscu, skąd prawie dwa lata temu po raz pierwszy stratowałem Buranem.



   Później tradycyjnie lot nad Chełmżę, obowiązkowy meldunek nad domem i kilka wygłupów specjalnie dla Sosny. Potem jeszcze trochę szwendania się po okolicy i po dwóch godzinach podchodziłem do lądowania. Dziwadło pogodowe tego dnia polegało na tym, że słabawy wiatr wiał właściwie z którego kierunku chciał. "Górą" zawiewało z północy, a na dole podwiewało zupełnie przeciwnie. Do tego rotory z nad lasu i jest wytłumaczenie dwóch spalonych startów. Taka cisza z kierunków zmiennych cholera.....


sobota, 27 kwietnia 2013

kocia telewizja....

   Już jakiś czas temu pojawił się kolejny już film z najbardziej znanym rysunkowym kotem na świecie w roli głównej. Dwa tygodnie czekał na umieszczenie na naszym blogu i dziś w końcu ląduje w odpowiednim wpisie. Dobrego oglądania tego, co przynosi połączenie kota, kotka i telewizora. Dobrego oglądania :


środa, 24 kwietnia 2013

Vario no.7...

   Kolejny już, siódmy numer jedynego paralotniowego kwartalnika tym razem dotarł do nas drogą pocztową. W styczniu pisałem o możliwości prenumeraty dzięki której można zaoszczędzić trzecią część ceny i zupełnie nie stresować się wyprawą do Empiku, gdzie od samego początku trzeba sporo się nakopać, by gdzieś pomiędzy okładkami z wyoliwkowanymi mięśniakami i wędkarskimi periodykami odnaleźć prasę o tekstylnym lataniu. Ten numer Vario wylądował w naszej skrzynce grzecznie przyniesiony przez listonosza. Tak jest najwygodniej, najszybciej, najtaniej i najsprawniej.
   W środku tego numeru tradycyjnie porcja nowości, kilka fajnych artykułów okraszonych całkiem przyzwoitymi fotkami z kolejnym trafionym felietonem Uriuka. Oczywiście całość spięta porządną porcją lokowania różnych produktów, ale bez tego się chyba nie da. Ogólnie gazetka warta poczytania i sprawiająca, że godzinka poświęcona na fedrowanie treści nie zostanie uznana za straconą. 


  By właściwie zakończyć trzeba jeszcze nawiązać do jednej sprawy - jakoś takim dziwnym zrządzeniem losu dzisiejszy wpis można było znów podsumować stwierdzeniem "pani czyta Panią, pan czyta Vario", gdyż dokładnie w ten sam dzień zameldowały się u nas te dwie gazetki, rzecz jasna niezależnie od siebie. Ale chyba nie ma sensu powielać tytułów już napisanych....Vario no7 już jest. I tyle.

Wąbrzeźno inaczej....

   Chyba każdy ma w sobie coś z dziecka. Chyba też każdy pamięta dziecięce zabawy samochodzikami, żołnierzykami i kolejkami PIKO. Gdy ujrzałem poniższy filmik pierwsze moje skojarzenie dotyczyło właśnie zabawek z dzieciństwa. Jak się okazuje można sprawić, że otaczająca nas codzienność zostanie jakimś czarodziejskim patentem zmieniona do rozmiarów innych, niż te oglądane "na co dzień". Każdego, kto ma ochotę zobaczyć owe czary zapraszamy do obejrzenia wspomnianego filmiku. Dobrego oglądania :


poniedziałek, 22 kwietnia 2013

niedzielny spontan poranny

   Poranny spacer po jakieś sensowne pieczywo śniadaniowe zaowocowało pomysłem zmiany priorytetów życiowych i wyjazdem do Torunia na "śniadanie w knajpie", spacer i "co tam jeszcze się zachce". Tak zupełnie spontanicznie wyszło, wyraźnie przez wiosnę, idealną pogodę i zmęczenie pozimowe. Już po dwudziestu minutach od pojawienia się pomysłu, pędziliśmy do dawnej stolicy województwa zobaczyć, co oferuje w niedzielne przedpołudnie.

   Toruń zaoferował całkiem sporo i udało nam się "nabić" w okolicach centrum dobre dwadzieścia kilometrów piechotą.
   Wycieczkowy "spontan" zaczęliśmy od ciepłego śniadania i kawy
z McDonalda,
która jest prawdopodobnie najlepsza w okolicy. Potem grzanie kości przy Koperniku, karmienie gołębi na rynku, namiot przygód Toruńskiego Festiwalu Nauki i Sztuki, rezygnacja z wejścia na wieżę ratuszową (rozbój jakiś - chcieli dwie dychy),spacerowanie, bulwarowanie, kolejne karmienie ptaków, spacerowanie i gdy już już mieliśmy pędzić do chaty pojawił się kolejny zupełnie spontaniczny i wcześniej nie planowany pomysł. 
    Przecież w Toruniu jest ogród zoobotaniczny... Tyle razy już się przewijał w pomysłach, ale jakoś nigdy tam nie zawitaliśmy. Tym razem trzeba było. I najzwyczajniej warto było. Co prawda niektóre zwierzaki po zimie jeszcze nieco wyliniałe, ale i tak w dużej części zostały obfotografowane, pogłaskane i obejrzane. Dobre półtorej godziny w świetnym otoczeniu.







   Następnie deser, jakieś drobne zakupy, kolejny spacerek i powrót do domowych pieleszy z wrażeniami dobrze spędzonej niedzielnej wycieczki i uczuciem pełni wiosny jaka wreszcie nastała.......

piątek, 19 kwietnia 2013

taki szybki przerywnik....

   Czasami tak się dzieje, że człowiek nie ma kiedy złapać oddechu, że o pisaniu bloga nie ma co nawet myśleć. Od ostatniego weekendu życie zaczęło się toczyć po wariacku i właściwie nie ma sensu pisać dokładniej "co i jak". Gdy będzie chwila czasu i wreszcie się nieco uspokoi wrócimy do regularnej pisaniny. Tymczasem kilka zdjęć z ostatniego latania - wiosna wreszcie się pojawiła i można latać ile wlezie. Byleby mieć czas.......






czwartek, 11 kwietnia 2013

sand i sea...

   Dobrego oglądania, bo najzwyczajniej jest co i nie warto pisać po próżnicy.....


środa, 10 kwietnia 2013

od dziś znów na pełnym legalu.....

   Kilkanaście dni temu tradycyjny polski bajzel dobrał się do paralotniarstwa. Stare przepisy wygasły, a nowych nie było, bo minister transportu nie wyrobił się w terminie z rozporządzeniem dotyczącym wyłączenia z pod niektórych przepisów ustawy "prawo lotnicze" takich drobiazgów jak paralotnie, lotnie, samoloty UL czy spadochrony. Latać można było, ale w zgodzie z ustawą "prawo lotnicze", co jak wiadomo niesie ograniczenia, kto ich zaś nie stosował robił to w sposób nielegalny i niezgodny z prawem. Skutecznie utrudniono życie wielu ludziom, bo ktoś niestety zaliczył powolność. Ale to przecież polskie standardy i dobrze, że w ogóle ktoś coś zrobił. Ostatecznie pogoda też niespecjalnie sprzyjała i choć niektórym udało się polatać, często nie robili tego w zgodzie z aktualnym prawem..
   Dziś nastąpił cud i aktualny minister transportu za pomocą dziennika ustaw opublikował rozporządzenie, w myśl którego latać na paralotniach można "z wyłączeniem niektórych przepisów ustawy Prawo lotnicze". Więcej szczegółów które przecież trzeba znać pod linkiem z opublikowanym ROZPORZĄDZENIEM...

trzy lata....

   Od trzech lat często i gęsto przewija się temat rozwalenia "rządowego Tupolewa" pod Smoleńskiem. Spora grupa naszych krajanów wciąż żyje przeszłością, dziwacznymi teoriami spiskowymi, małostkowością, nienawiścią i innymi bzdurami dokładnie przez tamto wydarzenie. Cóż, taki lajf, ostatecznie ludzie mają prawo do osobistych poglądów, pomysłów na życie i własnej oceny rzeczywistości...Nie będę innych oceniał, nie warto, nie będę też pisał co myślę, wystarczy jednak, że dziś dla uczczenia trzeciej "okrągłej rocznicy" rozwalenia "tutki" poniżej publikuję filmik, który być może innych zmusi do myślenia i odrobiny dystansu....Dobrego oglądania :


poniedziałek, 8 kwietnia 2013

wreszcie jest...

   Długo oczekiwana wiosna w ostatnich dniach konkretnie zaczęła się zaczepiać o bieżącą rzeczywistość. Na razie co prawda jeszcze trochę kulawo jej to idzie, ale już wyraźnie widać, że zima w konkretnym odwrocie, że temperatura szybuje w górę, że dni coraz pełniejsze słońca i przede wszystkim więcej lotnej pogody. Można więc głosić początek wiosny i wreszcie latać w nieco lżejszym ubraniu. Hurra, hurra..

czwartek, 4 kwietnia 2013

latać sie chce.....

   Jak jest za oknem każdy widzi. Nędza, plucha, bylejakość...Latać się chce, konkretnie, mocno, zwłaszcza jak pojawiają się takie filmiki.....Dobrego oglądania :


wtorek, 2 kwietnia 2013

PPG jest wszędzie.....

   Latania ostatnio nie ma zupełnie. To fakty i nic ich nie zmieni. Pogoda skutecznie zakorkowała, zakitowała i nie pozwala ni cholery na jakieś sensowne fruwanko. Taki zgniły okres, że o PPG mało kto myśli.
   Na "tapecie" były ostatnio kolejne święta wielkanocne wyglądem bardziej wpisujące się w tradycję gwiazdki. Zima, śniegi, mróz i jedynym akcent tych przecież wiosennych świąt jakim była zmiana czasu wypadająca akurat w środek wielkanocnego weekendu. Oczywiście był mazurek, wielkanocna baba, jajka, żur, obżarstwo i wypychanie żołądka. Potem rzecz jasna szybkie rajdy do łazienki, gdzie w ciszy można było pozbyć się nadmiaru kilogramów. Taki świąteczny standard.
   I właśnie podczas jednego z takich "poświątecznych rajdów łazienkowych" , siedząc w wiadomym miejscu zabrakło Vario lub innego poczytnego czasopisma. Niestety nic innego godnego przeczytania też nie znalazło się pod ręką, jednak jakimś dziwnym trafem wpadł mi w oko skrót PPG na przedmiocie leżącym tuż obok. Takim, którego w życiu bym o taki związek nie posądzał. Zwykła na pozór woda po goleniu w swoim składzie zawiera PPG - czyżby zatem pojawił się nowy produkt celujący w wiadomą grupę konsumentów?? No i podsumowując - PPG czasami pojawia się w miejscach zupełnie zaskakujących i niespodziewanych.....