wtorek, 22 czerwca 2010

a dni mijają....

Od ostatniego weekendu codziennie coś sie dzieje....rzeczy dobre i te niekoniecznie dobre....jednak coś "się rusza" w naszym życiu i właściwie codziennie nas zaskakuje.......Czasami dobrze...czasami mniej .......ale :

- sobota....
Właściwie zleciała pod znakiem codzienności domowej.....jakieś zakupy.....jakieś tam codzienne sprawy, takie jak pranie, gotowanie czy inne takie.....no po prostu normalna spokojna sobota......aż do popołudnia, kiedy dostaliśmy dwa maile o przedziwnej treści i dziwnym tytule "Piotruś lata"....No nic....ciekawość o co chodzi...choć na pierwszy rzut oka to jakiś SPAM........otworzyliśmy, by poczytać o co chodzi....z obawami, bo to dwa maile od kogoś, kogo kompletnie nie znamy - wiec cholera wie, czy czasami jakiś skur..el internetowy nie chce nam zrobić psikusa i wszczepić wirusa......otworzyliśmy i okazało sie, że są tam załączniki.....jakieś PDFy......więc wiedzeni ciekawością otworzyliśmy także załączniki - może jakiś znajomy pilot ma jakiś pomysł na twórczość.....?? może napisał opowiadanie jakieś czy cóś w tym stylu......??
Okazało się, że ów załącznik to prośba żony kolesia, który zamierza zostać paralotniarzem.....Jeszcze nie leciał, ale ma już swój wymarzony sprzęt i wie, że będzie latał z PPG....hmmmm.....dziwne, bo to tak jakby kupować samochód konkretnej marki wiedząc tylko że służy do jeżdżenia........ciekawie się zrobiło, bo jakoś dziwnym trafem my dostajemy takiego maila.....od kogoś kogo zupełnie nie znamy.......ktoś pomyślał  pewnie, że z racji prowadzenia bloga.....aktywnego latania.....twórczości "z tym związanej" będziemy sponsorować kogoś, kto jak wynikało z treści tego listu jeszcze nawet nie spróbował takiego sposobu latania ........hmmmmm...... ciekawe, bo na moje oko ktoś chce z nas zrobić jeleni, ludzi którzy będą wywalać kasę na kogoś, kto nie ma pojęcia o tym czym jest paralotniarstwo i czy w ogóle mu to się spodoba......
Chętnie zasponsorowalibyśmy kogoś o kim wiemy.....kogo znamy....kto rzeczywiście ma problemy finansowe, kto lata i latanie na paralotniach jest jego całym życiem......tu zaś mamy sytuację, w której ktoś chce zebrać kasę na sprzęt dla swojego męża, który dopiero zamierza zacząć.....dodatkowo mielibyśmy wpłacać kasę na konto "osoby trzeciej"......jakoś to wszystko cholernie podejrzane i dziwne..........tym bardziej, że jakoś każdy może na "nasz" sport zarobić we własnym zakresie, a na to by "zacząć" nie potrzeba wcale wiele pieniędzy....używany sprzęt kosztuje grosze......latają studenci bez grosza przy duszy, latają emerycie z głodowymi świadczeniami...... latają bezrobotni tacy jak ja.......a tu ktoś wyciąga łapę i prosi o wsparcie........a nawet jeszcze nie zaczał.......
No...trochę nas ta cala poczta wkurzyła, pisze sobie ktoś obcy, zaśmieca nam spamem pocztę i jeszcze chciałby od nas kasę.....cholera, czym się różni taka osoba od menela, który na ulicy żebrze o kasę na wino? dla mnie to takie samo debilne podejście.....jeśli chcesz spełniać "marzenia" sam do tego dojdź....wykaż się determinacją i zaangażowaniem.........jeśli czymś się wykażesz, będziesz miał we mnie przyjaciela.....jeśli nie, to spadówa od naszej gotówki........nie jesteśmy bogaci, by wywalać forsę w błoto.......

- niedziela
Kolejny dzień który trochę zaskoczył....zamiast spać sobie spokojnie o poranku pobudka nastąpiła ok szóstej rano.....nie wiem, czy nie możemy dospać....?? czy to lato....?? czy co......?? czy może to przez te wybory, czy jak?
Z rana ja zakreśliłem iksa ....potem pojechaliśmy do Lisewa.....Sosna skreśliła swojego kandydata......potem pojechaliśmy do Torunia poinwestować......Sosna ślicznie powoziła przez pół drogi i bardzo fajnie jej to szło.....Oczywiście na zakupach standardowo...albo nam się coś nie podobało.....albo drogo.....albo nie ma tego czego chcieliśmy......za to na samym końcu sklepu turystycznego miłe zaskoczenie....mój serdeczny kolega z "ławy szkolnej" Michał "Bozia" sie objawił........cholerne zaskoczenie, bo dłuuuugo się nie widzieliśmy.....bo mieszka na stałe w "warszafce"....bo w Toruniu raczej ciężko Go spotkać......bo nas ciężko właściwie też spotkać.....miło....super miło.....kontakt odnowiony i mam nadzieję, że teraz już nie pozwolimy by jakoś tak więzi i przyjaźnie nabyte w "młodości"  zanikły.....Cholernie miła sytuacja, bo Michała bardzo lubię i cenię, a długo Go nie widziałem.......Jak wrócimy z "wyjazdów" pojedziemy odwiedzić starego kumpla, obiecuję !!! A potem do domu, wieczór wyborczy i spać.......
A "nasz" niestety nie wygrał......wrrrrrrrrr.........

- poniedziałek
Dzień właściwie taki sobie ......ja w Toruniu, Sosna w pracy.....coś tam działamy......i cały dzień właściwie senni....zmęczeni jacyś tacy.......gdy wracałem do domu znowu spotkałem kogoś, kogo lubię i cenię....zupełnie przypadkowo moja kuzynka z mężem się objawiła na spacerze z psem.......sytuacja analogiczna do niedzielnego spotkania z Michałem.....chwilka rozmowy, a potem do domu......gdy coś tam sobie w TV włączyliśmy to od razu padliśmy jak dętki.......śpiochy konkretne......
"in plus" jest to że pojawiło sie używane skrzydełko samostateczne....Action ze "stajni" Piotra Dudka.......zasiane zostały myśli, by się na taką "rakietę" przesiąść.....no cóż, zobaczymy....rzuciłem temat na "teamie" więc będą rady.........póki co myślę ....zobaczymy
a poza tym taki senny dzień....senny wieczór.......

- wtorek
Jeszcze trwa, ale już same pozytywne sprawy......znajomi zaczynają ostatnio biegać i ciorać paralotnie po ziemi - znaczy się przyszli piloci ćwiczą i to napawa optymizmem, pozwala wierzyć, że za rok, dwa będzie całkiem fajny skład "latający" w okolicach naszych :)
Na "kujawsko pomorskim teamie" są rady odnośnie skrzydełka....rzeczowe dobre rady....propozycje spróbowania innych konstrukcji z których na pewno skorzystam......super fajnie to działa.....inni piloci pomogą....doradzą....podzielą się myślami......i o to chodzi, by tak działało "środowisko" tych bliższych i tych dalszych fanów nieba........Prócz tego dograłem do końca nasz wyjazd na Słowenię......I sprawa z dniem dzisiejszym wygląda tak, że już wszystko załatwione, że jedziemy, że mamy zapłacone, że Sosna zrobi tam 2 i 3 etap, a ja sobie polatam trochę w górach, że trochę potestuję żwawsze konstrukcje i posmakuję trochę latania "dalej i wyżej"....super........No i kemping będzie lepszy od tego, który widziałem w okolicach Lijaka ostatniego lata......zapach tamtejszego prysznica do dziś drażni mój nos....fuuuuj........Już chyba robię się powoli wygodnicki, ale taka kolej rzeczy...........
Wtorek trwa dalej - optymistycznie strasznie bo poranek fajowy, a biorąc pod uwagę, że z każdą chwilą bliżej Sosny popołudnie szykuje się jeszcze lepsze........

1 komentarz:

  1. Zacznę od końca.
    Na blogu Borysa przeczytałem o naciągającej na kasę żonie jakiegoś Piotra. Pomyślałem - ot bezczelne cwaniaki. Potem, pod moimi podziękowaniami dla Rafała pojawił się dziwny wpis z jego strony. Coś mi tu nie pasowało. Spytałem Mariusza, który oświadczył, że chodzi o moją żonę. Okazuje się, że miał rację.
    Skąd się wzięły e-maile mojej żony? Dwa lata temu zorganizowałem zbiórkę pieniędzy na aparat fotograficzny dla osoby, która tworzy stronę o Chełmnie, a osobiście dobrego kolegi. Ten pasjonat fotografowania marzył o cyfrowej lustrzance. Zwróciłem się do kręgu jego znajomych, biznesmenów i burmistrza o pomoc. Bez wiedzy kolegi zebrałem odpowiednią sumę. Aparat został zakupiony, co było spełnieniem marzeń owego kolegi i korzyścią dla miasta, promowanego na owej stronie: www.chelmno.fr.pl.
    Najwyraźniej zainspirowałem żonę, która z pomocą kolegi-fotografa postanowiła zebrać fundusze na sprzęt dla mnie. Cóż, błąd. W sposobie - ja kontaktowałem się z innymi osobiście. Błąd w doborze grupy darczyńców - uderzała trochę na ślepo. No i ja zbierałem pieniądze dla kogoś, kto robi coś dla miasta.
    Wiem, to brzmi jak bajka i nikt w to nie uwierzy. Sam bym w to nie uwierzył. Tym bardziej jest mi wstyd. Mam ochotę zapaść się pod ziemię. Nawet nie mogę być zły na żonę - chciała dobrze.
    Ja mogę powiedzieć tylko PRZEPRASZAM!!!
    Może spotkamy się za jakiś czas w powietrzu.

    OdpowiedzUsuń