środa, 31 lipca 2013

warsztat marzeń....

   Gdy zaczynałem swoją przygodę z napędowym lataniem na paralotniach miejscowych "pepegantów" można było policzyć na palcach. Takie czasy czarnej magii, prehistorii i w ogóle dawne dzieje. Dziś, kilka lat później, liczba pilotów zdecydowanie wzrosła, miejsc do startowania jest okrutnie dużo, a co niektórzy pochwalić się mogą dostępem do całkiem dobrze wyposażonych warsztatów z kompletem narzędzi, części, różnego rodzaju przydatnych drobiazgów, śmigieł czy nawet maszyn do szycia.
   Moje solo od jakiegoś czasu serwisujemy właśnie w takim miejscu. Dużo miejsca, porządne narzędzia, kilka napędów pod ścianą, trajki, spawarki, a nawet kawa i dostęp do sieci gdy wypadnie potrzeba sprawdzenia czegoś online. Dodatkowo latający właściciel zakochany w lataniu jak mało kto, o wiedzy jakiej można jedynie pozazdrościć.
    Wiadomo, że gdy jest warun, latać się chce, to dokładnie takie miejsce jest idealne by pogrzebać przy sprzęcie. Po ostatnich przejściach nie było innej opcji, jak wyprostować ramę, a śmigło wysłać do kogoś, kto sprawi, że będzie jak nowe. Śmigło pojechało i do czasu powrotu będę latał na pożyczonym. Została jedynie naprawa ramy. Nie ma sensu się produkować jak taka naprawa wygląda - napiszę tylko, że po raz pierwszy w życiu widziałem tak fachowo przeprowadzone prostowanie. Kilku różnych "fachowców" już spotkałem, kilka różnych napraw sam zrobiłem i w kilkunastu uczestniczyłem, ale to co dane mi było zobaczyć w owym warsztacie przeszło moje dotychczasowe wyobrażenia, zaś tych wszystkich tzw "fachowców" od spawania i prostowania mogę nazwać jedynie pacykarzami. Całe popołudnie zeszło na drobiazgowym grzebaniu w napędzie i efekt jest taki, że moje Solo dziś wygląda kosmicznie lepiej niż napędy produkowane seryjnie. A co najważniejsze, wreszcie jestem pewny każdego spawu, każdego drobiazgu, każdej śrubki i śrubeczki......


1 komentarz:

  1. Świetna strona, gratuluję znajomości tematu. pozdrawiam

    my web page :: moderowany katalog stron

    OdpowiedzUsuń