Wiadomo, że czasami trzeba pojechać na wybrzeże, podsmażyć się na słońcu i popluskać w jakimś fajnym morzu. Jakiś czas temu byliśmy i na blogu trzeba wyraźnie napisać - na wybrzeżu bez zmian.
Drogi nadal pełne dziur, chodniki wciąż przypominają klepiska oblepione straganami z wszelkim możliwym badziewiem dla którego "made in China" to szczyt szczytów, toalet nie liczę, bo brudne tojtoje wręcz odrzucają, a liczni miejscowi przedsiębiorcy czyhają, by wycisnąć każdą złotówkę ze spragnionego jodu turysty. Do tego totalny bajzel architektonicznych klocków, kolorów i kształtów.
O dobre jedzenie nadal ciężko i zdecydowana większość lokalnych knajp, to drogie jadłodajnie przypominające wystrojem, smakiem i obsługą najgorsze stołówki głębokiego peerelu. Wszędzie obecne tłumy rozwrzeszczanych dzieciaków i rodzice, dla których szczytem mody są skarpetki w duecie z plastikowymi sandałami. Tłumny przegląd społeczeństwa.
Jednak morze nadal jest, plaża nadal czeka i nawet tłum zagarniający parawanami każdy wolny skrawek nagrzanego piasku nie popsuje atmosfery plażowania nad polskim morzem. Mewy latają jak zawsze, morze szumi jak co roku, wiatr smaga twarz i jest fajnie.Woda nad wyraz ciepła, słońce jasne i można odnaleźć odrobinę oddechu. Pobyć ze sobą i odsapnąć od gonitwy dnia codziennego. To wynagradza tą całą atmosferę z którą trzeba się zmierzyć kilkaset metrów od szumu fal rozbijających się na złotawym piasku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz