sobota, 29 czerwca 2013

soboty ciąg dalszy....

   Po Plazie Starówka przywitała nas rozwrzeszczaną grupką niezadowolonych z pod szyldu Kongresu Nowej Prawicy drepczącej w okolicach pomniku Kopernika. Narobili krzyku, hałasu i aż dziwne, że było ich tak niewielu, nawet pomimo faktu, że był pośród prezes KNP Janusz Korwin-Mikke. Takie prawa demokracji, że ci z lewa i prawa mogą dreptać, protestować i obnosić się akurat z takimi, a nie innymi poglądami.


   Jakoś przebiliśmy się przez tłum ciekawych owej demonstracji i trafiliśmy na kolejna przeszkodę - biegających z wężami strażaków. Było na co popatrzeć oj było.
   Miasto Toruń to gospodarz piątej już edycji Mistrzostw Toughest Firefighter Alive Husqvarna Poland 2013. Oczywiście aparat w ruch i owocne łowy w pstrykaniu wyczynów ludzi zasługujących na miano herosów XXI wieku. Nie ma co się dziwić, że Straż Pożarna jako służba mundurowa w naszym kraju cieszy się największym zaufaniem społecznym, że ludziska lubią strażaków, a ci odpłacają się konkretną robotą gasząc nasze pożary, ratując podtopione piwnice, zdejmując z drzew zagonione tam kotki i pomagając każdemu potrzebującemu, w trudzie, znoju i ciężkich warunkach.
   Zawodnicy, którzy zawitali do Torunia to nie byle kmiotki z wiejskiej OSP często kojarzeni jedynie z nawalankami pod remizą, a prawdziwi profesjonaliści, bez wątpienia najlepsi z najlepszych, najtwardsi i najsilniejsi z grona ludzi gotowych pomóc każdemu potrzebującemu.
   Obsada międzynarodowa, konkurencje konkretnie ciężkie, a to, co wyrabiali na "torze" zawodnicy to już mega konkret. Ja się męczę biegając z napędem, paląc starty czy marudząc na wagę tego całego cholerstwa. Oni biegali dźwigając o wiele więcej, biegali szybciej, sprawniej i do tego mieli czas na odrobinę uśmiechu. Wielki szacun, czapki z głów i garść fotek, które nawet w części nie odzwierciedlają tego, co można było zobaczyć :
















   działo się jeszcze wiele innych rzeczy i trzeba przyznać, że Starówka tętniła mocno życiem. Trudno wszystko opisać po kolei. Najzwyczajniej blog pękałby w szwach, od tego, co jeszcze robiliśmy, co widzieliśmy, jedliśmy i czego spróbowaliśmy. Działo się dużo, nachodziliśmy się konkretnie i nawet na sam koniec udało się zajechać na lotnisko aeroklubu pomorskiego, by podejrzeć startujące do ostatniego zawodniczego lotu balony. A że baloniarze nie do końca dogadali się z pogodą, złapali opóźnienie i na ich start już nie mieliśmy mocy czekać. Zobaczymy za rok....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz