Pisząc poprzedni wpis o takim tytule nie sądziłem, że słowa tam zawarte wywołają "małą burzę". Stało się jednak tak, a nie inaczej i czuję się w obowiązku dokończyć niejako tamten wpis by Ci, którzy nie zrozumieli do końca moich intencji, tym razem je zrozumieli.
Poprzedni wpis dojrzewał w głowie od jakiegoś czasu i stanowił wynik spotkania w moim życiu kilku różnych "odmian pilotów/fanów latania". Chodziło mi o pokazanie w owym wpisie tego , że szanuję ludzi biorących życie w ręce i spełniających marzenia, a jak odbieram takich, którzy znani są z gadania, ględzenia i nic nie robienia. Wiadomo, że z tym drugim przypadkiem jest jak z krowami - te które dużo muczą, mało mleka dają...
Wracając do poprzedniego wpisu. Po jakimś czasie od publikacji owych słów dostałem wiadomość od jednego z moich kolegów - Mariusza Łachowskiego, podpisującego się czasem "MarioGlider" (np na forum KujPomTeamu). Poczuł się z powodu mojego wpisu urażony moimi słowami i choć nie to było moją intencją założył, że pisząc o pozerach i mitomanach, kreujących się na pilotów, konstruktorów, czy innych fotografów piszę właśnie o Nim. Niestety "te przypadki" Go nie dotyczyły i nie pisałem akurat o Nim. Jako jednak , że się odezwał kilka słów o Nim będzie poniżej :
Od dłuższego czasu bawi się zabawkami sterowanymi radiowo, więc jakąś podbudowę by stać się lotnikiem już ma. Wielu ludzi tak zaczynało - modele redukcyjne i radiowe, potem latanie i szlifowanie umiejętności. Już dobre dwa lat temu temu postanowił dołączyć do grona pilotów, kupił nawet sprzęt w postaci uprzęży, glajta, radia i zapisał się na kurs w znajomej szkole Skytrekking. Kurs jeszcze nie skończony, jednak pierwsze kroki w powietrzu już zrobione. Na "teraz" od jakiegoś czasu poszukuje dla siebie napędu, kupił jakiś silnik i coś tam na nim buduje. W międzyczasie wypadła budowa domu, a to jak wiadomo pochłania kupę szmalu i jeszcze więcej czasu, więc nie ma co się dziwić, że te Jego działania trochę rozwlekły się w czasie. Trzymam jednak kciuki, że w końcu będzie Mu dane zaznać czegoś tak cudownego jak latanie "na żywo", jak ta niecodzienna zdolność do decydowania o kierunku, wysokości i bycia "jak ptak".
Od niedawna ogłasza się w sieci, że zajmuje się zdjęciami z lotu ptaka wykonywanymi za pomocą modeli, więc też coś w tym temacie "postanowił działać". I dobrze - jak wychodzi zabawa w puszczanie modeli, to czemu na tym nie zarobić? Jeśli tylko jest "rynek" to jak najbardziej :).
Więc tak podsumowując - Mariusz tak trochę niespecjalnie pasuje do opisu bajkopisarzy, pozerów i innych udawaczy. Pisząc poprzedni wpis nie miałem na myśli Mariusza, nawet nie chciałem się do Niego odnosić - nie chcę Go oceniać i nie będę tego robił. Niestety jak ktoś czuje się z tego powodu wywołany do tablicy, w jakiś sposób winny czy coś, to już trudno.Gdybym wcześniej chciał pisać o Nim i gdzieś "Go zaszufladkować" zaliczyłbym Go do grupy ludzi, którzy jeszcze nie latają, jednak jest wielka szansa, że za jakiś czas uda Im się dostąpić tego sposobu na życie. Szkoda, że sam siebie dopasował do zupełnie innego grona ludzi.
Pisząc bloga piszę jedynie o swoich spostrzeżeniach, tego jak widzę różne rzeczy, i nie mam wpływu na odbiór "społeczny" moich słów. Można się nie zgadzać, można dyskutować, można myśleć i czynić inaczej i tak naprawdę wszystko dozwolone. Jednak treści tworzone przez te wpisy są moimi subiektywnymi poglądami i jeśli komuś nie odpowiadają, to tak naprawdę świetnie. Bo jakie życie byłoby denne i nudne, gdyby wszyscy byli tacy sami, każdy myślałby tak samo i nie byłoby jakiejkolwiek różnorodności ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz