Po wczorajszej wizycie u lekarza właściwie już zapomniałem. Jak się okazało, na "teraz" to było nasze ostatnie spotkanie i mogę właściwie już wrócić do normalnego życia. Niby fajnie, bo można wrócić do latania kiedy tylko najdzie ochota i dopisze pogoda, jednak nieco kiepsko jak sobie pomyślę o codziennym dymaniu do pracy....
Powrót do "pracowania" nastąpił gładko - jak się okazało nie ma aż tyle zaległości, a dodatkowo dzięki mojej kochanej Sośnie jakoś da się tu wytrzymać. Wczoraj na zakupach weszliśmy do Empiku i dzięki Niej zostałem zaopatrzony w drugi numer Vario. Cud dziewczyna rozumiejąca doskonale, że człowiek musi mieć pasję. Dzięki Niej teraz mam się w co wczytywać i nie muszę skupiać się na tych wszystkich bzdurach jakie są koniecznością wykonywania pracy zawodowej...
Teraz właściwie powinienem napisać kilka słów o Vario i o moich myślach związanych z tą "gazetką". W czasach internetu, zalewu informacji i łatwości dostępu do jakichkolwiek materiałów tworzyć i wydawać "papierowy magazyn" jest co najmniej sztuką. Jeśli się ktoś postara, jeśli wie jak, jeśli wychodzi, to udaje się stworzyć wydawnictwo ciekawe, poczytne i zasługujące na uwagę. Teraz trzymając w łapach drugi numer muszę przyznać, że na razie "redakcji" super wszystko wyszło. Obydwa dotychczasowe numery zostały świetnie zmontowane, są mega estetyczne i aż się chce je czytać.
Jest to jedyna "gazetka" za którą jestem gotowy wywalić kilkanaście złotych, by docenić pracę tworzących ją ludzi, poczytać kilka ciekawych artykułów i pogapić się na całkiem fajne zdjęcia. Udał się pierwszy numer, drugi jest jeszcze lepszy i wielce mnie to cieszy.
I najważniejsze jak dla mnie - Vario jest magazynem poświęconym i lataniu swobodnemu, i silnikowemu.Takie różne inicjatywy scalają środowisko paralotniowe i sprawiają, że wreszcie mamy magazyn dla siebie. Mam nadzieję, że kolejny numer będzie równie ciekawy i że podobnie jak dotychczasowe pełen będzie rzeczowej "gadaniny" na "właściwe tematy".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz