poniedziałek, 16 kwietnia 2012

koledzy są wk....eni, czyli kilka słów o napędach

   Tytuł nieprzypadkowo zaczerpnąłem z filmiku, który będzie można zobaczyć poniżej. Jest wielce adekwatny do tego, co czuje każdy chyba pilot w którego napędzie coś szwankuje, coś nie działa jak powinno i w ogóle coś się dzieje.
   Od dawna wiadomo, że nasze napędy jakie by nie były, mają prawo się zepsuć. Zawsze. To w końcu urządzenia mechaniczne, a te jak wiadomo mają prawo do awarii. Są jednak napędy wykonane lepiej, z lepszym serwisem i z lepszych materiałów wybijające się wobec całej swojej konkurencji. W związku z tym w "domyśle" powinno być wiadomo, że takie dopracowane cacko będzie psuło się rzadziej, będzie trwalsze i bardziej zdolne do zapewnienia nam względnie dużego bezpieczeństwa podczas lotu. Niestety rzeczywistość nie jest już taka różowa.
   Do takich "porządniejszych" napędów niewątpliwie należy czeska Nirvana, kasująca za swe produkty zdecydowanie więcej niż "nasza krajowa konkurencja". Niestety ładny design, dopracowanie szczegółów konstrukcyjnych i trwałość zostały ostatnio zniszczone przez nieciekawe doświadczenia całkiem sporej rzeszy użytkowników z kontaktów z serwisem krajowym i producentem w Czechach.
   Jakiś czas temu na stronie Leszka Klicha można było zapoznać się z doświadczeniami jednego z właścicieli czeskiego "cacka" w artykule 100 godzin na Rodeo. Niby wszystko cacy, niby dobrze, jednak jest cała masa drobiazgów psujących wizerunek firmy, której napędy celują w "górną półkę użytkowników".
    Na "grupie" rozszalała się dyskusja w tym temacie i pomiędzy "osobistymi wycieczkami z docinaniem sobie" można wyczytać, że serwis krajowy zostanie wzbogacony o kolejnego przedstawiciela - Mirka Hołownię. Może coś drgnie, może napędy stanieją i te wszystkie "gorsze dni" miną i Nirvana wróci do opinii napędów dobrych, rasowych i wartych swojej ceny. Ze świetnym serwisem, opieką użytkownika i tym wszystkim, co powinno składać się na cenę powyżej dwudziestu tysięcy złotych.
   Wracając do tematu - trzeba powiedzieć, że co użytkownik to opinia i z tymi nie ma co dyskutować. Każdy ma własne doświadczenie, każdy lata po swojemu i każda ocena będzie zawsze w jakiś sposób subiektywna. Jednak napędy Nirwany jakoś dostały łatkę z pod znaku drożyzny i kiepskich szczegółów. A to pękające śmigła, a to czegoś nie dołączono, a to gdzieś tam czegoś nie dosłano. Takie różne drobiazgi sprawiają, że wielu z nas przy decyzji o zmianie napędu Nirwanę traktować będzie jako drogie pomarańczowe cacko z cienkim wykończeniem. Znam kilku ludzi latających na tych napędach i ich zdania są podzielone. Jedni narzekają na wszystko, inni podchodzą do tego spokojniej, niektórzy są zadowoleni, jednak większość z nich narzeka na wspomniane wcześniej drobiazgi - a to coś pęka, a to się pruje, a to coś tam jeszcze innego.
   Jakiś czas temu sam myślałem o Nirvanie przy jakimś przypływie gotówki, jednak teraz gdy wyszedł "taki temat" to już bym się głęboko zastanawiał....Na solówce nie będę latał wiecznie i właściwie gdzieś tam w głowie wciąż się tli swoisty "ranking" napędów, jakie bierze się pod uwagę. Solo zaczyna się robić zbyt słabe, a na dokładkę myślę powoli o tandemie.
   Na "dziś" jest różnych napędów całkiem sporo i co najmniej drugie tyle porządniejszych opinii. Specjalnie piszę "porządniejszych", bo nie biorę pod uwagę opinii ludzi latających na jednym jedynym napędzie wychwalających go pod niebiosa. Opinie wg. mnie miarodajne to opinie ludzi latających już od jakiegoś czasu, na różnych napędach i po prostu wiedzących co i jak.
   Napędów jak wspomniałem wcześniej jest trochę - są lepsze, są gorsze. Z zamontowanymi świetnymi silnikami i nędznym osprzętem. Napędy ze złą sławą i borykające się wciąż z chorobami "wieku dziecięcego". Tych dobrych z dobrymi opiniami także jest trochę. I tak naprawdę sztuką jest dobrać napęd "pod siebie", tak by być potem z niego zadowolony. Nirvana miała szansę na taki produkt, jednak coś tam zaszwankowało i dziś opinie są co najmniej podzielone.
   Z napędów, które gdzieś tam brałem pod uwagę dosyć dobrą pozycję miał Moster z firmy EC EXTREME. Dosyć mocny, by polatać razem z Sosną, krajowy ze świetną opinią. Oczywiście z wadami, jednak ze świecą szukać napędu od nich wolnego. Jakość serwisu w opinii większości znajomych świetna, więc był to arcyciekawy pomysł. Swego czasu wielu latających kolegów mocno go chwaliło. Drobne niedostatni i niedoróbki nie miały znaczenia, wobec tej całej dobrej pozytywnej opinii.
   Niestety ten napęd także nie jest wolny od wad, mogących czasami popsuć całą frajdę z latania. Lata jeden Moster u sąsiadów z Bydgoszczy i od jakiegoś czasu skutecznie psuje całą radość i frajdę jakie niesie ze sobą pyrkanie z napędem. A generuje do tego całą masę słów niecenzuralnych i powszechnie uważanych za obraźliwe. Poniżej można obejrzeć filmik "sąsiadów" z jednej z takich nerwowych chwil :


   Idąc dalej tematem napędów - właściwie okazuje się, że w Polsce chyba nie ma napędu "bezobsługowego" i w każdym trzeba się znać samemu na regulacjach, naprawach i wymianach podstawowych elementów, a do tego trzeba być nieźle zorientowanym, gdzie, co kupić, by nie nabijać portfela ludziom czającym się nam sprzedać świecę czy uszczelkę za wielokrotność ceny w zwykłym sklepie.
   Jedynym chyba dobrym kryterium powinno się stać łatwość "samonaprawy", dostępność poszczególnych części, tak by nawet "zwykły szary człowiek" był sobie w stanie poradzić z wymianą tego lub owego. I jedno co powinno wyróżniać poszczególne konstrukcje właściwie chyba jest serwis, własny lub fabryczny, jednak sprawiający, że im bardziej napęd zadbany, tym bardziej odpłaca nam w powietrzu......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz