A do tego wreszcie jest czas, by w spokoju wziąć aparaty do rąk i pstrykać, ile tylko nam się chce. To kolejna rzecz, o której przez ostatnie miesiące trochę zapominaliśmy. A szkoda, bo to całkiem fajna sprawa robić coś wspólnie, aktywnie i do tego zamykać "nasze" chwile na długie jesienne wieczory z deszczem, chmurami, wilgocią i pluchą.....
wtorek, 24 lipca 2012
wtorek na zakwasach......
Kolejny urlopowy dzień za nami. Dużo rowerowania, dużo spacerowania, dużo zwierzaków naszych i obcych. Dużo zakwasów i konkretne zmęczenie upałem oraz panującą wszędzie spiekotą. Daliśmy jednak konkretnie radę i coś mi się wydaje, że dzięki tym wszystkim działaniom znowu odkryjemy na nowo wszelkie zapomniane chełmżyńskie zakamarki i odbudujemy wreszcie kondycję, gdzieś tam zgubioną przez ostatnie miesiące.
A do tego wreszcie jest czas, by w spokoju wziąć aparaty do rąk i pstrykać, ile tylko nam się chce. To kolejna rzecz, o której przez ostatnie miesiące trochę zapominaliśmy. A szkoda, bo to całkiem fajna sprawa robić coś wspólnie, aktywnie i do tego zamykać "nasze" chwile na długie jesienne wieczory z deszczem, chmurami, wilgocią i pluchą.....
A do tego wreszcie jest czas, by w spokoju wziąć aparaty do rąk i pstrykać, ile tylko nam się chce. To kolejna rzecz, o której przez ostatnie miesiące trochę zapominaliśmy. A szkoda, bo to całkiem fajna sprawa robić coś wspólnie, aktywnie i do tego zamykać "nasze" chwile na długie jesienne wieczory z deszczem, chmurami, wilgocią i pluchą.....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz