wtorek, 17 lipca 2012

chłopaki nie płaczą...

   Dziś mija tydzień od ostatniego wpisu i nie jest to powód do jakiejś zbytniej radości. Długa przerwa. Codzienność ostatnio przygniata konkretnie i jakoś nie mam weny do pisaniny. Dużo pracy i te ostatnie dni dają mi konkretnie popalić. Znów jest za dużo roboty, za dużo przepychanek z podstarzałymi tępymi babami sądzących, że pozjadały wszelkie rozumy i za dużo jakichś innych drobiazgów skutecznie zatruwających codzienność. Ech tam. Szkoda gadać. Po prostu państwowa służba zdrowia w pigułce.
   Ostatnio te wszystkie zawodowe sprawy wyraźnie się kumulują i nawet w powietrze nie udaje się uciec choć na chwilkę. Ostatnie dni wyraźnie nie sprzyjają i pogoda też jakoś nie chce współpracować. Najpierw było burzowo, teraz za oknami deszcz i wiatr. Nędza nie pogoda. 
   Niektórym udaje się wstrzelić w pogodę i polatać, jednak mi to zdecydowanie ostatnio nie wyszło. Zgrzytam zębami na wiadomości, że koledzy z Bydgoszczy zaliczyli w miniony piątek fajny lot nad morze (Bydgoszcz - Stegna, ok 170 km, średnia prędkość 64km/h), zgrzytam na odbywający się w weekend parapiknik w Orzyszu, ale cóż zrobić. Trzeba zewrzeć pośladki, nie mazgaić się, nie marudzić i gdy tylko przyjdzie pogoda odpalić solówkę i polecieć gdzieś, naładować akumulator i pooddychać tym wszystkim czego czasami tak brakuje.
   Tymczasem poniżej puszczam filmik Pawła Stolarczuka (JetStream) o tytule nieco przewrotnie pasującym do dzisiejszego wpisu. Chłopaki nie płaczą, po prostu:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz