Kolejny wpis z grupy komentarzy wobec rzeczy dziejących się dookoła. Sprowokowany tym wszystkim co niesie ze sobą wiosna i narastające parcie na latanie ludzi kompletnie do tego nieprzygotowanych. Nazywając rzeczy po imieniu sprowokowany "głupotą i beztroską" różnych takich, sądzących, że są super wyszkoleni, niezniszczalni i w ogóle latanie to kaszka z mleczkiem.
Niestety tak nie jest - latanie dostarcza masę wrażeń, pozwala spełnić marzenia i jest po prostu piękne. To bezdyskusyjne i nie ma co polemizować. Niesie jednak ze sobą dosyć spore ryzyko, o którym niestety zapomina coraz więcej ludzi. Jeśli pilot zdaje sobie z niego sprawę, jeśli wie co zrobić, jeśli we właściwy sposób został przygotowany do zmieniających się czasami gwałtownie warunków ma szansę wyjść z tego cało, ewentualnie z mocno zaciśniętymi pośladkami.
Jeśli jednak trafi na takiego "ofermę" nie nauczonego jeszcze pokory, nie rozumiejącego, że latanie bywa niebezpieczne, to o wypadek bardzo łatwo. A wtedy w każdych możliwych mediach pojawia się wielki lament, jak to bardzo żal, jak szkoda i jak to latanie zabija. Niestety większość z tych skomlących lamenciarzy nie dostrzega tego, że taki delikwent ginie na własną prośbę. I po tym przydługawym wstępie przechodzę do meritum. Do wspomnianej w tytule SELEKCJI.
Latanie rządzi się dokładnie tymi samymi prawami, co inne mniej lub bardziej ryzykowne dziedziny naszego życia. Gdy ktoś zdaje sobie sprawę z ryzyka, minimalizuje je na każdym kroku, dba o zachowanie chociaż minimalnego marginesu bezpieczeństwa na wypadek czegoś niespodziewanego, gdy ktoś ćwiczy, trenuje i przede wszystkim myśli, ma szansę zminimalizować wypadek i cieszyć się długimi latami dobrego i dostarczającego masy frajdy latania. Tacy piloci zazwyczaj osiągają spory nalot, a tragiczne błędy popełniają zazwyczaj bardzo bardzo rzadko, wręcz nigdy.
Zdarzają się też w "lotnictwie" ludzie, którzy w życiu nie powinni zabierać się za latanie. Ludzie nie potrafiący ocenić swoich umiejętności, ryzyka, nie posiadający choćby szczątkowej wiedzy o tym wszystkim, co można zepsuć podczas na pozór spokojnego "pyrkania". To wszyscy ci, którym się wydaje, że wystarczy kupić skrzydło, napęd i już "z automatu" stają się pilotami. To tacy, którzy na starcie opracują flaszkę lub kilka piwek i nawet nie skończywszy kursu kozakują ryzykując nierzadko życiem innych. To wszyscy ci, którzy nie potrafią odpuścić, którzy wystartują zawsze i wszędzie, w nadchodzącą burzę i których wszyscy latający normalnie widują właściwie na każdym kroku. Łatwo ich odróżnić - zazwyczaj nie widać w nich tego "profesjonalizmu" na którym powinno się opierać prawdziwe i bezpieczne latanie.
Wszyscy ci ludzie zazwyczaj dość szybko się rozwalają lądując w gipsie lub przysłowiowym grobie. W takich przypadkach wielu lamentuje, jęczy jak im szkoda tych latających "inaczej". Ja z wrodzonej przekory jestem przeciwnikiem takiego biadolenia. Każdy z nas zasługuje na to, co go w lotniczej karierze spotyka i gdy ktoś rozwala się na starcie "na własne życzenie" to czego żałować? Nie poświęcił czasu na naukę, nie postarał się to ma problem. Co tu kombinować ? sam popełniłem wiele błędów jednak zawsze starałem się minimalizować ryzyko i uczyć ile tylko mogę z każdego możliwego źródła jakie tylko było w moim zasięgu. Ale wracając do wypadkowiczów - dzięki ich śmierci jest szansa, że ktoś z takich kozaków pomyśli przed kolejnym startem i zastanowi się czy na pewno wszystko jest w porządku. Czy włożył w latanie wystarczająco dużo, by przyniosło mu mnóstwo uciech, frajdy i tego co w lataniu jest najpiękniejsze....
Właśnie nadeszła wiosna, więc tradycyjnie nastąpiło otwarcie sezonu wypadkowego - kilka ostatnich tygodni obfituje w wypadki właśnie sprowokowane przez różnych takich którym się wydawało, że potrafią, że latanie jest super proste i że im na pewno nic się nie stanie. Tere fere frajerzy.
Najpierw trzeba się czegoś nauczyć, zrozumieć i zdobyć jakiekolwiek doświadczenie, by coś za co się zabierają zrobić w sposób bezpieczny i dokładnie tak, jak to powinno wyglądać. Te przypadki o których piszę to m.in. odpalanie napędu bez kosza i kasku oraz próba latania na trajce, gdy się jeszcze tego nie potrafi. Obydwa przypadki zakończone śmiercią delikwentów. Obydwaj nie byli przeszkoleni w zakresie czynności które odbywali, obydwaj nie potrafili. Była wcześniej cała masa podobnych "wypadków" jednak chyba określenie "wypadek" nie jest zbyt dobrze dobranym słowem. Takie różne pomysły trzeba nazwać po imieniu - głupotą i niepotrzebnym ryzykiem ludzi, którzy chcą iść na skróty. Poważne latanie niestety skrótów nie toleruje i szybko weryfikuje różne takie pomysły. Szkoda ludzi, jednak nie ma co się czarować i biadolić. Ludzi ginęli, giną i będą ginąć zwłaszcza gdy się o to proszą.
Byłem ostatnio na lotnisku w Inowrocławiu i tam z kilkoma znajomymi rozmawialiśmy właśnie o takich różnych "skrótach". Nawet w miejscu tak korzystnym, z fajnym działającym lotniskiem, szkołą paralotniową "na miejscu" trafiają się ludzie proszący się o wypadek. Trafiają się tacy chcący latać bez papierów, próbują ludzie nie potrafiący i nie nauczeni jeszcze "powietrza" i właściwie nie wiadomo co jest tego przyczyną....Nie wiem, nie chcę dywagować i snuć domysłów.
Niestety smutną prawdą naszego paralotniowego światka jest to, że takich lotnisk, miejsc, łąk jest cala masa i właściwie każdy z nas ma na "swoim podwórku" takiego giganta "wypadkowego".
Trafia się także nieco inna grupa kiedyś już przeze mnie opisana - to ludzie potrafiący już latać i mający niezłej klasy sprzęt. Mający jednak głęboko w dupsku przepisy i latający tak, jakby w Polsce nie działało żadne prawo. Wlatujący wszędzie gdzie się tylko da, byleby tylko pstryknąć fotki dla jakiejś korporacji lub zaśmiecić miasto ulotkami akurat takiej, a nie innej opcji politycznej. Ludzie świadomie łamiący wszelkie normy, zasady i prawa. W tym przypadku selekcja także powinna jakoś działać, jak nie naturalna to chociażby "karna". Okazuje się jednak, że tacy latają dalej, że prawo jest jakie jest i jakoś kulawo idzie egzekwowanie jakiegokolwiek poziomu. Szkoda.
Nie wiem czym to jest spowodowane, czy to wina szkoleń, czy tego, że właściwie nie ma żadnej kontroli nad pilotami, którzy przecież zobowiązani są do przestrzegania jakiegoś tam prawa. Okazuje się jednak, że można latać gdzie się chce, jak się chce i po wypadku wszyscy jak jeden mąż płaczą jak to im wielki żal tyłki ściska.
Zastanawiam się, czy czasami życie nie jest przewrotne. Każdy zna kogoś, kto nadmiernie ryzykuje, kto lata po pijaku, kto olewa wszelkie normy i jakoś niewielu z nas coś z tym robi. Wszyscy wiedzą, wszyscy widzą i wszyscy potem stawiają krzyżyki, oddają cześć i w ogóle skomlą jak zbite psy.
Jasne, że we wspomnianych wyżej wypadkach zawinił przede wszystkim ten, który zapłacił najwyższą cenę, jednak czy czasami my wszyscy jako środowisko nie mamy w tym swojego niewielkiego udziału ? Jasne, że nikogo nie będziemy trzymali na siłę na ziemi, nikomu nie będziemy mówić co ma zrobić ze swoim życiem, jednak gdy widać, że taki delikwent skutecznie stara się o jakiś fajny i malowniczy wypadek powinniśmy reagować. Tacy powinni siedzieć na ziemi, uczyć się i rozwijać, a nie zabijać siebie i innych dla wielkiego żalu wszystkich innych.
Tyle w tym wpisie - rzecz jasna to moje subiektywne poglądy i nie każdy może się zgadzać. Jednak liczę na to, że sprowokuję jakąś rzeczową dyskusję, jakieś wyrzuty sumienia lub choć zwykłe myśli o naszym lataniu. Każdego z osobna i wszystkich razem.
Jedno jest na 100 proc pewne.
OdpowiedzUsuńUŻYWAJ DNIA JAK NAJMNIEJ UFAJĄC PRZESZŁOŚCI KORZYSTAJ Z ŻYCIA ZANIM ONO CIEBIE WYKORZYSTA!!! Znaczna większość w naszym społeczeństwie stanowią ludzie wiernie dostosowujący się do społeczeństwa którzy posiadają kompromistyczny układ wartości oraz niezwykle ważne jest dla nich poczucie bezpieczeństwa oraz poczucie normalności która daje im przewidywalność. Nie lubią ryzyka często cechuje ich rytualizm życia codziennego praca telewizja sen itp. Jeśli rzeczywistość ulega zmianie to oni w pewnych granicach również przystosowują się do otoczenia bo boja się być inni. Obecnie miliony samotnych starców umiera wsłuchani w glosy swoich własnych myśli, staczając się przez swoje lata w świat drobnych przyzwyczajeń snuja jakieś plany jak by to własnie dla nich bóg miał specjalnie puścić zegar w droga stronę zamiast ukręcić im głowy tak jak zrywa się zasuszone śliwki . Społeczeństwo najczęściej rezygnuje z poznania nie poznanego na rzecz zabezpieczenia się, ostrożności. Całemu systemowi zależy na tym aby utrzymać kontrole nad ludźmi co jest dużo łatwiejsze kiedy siedzą sobie bezpiecznie w domu z dala od przygód na które mogą sobie pozwolić zaledwie w marzeniach, stąd cale to rozumowanie nie bądź ciekawy, nie zapuszczaj się w nieznane, unikaj rzeczy wątpliwych. Tym czasem nieznane jest najlepszym źródłem zdobywania doświadczenia i wszelkiego rozwoju. Ludzie jednak utożsamiają je z niebezpieczeństwem, są przekonani ze sens życia polega na działaniu w ciągłej pewności i świadomości swojego życiowego celu. NIE MOŻESZ ZATRZYMAĆ ŻADNEGO DNIA, ALE MOŻESZ STRACIĆ. Mówi się ze w wojsku trzeba być gotowym na wszystko ok? w takim razie jak można przygotować się na nieznane otóż nie można, więc należy go unikać poruszaj się według określonych zasad nigdy nie podejmuj ryzyka nie próbuj niczego nowego stój w miejscu i nie rozwijaj się. Od najmłodszych lat wpajana jest nam potrzeba stabilizacji. Dzieci oduczane są experymentowania i chroni się je od nieznanego nie wolno Ci się zgubić, musisz kolegować się tylko z takimi jak ty .Już w wieku 20 lat zauważyłem pewna rutynę ludzi w moim otoczeniu, budzili się szli do pracy wracali z pracy, oglądali telewizje przez resztę dnia a potem szli spać a następnego dnia robili to samo .Każdy dzień był kopia poprzedniego wyjątek stanowiły weekendy z ta różnicą ze każdy następny weekend był kopia poprzedniego weekendu. Nic w ich życiu nie ulegało zmianie. A JAK JEST Z TOBĄ PRZEŻYŁEŚ 10000 DNI? CZY MOŻE 1 DZIEŃ 10000 RAZY? Najczęściej chwile w naszym życiu które najbardziej pamiętamy to te w których żyliśmy pełnia życia w których robiliśmy co chcieliśmy nie przejmując się tym co powiedzą inni....
Wiadomo bezpieczeństwo podstawa!!!!
Ale jest powiedziane ze każdy człowiek ma tyle zasobów w sobie by osiągnąć to co chce w życiu bo rodzimy się wszyscy tacy sami a kreując swoja subiektywna rzeczywistością jesteśmy w stanie osiągnąć więcej niż inni albo odwrotnie rozumiem ze to może niektórych denerwować.
Prawda jest jednak jedna jeśli myślimy o wypadku w jakikolwiek sposób i w jakiejkolwiek kategorii to prędzej czy później ten punkt naszej subiektywnej rzeczywistości zrealizujemy.
Dlatego należy uważać najpierw co się myśli a cala reszta przyjdzie automatycznie...
Wiec dążąc do sedna cala ta historia to NLP
Proponuje przesłuchać a może coś się zmieni...
http://www.youtube.com/watch?v=mixhpAxKZA0
To jaa
MR. TORNISTERR
POZDRAWIAM.....