niedziela, 18 marca 2012

podejrzane....

   Kto nas zna wie, że właściwie wszędzie gdzie jedziemy wieziemy ze sobą co najmniej jeden aparat. Dzisiejszy dzień także wypadł na "drogowo" i po raz kolejny okazało się, że przezorność i gotowość jest jedną z naszych mocnych stron.
   Ale od początku - wiosna nadeszła, pogoda jak drut, a ostatnie prognozy nadzwyczaj optymistyczne. Ładna miał być także dzisiejszy dzień - niedziela, której jedynym minusem były poranne mgły mogące wisieć do południa. Na dokładkę nie miało być prawie w ogóle wiatru, co wyraźnie wskazywało, że ci bardziej spragnieni mają dużą szansę dostąpić swoistego wniebowstąpienia.
   Dziś nie latałem, jednak już właściwie wyruszając z domu i pakując samochód wzrok wędrował gdzieś po horyzoncie wyglądając, czy czasami gdzieś tam coś nie brzęczy podejrzanie.
   Pod drodze nic specjalnego nie było widać, 56 Baza Lotnicza w Inowrocławiu/Latkowie też uśpiona i dopiero lotnisko Aeroklubu Kujawskiego w Inowrocławiu przywitało jakimś dobrym swojskim widokiem. Przejeżdżając wzdłuż lotniska widać wyraźnie co się tam dzieje i rzecz jasna nie widząc nic na niebie omiatałem płytę złakniony widoków, tak bardzo kręcących wszystkich wyznawców zasady "..jeśli już raz posmakowałeś latania, już zawsze będziesz chodził ze wzrokiem utkwionym w niebo..".
   Nie ma co się czarować - jest w tym coś i poświadczyć to mogą właściwie wszyscy dla których latanie jest sposobem na życie, sensem istnienia i tym wszystkim, czym każdy tłumaczy ten ogromny pociąg do bycia "tam"....
   W Inowrocławiu jest solidna ekipa pilotów paralotniowych i prawie zagwarantować można, że gdy tylko pogoda dopisuje, to na lotnisku coś się dzieje. Nie inaczej było dzisiaj - na skraju "płyty" wypatrzyłem kilka samochodów, trajkę, pojedynczy napęd i grupkę ludzi. Cóż - decyzja była jedna. Zaliczę spóźnienie, ale choć na chwilkę muszę wjechać, przywitać się, pstryknąc kilka zdjęć i pogadać z latającymi tego dnia kolegami. Na miejscu okazało się, że jest to kilku znajomych pilotów powoli szykujących się do startu. Pogadaliśmy, pożartowaliśmy, pośmialiśmy się i gdy Oni zaczęli na poważnie się szpeić ja porobiłem kilka pamiątkowych zdjęć. No i oczywiście skorzystałem z okazji stojącej "luźno" trajki pakując się na siedzenie. Powoli gdzieś tam w czeluściach mojego pokręconego czasami umysłu kiełkuje myśl starcie z kół, więc korzystam czasami z okazji by posiedzieć, porozmawiać, pooglądać i choć trochę oswoić z tymi wynalazkami. Piękna była ta trajeczka i niesamowicie wygodna. 



 
   Jak wspomniałem wyżej koledzy zaczęli się szpeić, mnie czas gonił więc by nie wywierać na Nich presji rychłego startu pożegnaliśmy się i nie czekając na "ich działania powietrzne" ruszyłem w dalszą drogę. Ujechałem może ze dwadzieścia kilka kilometrów i w okolicach Kwieciszewa jakiś "pepegant" przedefilował nad drogą po której toczył się nasz dobry poczciwy cytruś. Ktoś początkujący, bo leciał na dudkowym Nemo - skrzydełku bezpiecznym, spokojnym i wprost idealnym dla każdego początkującego pilota. Sam na Nemówce natrzaskałem całkiem sporo godzin i jestem w głębokiej opozycji wobec tych wszystkich, według których skrzydełko to służy tylko do zlotów.  Rzecz jasna aparat poszedł w ruch i Nemo znalazło się w obiektywie.




   Nemo przeleciało i "obydwaj" zostawiliśmy Kwieciszewo za sobą. Po kolejnych piętnastu kilometrach zobaczyłem kolejnego pepeganta. Tym razem w okolicy miejscowości Lubiń. Fiu fiu pomyślałem. Fajnie - pogoda się zrobiła, niedziela jest zazwyczaj wolna, wiosna pełną gębą, więc jak ktoś może to wyrywa w powietrze ile tylko da radę. Tym razem było miejsce w którym można było się zatrzymać i w spokoju uchwycić kolejnego już pilota tego dnia. Efekt poniżej :



 
   "Drugi" odleciał w swoją stronę, więc i ja pognałem cytrusia w "naszym" kierunku. Choć rozglądałem się po niebie, to już niestety tego dnia nie dostrzegłem nikogo na niebie prócz ptaków. Tym skrzydlatym poczciwcom nie zrobiłem żadnego zdjęcia, za to aparat jeszcze kilka razy był w ruchu, by zrobić te kilka ujęć, które "puszczam" na sam koniec tego wpisu.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz