niedziela, 29 maja 2011

Komputer napędu PPG FlyElectronics - drugie podejście.....

   Jakiś czas temu pisałem o "nowym nabytku" - mianowicie o "komputerze napędu PPG" z firmy FlyElectronics. Pierwsze wrażenia były nieszczególne, ale jeszcze miałem złudzenia, że sprzęt okaże się dobry i warty pieniędzy za niego zapłaconych. Niestety, potem, po zamontowaniu wszystkich czujników, kabli itd okazało się, że jego wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Rozleciał się wówczas przewód z wtyczkami pomiędzy sondami/czujnikami, a "komputerem napędu PPG". Pierwsze wrażenia zatem kiepskie. Ładnie wtedy wszytko obfotografowałem, ponotowałem "co i jak" i rozpocząłem proces reklamacji. Na nowy przewód (ponoć solidniejszy i lepiej wykonany) musiałem czekać prawie dwa tygodnie. Wreszcie w minioną środę paczka do mnie dotarła. W środku odnalazłem nowy przewód rzeczywiście lepiej wykonany i jak się wydaje z lepszych materiałów. Wtyczki zostały te same, jednak samo wykonanie jest jakby lepsze. Pod koniec tygodnia zamontowałem go do napędu, popodłączałem wszystkie czujniki, druty itd i czekałem na wyjazd na łąkę, by sprawdzić jak to ustrojstwo działa.
   W ten sposób zakończyłem pierwsze boje z tym urządzeniem i z głową pełną nadziei rozpocząłem kolejny etap - właściwie od nowa licząc, że teraz wszystko będzie działało jak należy i pierwsze tak złe wrażenie zostanie zatarte.

   Niestety w sobotę po uruchomieniu napędu nie działało "toto" jakbym chciał. Choć wszystko było podłączone jak należy (zgodnie instrukcją obsługi i wytycznymi przesłanymi na maila) "komputer napędu PPG" nie pokazywał niczego. Tzn pokazywał właściwą datę i temperaturę zewnętrzną. Jednak taki pomiar mam na vario i innych urządzeniach dookoła.
   Pomimo prawidłowego podłączenia nie uzyskałem jakiegokolwiek pomiaru obrotów i temperatury sond CHT i EGT. Nie było co kombinować - polatałem bez urządzenia nie zaprzątając sobie głowy tym, że coś za co dałem ponad sześć stówek nadal nie działa właściwie.

   Następnego dnia (w niedzielę) na spokojnie w domu wszystko posprawdzałem - połączenia, kolory przewodów itd i wszystko wydawało się być w najlepszym porządku. Zabrałem napęd na łąkę, poskładałem, jeszcze raz wszystko posprawdzałem i odpaliłem. Oczywiście podłączyłem "komputerek" i niestety znowu nie działał, tak jak powinien. Nie wskazywał niczego poza temperaturą otoczenia i datą/godziną.
   Miałem trochę czasu, więc pokombinowałem z różnymi ilościami zwojów na przewodzie WN. Niestety przy ilości zwojów od 1 do 6 urządzenie nie wskazywało obrotów napędu. Więc "dupa" z podstawowym pomiarem dla którego kupiłem ten sprzęcik.
   Pomiaru temperatury CHT i EGT także nie udało się uzyskać. Po "oględzinach" okazało się, ze rozsypała się sonda CHT. Ordynarnie się rozpadła - kolejny element wykonany byle jak, z byle jakich podzespołów.

   Na całkiem spokojną niedzielę miałem już serdecznie dosyć nerwów związanych z tak tandetnie wykonanym badziewiem. Gdyby tam była pieczątka "made in china" to bym się nie dziwił, że tak szybko się rozsypują poszczególne elementy. Niestety tym razem trzeba powiedzieć, że nasi rodzimi producenci także wykazują się wypuszczaniem na rynek złomu i tandety.
   Urządzenie pracowało wszystkiego razem może dwie/trzy godziny, a w tym czasie rozsypał się przewód podłączeniowy, jedna z dwóch sond i nie udało się ani razu uzyskać jakiegokolwiek rozsądnego pomiaru. A "przyjemność" taką można sobie fundnąć za ok 600 złotych.
   Dołożę do tego beznadziejnie napisaną i zredagowaną instrukcje, kilkutygodniowe oczekiwanie na zakupioną sondę, brak jakichkolwiek dowodów sprzedaży dołączanych "z zasady" do sprzedawanych podzespołów i mamy pełny obraz "wschodzącej gwiazdy" rynku paralotniowego. Ech szkoda pisać.....Żenująca strata pieniędzy i czasu.
   Tymczasem reklamuję po raz kolejny "urządzenie" - zobaczymy co z tego wyjdzie i co tam producent wykombinuje. Jednak czuję, ze będzie się musiał postarać, by zatrzeć tak złe wrażenia.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz