niedziela, 26 sierpnia 2012

Kontrola skrzydła, czyli kilka słów o linkach...

   Każdy, kto ceni swoje bezpieczeństwo, co jakiś czas musi sprawdzić sprzęt, którego używa. Wiadomo, że przed każdym lotem dokładnie sprawdza się napęd, dokręcenie wszystkich śrub i nakrętek, mocowanie taśm, karabinki, glajta i te wszystkie newralgiczne punkty, mogące sprawić, że kariera pilota zakończy się równie szybko jak się zaczęła.
   Każdy sprawdza po swojemu i w swoim określonym porządku uzależnionym od tego, jaki margines błędu dopuszcza i jak bardzo poważnie myśli o lataniu. Lepiej lub gorzej, dokładniej lub mniej, ale właściwie każdy sprawdza.
   Znamy wielu pilotów i można powiedzieć, że co pilot, to osobna "check lista". Są tacy, którzy sprawdzają wszystko, są tacy, którzy nie sprawdzają prawie niczego nawet latając bez kasku, czy z linkami powiązanymi na supełki. Każdy odpowiada za siebie i robi co chce.
   My postawiliśmy sobie wysoko poprzeczkę wychodząc z założenia, że albo robi się coś porządnie, albo w ogóle. Gdy coś nie pasuje, gdy coś nie działa tak jak powinno, to lepiej sobie odpuścić, naprawić, sprawdzić, dopracować, niż zbytnio ryzykować i samemu prosić się o kłopoty. 
   Bezpieczniej jest minimalizować jakiekolwiek ryzyko. Prosta i klarowna zasada w myśl której, zarówno napęd, skrzydło, jak i inny sprzęt jest nieustannie przeglądany i doglądany na wszelkie strony.
   Dziś machnę kilka słów o skrzydle, bo akurat podczas ostatniej kontroli "wyszła" sprawa, jaka często pilotom umyka. Większość ogranicza się do rozłożenia skrzydła przed startem, kontroli ułożenia linek i w miarę terminowym wysłaniu glajta na przegląd gdzie uprawniona osoba sprawdza przewiewność, linki, symetrię i te wszystkie sprawy, o których na co dzień się nie myśli. Niby to powinno wystarczyć, jednak czasami okazuje się, że to jednak jest za mało.
   Gdy się lata dużo i często, skrzydło powinno być sprawdzane dokładniej, tak, by wychwycić wszelkie możliwe uszkodzenia i mieć pewność, że wszystko "jest cacy". Warto sprawdzić dokładnie "czaszę" i linki, bo łatwo ominąć jakieś drobne uszkodzenie, które w dłuższej perspektywie czasu może skutkować większym problemem. W praktycznie każdym skrzydle czasami zdarzyć się mogą drobiazgi niewidoczne przed startem. A właśnie od takich drobiazgów się zaczyna.
    Każdy chyba widział drobne dziurki w materiale wygryzione przez koniki lub zrobione przez zahaczone gałązki lub inne kamyki. To powszechne obrazki, zwłaszcza w skrzydłach "mocno eksploatowanych". Z zasady sprawdza się często materiał i z reguły wielu zapomina o linkach. Od nich także zależy nasze bezpieczeństwo i to co najmniej w tym samym stopniu.
   Wiadomo, że na olinowanie składa się cała gromada linek pogrupowanych w galerie i rzędy. Każda ma swoje miejsce, wytrzymałość i zadanie. Każda jest inna i każda jest ważna.
   Standardowo przed startem każdy ogląda czy linki nie są splątane, czy taśmy nie są jakoś poplątane i to z reguły wystarcza. Czasami jednak trzeba linkom poświęcić trochę więcej czasu i najlepiej każdą z nich dokładnie obejrzeć, przeciągnąć w dłoni by wyczuć czy oplot nie jest w żaden sposób uszkodzony. Warto na to poświęcić kilka minut co jakiś czas, bo właśnie podczas takiej kontroli okazało się ostatnio, że jedna z linek Burana jest delikatnie uszkodzona.
   Niby nic takiego, drobiazg, lekkie uszkodzenie oplotu, można z tym latać, jednak już w głowie zapaliła się "lampka" przypominająca o bezpieczeństwie. Nie wiem kiedy uszkodzenie powstało, jednak jest i trzeba było coś z tym zrobić. Może inni czują się bezpiecznie z takimi drobiazgami, jednak ja wolę mieć wszystko w idealnym stanie.
   Wtorkowy telefon do Krzysztofa Dudzińskiego (firma Air-Sport) i po chwili krótkiej, rzeczowej rozmowy problem został rozwiązany. Nowa linka dotarła po dwóch dniach. Cała sprawa została załatwiona ekspresowo - prosto, szybko i efektywnie, a "firma" po raz kolejny pokazała się z najlepszej strony. Pozostało wymienić, ale to nie powinno sprawić problemu. Najważniejsze, że podczas zwykłej rutynowej kontroli udało się wychwycić uszkodzenie i skutecznie pokazało, że dosyć częste dokładne kontrole sprzętu są potrzebne. Kto tego nie robi niepotrzebnie i głupio ryzykuje, a przede wszystkim prosi się o wypadek w najbardziej debilny sposób.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz