W chwilkę po dojechaniu na miejsce zaliczyliśmy jeszcze rzęsisty deszcz, po którym wiadomym się stało, że start wypadnie z wilgotnej łąki z zerowym wiatrem. Trochę lipa, ale tak czasami jest....Wyszło nadspodziewanie dobrze. Trzeba było nieco dalej biec, jednak Buran wskoczył posłusznie nad głowę, by po chwili zabrać jak należy. Może w minutę później Tomek także wystartował bez jakichkolwiek problemów i poleciał samotnie nad Elgiszewo. Ja nieco zamarudziłem nad łąką i ostatecznie poleciałem w ślad za Nim, trochę z nudów, trochę by nie wywierać presji nad Grześkiem próbującym startować. Tak czasami jest lepiej, gdy nikt nie hałasuje nad głową, nie popędza i nie marudzi przez radyjko.
Tymczasem w powietrzu warunki idealne. Chmury zaczęły się rozchodzić, przebiło się słońce, a na ziemi miejscami wyszły mgiełki. Nad głową śmignął samolot, minąłem się z Tomkiem i w może piętnaście minut doleciałem nad Elgiszewo. Miejsce nad którym nie byłem od roku, a gdzie ostatnio dosyć dużo czasu wypadło na grzebaniu przy solówce.
Chwilkę przede mną przyziemił Tomek. Po chwili rozmowy melduje, że prawdopodobnie ktoś do Niego strzelał - śmigło i kosz mają wyraźne ślady od uderzenia jakiegoś metalowego pocisku (śmigło wyłupany kawałek łopaty w środku krawędzi natarcia, kosz spore wgłębienie jednej z rurek). Cholera jakiś cwaniak z dwururką na ziemi czy jak? Nic z tych rzeczy. Nikt nie strzelał, a za uszkodzenia odpowiedzialna jest jedna ze śrub od szarpanki. Owa śruba prawdopodobnie podczas lotu odkręciła się i zaczęła latać samodzielnie, by przy okazji uszkodzić śmigło i kosz. Wszystko stało się jasne - prócz nas polatała sobie także śruba niejako przypominając wszystkim i każdemu z osobna, że trzeba sprawdzać napęd przed każdym lotem, że śrubki, śrubeczki lubią się odkręcić i gdzieś polecieć samopas. Ostatecznie dobrze, że tylko takie straty, bo wolę nie myśleć co by było, gdyby odbity od śmigła taki pocisk trafił w Tomkowe plecy.....
Latanie w Łążynku i ostatnie sierpniowe latanie podsumowaliśmy grillem, kilkoma kiełbasami, boczkiem, karkówką i pogaduchami. I choć latania było niewiele, całe popołudnie wypadło całkiem dobrze....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz