poniedziałek, 14 marca 2011

kolejny poniedziałek

   Dzisiejszy dzionek zaczęty z trudem. Poranne wstawanie, dojazd do pracy, kolejne tankowanie i coraz większe braki w finansowych zasobach. Cholera jak byłem bezrobotnym jakoś tak więcej forsy tam było, teraz jakoś tak coraz częściej myślę o tym co trzeba kupić, w co jeszcze zainwestować i w ogóle bleeee.
Ale nie będę marudził bez sensu - takie życie. Kasę zarabiać trzeba więc jakaś tam równowaga wobec rannego wstawania musi być. Dopóki będzie starczało na latanie i życie na jakimś tam poziomie będę wstawał i dymał do roboty choć koszmarnie mi się nie chce. Dziś poranek luźny pozwalający skupić się na jakichś normalnych zadaniach - tj nadrabianiu wpisów na blogu, przymiarkach do paralotniowych zakupów i rozmyślaniu nad tym co jeszcze przyda się zrobić, załatwić i zorganizować.
   Pisałem ostatnio o regulacji Solówki. Tak coś czuję w kościach, ze ostatnio nie zrobiłem tego właściwie. Niestety nie ma konkretnej i dobrej instrukcji takich działań wobec czego regulacja polega na "trafieniu" w odpowiednie ustawienia sposobem bliżej nieodgadnionym. Można posłużyć się kilkoma instrukcjami, opiniami i innymi poradami znalezionymi w sieci jednak traktuję to wszystko nieco z przymrużeniem oka - bo nikt nie daje mi gwarancji ze tak, a nie inaczej jest dobrze. W efekcie tych wszystkich kombinacji zacząłem myśleć nad zakupem kombajnu do odczytu obrotów i temperatury napędu. Urządzenia godne uwagi są właściwie tylko dwa, w podobnej cenie (ok 430 i 470 pln) i o podobnych parametrach. Tak się zastanawiam które z nich wybrać, które da większą dokładność, niezawodność, prostotę obsługi i przede wszystkim jakość w stosunku do ceny. Bo cena na poziomie 400-500 pln (więc dobrych 130-150 euro) trochę wydaje się być wygórowana. Rzuciłem temat na "grupę", jestem w stałym kontakcie z producentem jednego z tych gadżetów - jak będzie kilka sensownych uwag; kilka dokładniejszych opinii wypracuję "decyzję" i coś kupię. No i oczywiście opiszę co i jak by być może w jakimś stopniu pomóc ludziom którzy mają podobne dylematy.
   Dziś pogoda na latanie. Zwłaszcza poranek ładny pod kątem latania z pierdziawką. Popołudnie nieco gorsze ale także możliwe :) A wieczorem iw nocy zapowiadane deszcze. Czyli pierwszy atak wiosny zaczyna powoli odchodzić na swoją ciemna stronę. Jeszcze rano chciałem popołudnie spędzić na lataniu jednak postanowiłem odpuścić. W ostatnim tygodniu wylatałem tyle, że do teraz czuję zakwasy w ramionach. Choć może to brak gimnastyki (?). Mamy kilka spraw które trzeba nadrobić, muszę w końcu zapakować Actiona i wreszcie go wysłać, muszę trochę pogrzebać w domowej "elektryce" no i mam przeogromną chęć wyciągnąć z piwnicy rowery i poszaleć z Sosną jednośladowo po ulicach naszego miasteczka. Pokazać "chamstwu", że paraglidepara jest, żyje i nadal pokazuje wieśniakom jak żyć razem ciesząc się z każdego wspólnego dnia. Do tego wszystkiego czuję w kościach, że poczciwą solówkę powinienem jednak znowu poregulować, a na grzebanie śrubokrętami niespecjalnie dziś mam chęć. Naregulowałem się ostatnio, nalatałem jak dziki pies więc wystarczy. Czas się zająć zaległościami zgodnie z zasadą, że czasami lepiej na ziemi niż w powietrzu.
   Pisałem wcześniej o Rafale i Jego zakupach. Dziś trochę pogadaliśmy - Jego nowe skrzydełko już do Niego jedzie, napęd także jakiś na horyzoncie się pojawił, więc wielce prawdopodobne jest, że w końcu uda się znowu polatać tak jak to miało miejsce w zeszłym roku. Razem nam się dobrze latało, teraz obydwaj przesiadamy się na nieco żwawsze konstrukcje więc szykują się fajne loty. Gdy zaczniemy oczywiście opisy będą :) Zdjęcia także :) Do tego wszystkiego będziemy mieli być może jeszcze jednego pilota PPG w okolicy. Ktoś ze Świecia lada chwila rozpocznie kurs - zrobi u PiotraCw w Skytrekking. Czyli kilka miesięcy i dojdzie nowy kolega do "ekipy". To już będzie całkiem fajny skład - biorąc pod uwagę, że Michaś też cały czas lata szykuje się naprawdę kilka możliwości latania w stadach. Może jeszcze jeden się wreszcie weźmie za siebie to w naszych rewirach będzie nas naprawdę sporo. Bardzo fajnie gdy kolejni pasjonaci pojawiają się na scenie :)
   W najbliższy weekend szykuje się być może dzionek zabawiania się z glajtami na ziemi. Mariusz chce przewietrzyć swoją szmatkę, ja się też chętnie pobawię, a jakby doszło już skrzydełko Rafała to już w ogóle bajunia. Jeśli pogoda dopisze, jeśli temperatura będzie znośna trzeba będzie pomyśleć o jakimś grillu i uroczyście rozpocząć sezon jedzeni kiełbachy i kurczaka z "węgli". No ale zobaczymy co tam z tego wyniknie bo wiadomo - pani wiosna może okazać się kapryśną babą :)
   Niebo zaczyna się chmurzyć, ja jakoś straciłem wenę na pisanie wiec ten wpis tu się skończy. Jak znowu coś się pojawi godnego bazgrolenia odpowiedni wpis się pojawi. Tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz