niedziela, 15 sierpnia 2010

wyślizgana sobota

Jako, że człowiek właściwie cały czas się uczy skorzystaliśmy z okazji pojeżdżenia na płycie Toruńskiej Akademii Jazdy . Zajęcia przeprowadzone zostały w Toruniu, na terenie, który znajduje się na krańcu lotniska aeroklubowego. Więc lokalizacja wręcz idealna :)
W sobotni poranek zameldowaliśmy się na zajęciach teoretycznych, gdzie szczegółowo omówione zostały te wszystkie rzeczy, o których niby się wie, a które sprawiają, że każdego roku na polskich drogach ludzie kręcą swoimi autkami bączki niespecjalnie wiedząc co się dzieje dookoła. W trzy godziny doszlifowaliśmy teorię i po napompowaniu kół wyruszyliśmy pośród kawalkady pojazdów na płytę....znaczy się zobaczyć co nam w głowach zostało i jak działać by pojazd zachowywał się w miarę zgodnie z tym czego od niego oczekujemy....












Po dojechaniu na miejsce naszym oczom ukazała się płyta poślizgowa - specjalnie wymalowany kawałek pasa startowego, dodatkowo zraszany wodą, na którym będziemy wykonywać zadania, w których będziemy jeździli slalomem, omijali wyimaginowane staruszki, hamowali w ostrych zakrętach i ogólnie bawili się naszym autkiem w sposób, jakiego nie poleca się robić na zwykłych drogach :). Każda "załoga" dostała radyjko by być w ciągłym kontakcie z instruktorem. Każda załoga była gotowa i zaczęliśmy. Do zrobienia było kilka zadań, które opisuję poniżej :
- jazda slalomem z coraz większą prędkością, w którym wraz z każdym przejazdem rosła prędkość i pojawiały się utrudnienia (jak np. prowokowanie poślizgów poprzez zaciąganie hamulca awaryjnego).....było fajnie, w pewnym momencie zakręciliśmy takiego bączka, że hoho....ale ćwiczenie dało jakieś tam podstawy i doświadczenie w tym co samochód może zrobić gdy zbyt mocno się chce coś zrobić lub gdy po prostu się nie myśli :)
- powolna jazda od krawędzi do krawędzi - ćwiczenie mające na celu naukę i dobre kręcenie kołem kierownicy....Trochę trzeba było się namachać ale to dobrze - im więcej roboty teraz tym mniej w przyszłości
- szybsza jazda po zainscenizowanym "torze" - tu także uczyliśmy się machać kołem...tyle że w innych warunkach i innej techniki
- próba hamowania do zatrzymania z coraz wyższej prędkości. Tu było wesoło - wjeżdżaliśmy na płytę z coraz większą prędkością i zaleceniem, aby zatrzymać pojazd....nie sądziłem, że z drobną zmianą prędkości  tak drastyczne rośnie droga hamowania i czasami tak trudno opanować naszego mechanicznego rumaka....
- próba hamowania do zatrzymania w łuku drogi.....ćwiczenie podobne do poprzedniego z tą różnicą, że poruszaliśmy się po zakręcie....oczywiście prędkość w każdym przejeździe coraz wyższa....i za każdym razem silniej wypadaliśmy z zakrętu zatrzymując się coraz dalej i dalej.......
- próba ominięcia przeszkody, powrotu na swój pas i zatrzymania pojazdu.....oczywiście z coraz wyższą prędkością....Tu tez było ciekawie.....gdy jechaliśmy 30 nie było większych kłopotów, gdy jeździliśmy szybciej zatrzymywaliśmy się zdecydowanie daaaaaaalej.......raz nas zakręciło na tyle konkretnie, że przez chwilę nie wiedzieliśmy w którym kierunku wypadniemy z płyty.....przy większych prędkościach przeszkodę ominąć trudno, ale się da....trudniej wyhamować.....












Oczywiście każde zadanie poprzedzone zostało krótkim wstępniakiem i omówieniem. Było dzięki temu łatwiej i nie wyłapaliśmy jakichś tam złych nawyków. A o to chodziło....Kilka samochodów nie wytrzymało prób i wśród "awarii komicznych" pojawiły się te trochę większe....Do pierwszej kategorii należy zaliczyć odpadające korki i kierunkowskazy, które odpadały aż miło, do drugiej odpadający tłumik czy braki w paliwie....nasz escort jak zawsze idealnie się sprawdził - niby stary, niby rzęch ale jeździ jak się patrzy i się nie sypie....a to najważniejsze.....












Po ok trzech godzinach ślizgania, ścigania, omijania i tych innych wygibasach skończyliśmy "praktykę", wróciliśmy do "ośrodka", spuściliśmy powietrze z kół i wróciliśmy do domu.

Podsumowując trzeba napisać, że strasznie dużo wynieśliśmy z tego szkolenia. Doświadczeń tam zdobytych nie zdobywa się codziennie, takich rzeczy nie ćwiczy się codziennie i bardzo dobrze, że mogliśmy zrobić na płycie takie rzeczy jakich na drodze prawdopodobnie nigdy nie chcielibyśmy doświadczyć. Dużo się nauczyliśmy i to będzie procentowało w naszym codziennym życiu. Na niektóre rzeczy związane z prędkością i hamowaniem otworzyliśmy oczy, bo tu tak naprawdę było widać jak różne warunki wpływają na bezpieczeństwo.

A w tle latał Antek wywalający co jakiś czas skoczków....wiec to szkolenie miało nawet "lotniczy akcent"....:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz