Jakiś czas temu "kuj pom team" zadziałał. Ktoś wpadł na pomysł by zorganizować "szkolenie dotyczące zagadnień związanych z pojęciem stref i przestrzeni powietrznej". Odzew był natychmiastowy i w przeciągu kilku godzin udało się dopiąć listę uczestników. Minęło kilka dni i w ciemny jesienny piątkowy wieczór stawiłem się w bydgoskich zaułkach, by zobaczyć co, jak i w ogóle się trochę douczyć bo wiedzy nigdy za mało. Pierwsze pozytywne uczucia pojawiły się już na "wejściu" - super drogowskazy w postaci wyklejonych wszędzie strzałek, notatek i instrukcji pozwoliłyby trafić nawet ślepemu do spółki z kulawym. Bez jakiegokolwiek problemu dotarłem na miejsce gdzie miało odbyć się owo szkolenie.
Kilka osób już się zameldowało - kilka znajomych twarzy i kilka znanych jedynie z widzenia. Po pewnej chwili, która pozwoliła wytrąbić pół butelki piwa (bezalkoholowego!) pojawiła się reszta "składu" i mogliśmy już bez przeszkód rozpocząć.
Nie będę skrobał o tym wszystkim co składa się na podział przestrzeni, o strefach, korytarzach, FISach i tych innych szczegółach, bo nie o to tu chodzi. Bartek prowadzący wzniósł się na wyżyny pedagogicznego przekazywania nam wiedzy, która choć wcześniej poznana wreszcie zaczęła stawać się przyjazną i znajomą bestią która już nie jest taka skomplikowana i trudna jakby się wydawało. Sądzę, że wyczerpał temat i "nawkładał" nam do głowy akurat tyle, ile jest nam potrzebne do dobrego rozwoju jako pilotom. Chociaż właściwie zawsze można coś dopowiedzieć, coś tam zawsze jest niejasne, jednak to, co "dostaliśmy" daje całkiem niezłe pojęcie i pozwala zrozumieć wiele rzeczy, które do tej pory wydawały się czarną magią.
Niestety po nieco ponad dwóch godzinkach musiałem opuścić zacne towarzystwo i nie uczestniczyłem w dalszej części traktującej o cudeńkach jakie można wycisnąć ze sprzętu i programów do nawigacji (LK8000). Trochę szkoda jednak pocieszeniem pozostaje fakt, że inicjatywa "szkoleń" odbiła się szerokim echem i zdaje się będzie kontynuowana - rzecz jasna obejmie także inne zagadnienia (wielce liczę na meteo, przygotowanie sprzętu itd) które zawsze się przydadzą. Nawet jeśli wcześniej coś jest znane to każde przypomnienie i aktualizacja "poglądów" wskazana jest i basta.
Z tego, w czym uczestniczyłem mogę śmiało strzelić z opinią, że wreszcie nasz lokalny świat pilotów parlotniowych zadziałał dokładnie tak jak powinien. Pojawił się pomysł, nastąpiła realizacja, wszystko wyszło, nie było żadnych kwasów (jak np odwieczne różnice pomiędzy silnikowymi i swobodnymi) i odbywało się w świetnej atmosferze. I jeszcze jedna rzecz której gdzieś tam głęboko się obawiałem - nie było ględzenia o przysłowiowej "dupie marynie", tylko porządne rzeczowe rozmowy o temacie.
Co na koniec - wypada podziękować za możliwość odświeżenia czeluści wiedzy teoretycznej, pomysłu, realizacji i tego wszystkiego dzięki czemu można "szkolenie" zaliczyć w poczet najlepszych. Tak trochę z przekąsem, ale myślę, że mój entuzjazm jest jeszcze spowodowany przez kilka różnych szkół paralotniowych na których wyraźnie widać dysproporcje pomiędzy tym jak się w Polsce szkoli i jak powinno takie szkolenie wyglądać. Zdecydowana większość "szkół" powinna zgłosić się do kolegów z "kuj pom teamu" by zobaczyć, jak powinni uczyć, jaka powinna być atmosfera i jak zarazić ludzi swoją pasją do latania. Koledzy z "kuj pom teamu" są w tym ekspertami, zaś szkoły (których nie chcę tu wymieniać) robią po prostu ordynarną nędzę, bicie forsy i robienie ściemy, a nie szkolenia......
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz