Od ostatniego tak udanego lotu minęło już kilka dni. I właściwie od owego lotu pogoda jest do kitu, do bani, nędzna i kijowa. Mgliście, wilgotno i ponuro.
Chęci do latania przeogromne, jednak aura średnio na to pozwala. Może to i dobrze - chyba nie warto moczyć skrzydła w imię spędzenia kilkudziesięciu minut w powietrzu tak wyraźnie nieciekawym. Najbliższe dni są w miarę luźne i mam nadzieję, że coś się wyklaruje - taki jakiś choć jeden dzień, w którym podstawy chmur wzniosą się o kilkaset metrów, mgły ustąpią i pozwolą na wypalenie kilku litrów paliwa.
I tyle na dziś. Czekamy na lepszą pogodę, gwiazdkę i pierwsze oddechy wiosny.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz