Z domu wyruszyliśmy przed południem malowniczą trasą przez Złąwieś Wielką, Bydgoszcz i Fordon, by po niecałej godzince dotrzeć na miejsce. Oczywiście w Fordonie wpadliśmy w koszmarną dziurę, po której aż zębami zadzwoniliśmy...cóż takie polskie drogowe realia......
Impreza zlokalizowana była tuż przy drodze na równych dużych "placach", które pierwotnie były boiskiem i polami. Zjechaliśmy na jeden z kilku ogromnych parkingów, na których było jeszcze niewiele samochodów. Ładnie zgrabnie zaparkowaliśmy i wyruszyliśmy na obchód. Nie powiem - podchodziliśmy sceptycznie po wcześniejszych doświadczeniach z Festiwalem Smaku i jarmarkiem w Bydgoszczy
Wszystko było poustawiane równo , przestrzennie i w sposób jaki w ogóle nas nie męczył, tłum który tam przemykał był ładnie rozrzucony i nie było takiego bajzlu jak w Grucznie....Po prostu ktoś zorganizował świetną imprezę, która sprawiła, że Strzelce Dolne mają u nas jeszcze jeden "plus" i że nadal chcemy wracać w tamte rewiry :)
Gdy już zapadła decyzja o powrocie wyruszyliśmy na parking - samochodów już było całkiem sporo (pojawili się parkingowi, którzy sprawnie i w sposób IDEALNY rozładowywali ew. korki), bez kłopotu odnaleźliśmy naszego escorta i sprawnie wyruszyliśmy w dalszą drogę.
Nie wiedzieliśmy gdzie chcemy jeszcze pojechać - po naradzie rodzinnej wybór padł na Koronowo i Zalew.......I właściwie już było średnio - droga "do" to niestety polska klasy B (dziurawa, wąska, bez drogowskazów - taki nasz regionalny standard).....Zalew śliczny; port jachtowy śliczny jednak widać było brak porządnego gospodarza....woda, żaglówki niby ładnie pięknie ale jakoś tak syfnie, brudno........Popstrykaliśmy trochę zdjęć i wróciliśmy do domu.......Sosna po drodze nie wytrzymała i zaczęła zajadać powidła śliwkowe :)
Znak to ze wypad udany ; powidła pyszne a moja dziewczyna cudowna :):)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz