środa, 19 maja 2010

Głaskanie śmigła

     Kolejny poranek minął.....Poranna mżawka spadła....Poranne wiadomości przerzuciły się z modnego tematu dziko spadającej "kaczki" z przyjaciółmi na codzienne ostatnio opady i rozlewającą się szeroką plamą wodę, która w swojej złośliwości rozwala każdy wał.....cóż....wiosna...pada  i pada więc wylewa.....
     Poranna kawa wypita.... Sylwia wyfrunęła do pracy a ja zabrałem się za głaskanie napędu licząc na to, że wreszcie uda się może dziś odpalić i polatać pod chmurkami.....W końcu kilka dni bez latania owocuje jakimś takim lekkim nerwem...zamyśleniem...zdenerwowaniem i taką jakąś drobną galaretą odczuwaną szczególnie w łydkach......
    Ostatnio się nie popisałem - najpierw kilkugodzinne oczekiwanie aż mgła (ta kur....wsko gruba ubita pierzyna białej nieprzyjemnej wody)  opadnie i pozwoli choć na chwilkę unieść się w powietrze.....w końcu udało się...słońce rozgoniło mgłę, za to pojawił się wiaterek, który kręcił się jak żyd po sklepie zawiewając to z tej to z tamtej....do tego mega wilgotna łąka.....Efektem takiej kombinacji (wilgoć, zakręcony lekki wiaterek i ja) było pięć spalonych startów, po których sapałem jak dobry miech kowalski ; spociłem się strasznie i ogólnie miałem wszystkiego dosyć...w końcu się ogarnąłem i uznałem, że to chyba jednak nie mój dzień... pozbierałem sprzęt i zabrałem się za kiełbachę która w międzyczasie została upieczona przez Sosnę....z całego poranka jedynie Jej się coś udało....bo jeśli o mnie chodzi to tamtego poranka zaliczyłem mega porażkę.......Cóż....mam nadzieję, że dzisiaj okaże się, że coś tam jednak mi wyjdzie...że łąka, z której zamierzamy odpalić będzie w miarę sucha...że wiatr okaże się łaskawy...że ja w końcu też nie popełnię żadnego błędu......
    Właśnie tak sobie myślę o tym wszystkim i czyszczę...pielęgnuję.....pieszczę napęd licząc, że być może  w ten sposób uda mi się zaczarować to popołudnie i wieczór......zobaczymy....
     Sprzęt przygotowany...baterie naładowane.....karty pamięci wyczyszczone....i niezadługo wyruszę po S. a potem zobaczymy ....oglądanie łąki ...decyzje....i mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie.....jeśli nie to też jest plan "awaryjny"...ale o nim "sza" na razie....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz