niedziela, 10 marca 2013

kilka słów o zapasach, czyli jak wietrzyć pakę ?

   Na początek trzeba machnąć jakiś wstęp po co, dlaczego, czemu i w ogóle czy warto. "Paczka" vel "zapas" vel "Ratowniczy System Hamujący (RSH)" to jak sądzę rzecz niezbędna w bezpiecznym lataniu. Ten dodatkowy nieobowiązkowy w Polsce zapasowy spadochron może stanowić ostatnią deskę ratunku dla pilota, który mówiąc delikatnie spada w niekontrolowany sposób, nie jest w stanie opanować glajta i musi w jakiś bezpieczny sposób znaleźć się z powrotem na ziemi. Wówczas przydaje się "zapasowy przyjaciel" tak często niedoceniany, tak majtający się przy starcie i tak przeszkadzający dyndająca taśmą czy swoim niepotrzebnym ciężarem.
   Jeśli pilot "oleje paczkę" to niestety kumple z łopatkami będą wielce przydatni, rodzina stanie wobec rzeczywistości pogrzebu, lub życia z człowiekiem mocno poturbowanym.....Gdy ma się zapas i jest zadbany istnieje dosyć szansa, że z kumplami da radę jeszcze wspólnie polatać, a rodzina będzie mogła się cieszyć z faktu spełniania pasji ojca, męża czy jaką tam jeszcze dany delikwent pełni rolę w podstawowej komórce społecznej. Proste to i jasne.
   Zapas wielce przydatny jest. To wiadomo. Ale nie wystarczy go jedynie mieć. Trzeba go jeszcze prawidłowo zamontować do uprzęży i oczywiście odpowiednio o niego dbać. Wielu ludzi nie ma o tym pojęcia, bo tak naprawdę mało kto tego uczy. Niby wszyscy wiedzą, niby kumple pomagają, ale później się okazuje, że RSH nie miał prawa nawet się otworzyć, był podczepiony w taki sposób, że przy próbie wyrzucenia niechybnie by się wypiął, czy jeszcze coś innego. Takie różne rodzynki, błędy i błędziki się zdarzają.
   Jeśli już ktoś ma, jeśli nawet prawidłowo podpiął to nadal jest zaledwie część sukcesu zapewnienia sobie jako takiego bezpieczeństwa. Nie przekładany, stary, zawilgocony, uszkodzony zapas nie gwarantuje tyle, co ten zadbany, przełożony w odpowiednim czasie i skontrolowany przez kogoś mającego pojęcie. Kilka tygodni temu czytałem o zapasie przekładanym do spółki z kumplami gdzieś tam "domowym sposobem" - udało się wychwycić nie zaszytą tasiemkę, dzięki której w "godzinie W" mogłoby nie być tak kolorowo. Niby nic, ale w chwili gdy paczka jest potrzebna mogłaby nie zadziałać. Wiedza i kontrola jak się okazało jest bardzo potrzebna
   Ale do rzeczy - jak dbać? Przede wszystkim kupić nowy zapas, dobrze dobrać go do swojej wagi i od dobrego producenta. Potem rozkładać, wietrzyć i przekładać regularnie, tak, jak każe instrukcja. Rzecz jasna można to zrobić samemu jeśli tylko ma się pojęcie. W takim wypadku trzeba pamiętać, że robimy to na własną odpowiedzialność. Jeśli nie, to lepiej dać paczkę do przejrzenia/przełożenia/przewietrzenia komuś, kto ma doświadczenie, kto wie, jest pewny, zna się i kto się podpisze na kwicie.
   Niektórzy sądzą, że kupią tanio kilkuletni zapas w świetnym stanie, nigdy nie rzucany itd. Tere fere - często takie paczki nie były wietrzone, leżakowały w wilgotnym garażu i starzały się o wiele szybciej niż powinny. W zakresie bezpieczeństwa nie ma co się szczypać oszczędnościami. Gdy żałujemy kasy, to niestety prosimy się o kłopot w razie wypadku. A nie o to chodzi.....
   Większość spadochronów zapasowych ma określone w instrukcji wszelkie prace, dzięki którym odwdzięczą się maksymalnym bezpieczeństwem. Zapas zazwyczaj ma określony termin ważności, a raz lub dwa razy w sezonie należy go przewietrzyć i przełożyć. Zazwyczaj robi się to w dużych suchych pomieszczeniach, w spadochroniarniach lub salach gimnastycznych. Niektórzy jednak wykombinowali inny sposób na wietrzenie paki. Sposób pozwalający "przetrenować" rzucanie paczki, co także ma swoje znaczenie. Bo co z tego, że pilot ma nawet najlepszy zapas skoro nie będzie wiedział, jak go użyć? Takie merytoryczne pytanie, proste, jednak jak pokazuje praktyka nadal wielu nie ma pojęcia co zrobić, by zapasowy przyjaciel rozwinął się w odpowiednim momencie ratując nasz tyłek przed twardą ziemią......
   I właściwie tyle na dziś o wietrzeniu paczki. Do tematu jeszcze wrócę. A poniżej wspomniany filmik, dobrego oglądania, endżoj i co tam się jeszcze chce :


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz