środa, 7 lipca 2010

latamy do bólu.....

Jako, że pogoda dopisywała nie było co sie ociągać i trzeba było korzystać......
Na poniedziałkowy poranek umówiłem się z Rafałem by wspólnie polatać nad Chełmżą.......
Układ taki, że Raf wystartuje z Grubna i przyleci, a ja odpalę na Strużalu tak byśmy spotkali się w powietrzu nad Chełmżą....
Gdy już napęd był rozgrzany; skrzydło rozłożone usłyszałem "brzęczenie" od zachodu - Raf przyleciał z wiatrem - droga do Chełmży zajęła mu zaledwie pół godzinki...nieźle...:)
On wylądował; ja wystartowałem......w planie samotny lot nad Chełmżę i Sosnę, która została w domu...potem wrócić....wylądować.....wystartować razem z Rafałem i polatać we dwóch.......

Start spokojny bez większych ciśnień......lekki wiatr sprzyjał......Miałem nieco obaw przed tym porankiem....bez wiatru ostatnio lipa była......ale sie wszystko ładnie udało....po drodze nad jeziorem nabrałem dosyć wysokości i zacząłem zasuwać w stronę domu.......ten kierunek jest szczególny, bo chyba jak każdy pilot lubię latać nad najbliższymi, którzy zostali w domu.....Na Strużal wyjątkowo pojechałem sam...Sosna została w domu - ma wakacje, wiec nie zawsze chce się zrywać bladym świtem bym ja mógł polatać.....może w 5 minut byłem nad Nią......jeszcze niżej niż ostatnim razem.....pokręciłem jeszcze ciaśniej.....polatałem.......pokiwałem......powysyłałem buziaki mojej cudnej :)








































Wirus jej dzielnie asystował w punkcie widokowym w jaki zmienił się nasz balkon....Fajowo :)......trochę jeszcze powywijałem i odleciałem nad Chełmżę pokręcić się nad mieszkaniem rodziny o której pisałem wcześniej......tu żadnego ruchu w oknach nie było wiec po kilku kręgach odleciałem dalej.....
Poleciałem kawałek w stronę cukrowni, wróciłem, zakręciłem nad domem i wróciłem nad Strużal - do Rafała.....
Nawet nie wylądowałem, bo gdy się zbliżyłem Raf właśnie wystartował.......I znowu lot nad Chełmże...tym razem we dwóch w dosyć ciasnej formacji - ja trochę niej i z przodu; Raf wyżej i nieco z tyłu.......prędkości mamy podobne wiec się fajnie leciało :)





















Oczywiście zameldowaliśmy się w szyku nad domem i Sosną....oczywiście pokiwaliśmy i pokręciliśmy się tak jak powinniśmy :).....polecieliśmy dalej bo postanowiłem Rafałowi nieco Chełmżę pokazać. Był już nad miastem nieraz.....byliśmy tu kilka razy razem, ale jako takiego konkretnego "oblotu" jeszcze chyba nie było.....wiec w kolejności polecieliśmy nad miasto....wzdłuż głównej ulicy nad stację kolejową, potem nad cukrownię (drobny dylemat czy przelecieć pomiędzy kominami ale ostatecznie odpuściliśmy)....nad staw za cukrownią....kilka zakrętów nad halami z których wylegli robotnicy machając przyjaźnie rękami......obszerny zakręt nad dawnym osiedlem Janka Krasickiego (w dobie modnych teraz religijnych nazw od kilku lat to osiedle JankaPawłaDrugiego)....następnie lot nad "miastem"...zakręt nad Sosnę i dom...kilka kręgów w najważniejszym miejscu Chełmży i odlecieliśmy nad jezioro.......






















































Wzdłuż północnego brzegu jeziora lot nad Zalesie....tam zakręt i lot "od południa" w stronę Kuczwał......Zahaczyliśmy o "podniebnych" sąsiadów, czyli Mikrolot.....tam kilka zakrętów w odpowiedzi na "kiwanie" i lot na nasze "lotnisko".........
Potem krąg, podejście do lądowania i już byliśmy na ziemi.Przez te prawie dwie godziny w powietrzu prawa ręka konkret zdrętwiała......
Ale to nic nie znaczy w porównaniu do fajnego, prawie dwugodzinnego lotu który sprawił nam tyle frajdy....widoki przecudne, pogoda wręcz wymarzona do latania......Satysfakcja i wrażenia niemiłosiernie fajne....głowy pełne wrażeń i widoków miasta które choć tak koszmarnie wygląda z ziemi z powietrza dostarczyć może tyle że ojej......

Trochę posiedzieliśmy na ziemi....trochę pogaduchów i Raf wystartował by odlecieć do siebie. Gdy już Go nie było ja zapakowałem sprzęt i wróciłem do domu....do Sosny :):)

Acha...cały czas lecieliśmy szykiem....we dwóch - i super mi się tak leciało.......czyżby początki latania zespołowego ??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz