czwartek, 28 sierpnia 2014

nocne światła w Toruniu czyli Bella Skyway Festiwal 2014...

   Mijający tydzień stoi w Toruniu pod znakiem światła. Dzieje się tak z powodu toczącej się każdego wieczoru imprezy pod szumną nazwą BELLA SKYWAY FESTIWAL. My rzecz jasna nie mogliśmy się oprzeć ciągocie zobaczenia tegorocznej edycji tej imprezy i spróbowaliśmy wbić się do centrum w poszukiwaniu czegoś, co zrobi wrażenie, zaskoczy i da kopa naszym myślom. Pierwsza próba wbicia na starówkę zakończyła się klapą z powodu totalnego zalewu tłumu gapiów, korków, ogólnego zmęczenia i kordonu policjantów broniących wjazdu do ścisłego centrum. Owszem, dałoby się gdzieś na obrzeżach zaparkować, ale tak z marszu nie chciało się szukać miejsca, a potem drałować kilka kilometrów.
  Następnego dnia bogatsi o te doświadczenia, odpowiednio wypoczęci, zwarci i gotowi bez wielkich ceregieli porzuciliśmy samochód w sąsiedniej dzielnicy i już na piechotę ruszyliśmy w miasto. Co do poszczególnych instalacji nie ma sensu się wypowiadać. Każdemu pasuje coś innego i właściwie każdy coś tam dla siebie mógł odnaleźć. Od totalnie zakręconych twarzy „na prześcieradłach i  innych galotach” i zbitą z desek zagrodę z jednym biednym światełkiem w środku, po wielką iluminację Szerokiej kojarzącą się z gwiazdkowym oświetleniem wielu europejskich stolic. Brakowało jeszcze kolęd, ale jak można się było domyśleć,  im coś było większe, głośniejsze i bardziej mrugające, tym bardziej wabiło żądny rozrywki tłum. 
A tłum był zdecydowanie większy niż rok temu i właściwie nie ma się co dziwić, skoro imprezę przeniesiono z końca września na samą końcówkę wakacji – okres gdy zasadniczo każdy ma czas i jest dostępny. Wracając do tłumu – prócz obecnych dookoła instalacji świetlnych normalnych ludzi można było zażyć tego wszystkiego, co oferuje każde większe skupisko ludzi - kilku podpitych osobników wręcz włażących na człowieka ze swoim alkoholowym zapachem wódy, wina czy co tam jeszcze zatankowali, przejechania przez dzielnie tratujących wszystko rodziców obojga płci  krojących tłum wózkiem z drącym się wniebogłosy bachorem niby ciepłym nożem kroili masło, czy włażące wszędzie gdzie się tylko da mniejsze grupki mające dziwne przekonanie, że w miejscu gdzie absolutnie nie ma miejsca da się wcisnąć jeszcze kilka osób. W skrócie dziki tłum pełen pierwotnych instynktów i nieprzebrana ciżba bardziej przypominająca rzekę, niż zbiorowisko pojedynczych osób. Ale dość marudzenia o tłumie, takie spędy są rzeczą normalną przy takiej imprezie i albo się to akceptuje, albo nie. Szkoda tylko, że nikt z organizatorów nie wpadł na pomysł jakiejś sensownej trasy i lepszego rozplanowania poszczególnych atrakcji, by jakoś ułatwić poruszanie się po ciemnych, wąskich, przypominających kocie łby uliczkach toruńskiej starówki. 
   Było co obejrzeć, było się czym zachwycić i niektóre widoki długo zapadną w pamięć. Nie będę pisał po kolei, wystarczyć musi kilka zdjęć publikowanych poniżej :









   Tytułem podsumowania muszę napisać , że mam mieszane uczucia. Same instalacje ciekawe, jednak organizacja na minus w stosunku do lat ubiegłych. Oczywiste problemy z parkowaniem czy poruszaniem się w tłumie sprawiły, że zamiast gapić się na kolory, światło i wsłuchiwać w muzykę, trzeba było się pilnować w tłumie otaczającym niby szczelny kordon. Czegoś tam zabrakło w organizacji i można było to odczuć. Niemniej za rok znów będziemy się gapić, pstrykać zdjęcia i łowić niecodzienne widoki gry świateł...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz