Kilka razy przez nasz blog przewinęły się utyskiwania na firmy, których działania do najuczciwszych zaliczyć niestety nie można. Wiadomo - dzisiejsze czasy to koszmarna pogon za zyskiem i częste robinie klientów "w trąbę", byleby szybciej, łatwiej i więcej zarobić. Już dawno nauczyliśmy się, że dzisiejsza szynka często koło szynki nawet nie leżała, że mięso robiące za wołowinę to najzwyklejsza, najgorsza padlina, że prawie wszystko i wszędzie się podrabia byle czym, byle jak, byleby był zysk.
Nie jesteśmy bezmyślnymi konsumentami łapiącymi się na marketingowy lep, różnego rodzaju okazje, promocje i zachwalanie przy wykorzystaniu tzw znanych twarzy. Czytamy etykiety, kalkulujemy i staramy się wybierać produkty najlepsze, najzdrowsze i z możliwie największą gwarancją, że tym razem nikt nie zrobi nas w przysłowiowego balona.
Tak też było ostatnio z najzwyklejszymi
ciasteczkami "śniadaniowymi", które coraz częściej goszczą na nasze drugie śniadanie. Będąc na zakupach stanęliśmy przy wyborze pośród kilku różnych produktów. Oczywiście sprawdzone marki były, jednak ile można wcinać wciąż to samo ? Z tego właśnie powodu tym razem wybraliśmy produkt nowy na rynku, mianowicie ciastka pod szumną nazwą ZŁOTOKŁOSE WIATRACZKI OWSIANE KORZENNE marki SAN produkowanych przez LU POLSKA S.A.
Skład w miarę dobry (nieco chemii jest, ale dają radę), opakowanie bardzo ładne, a zapowiadana zawartość to wg deklaracji na pudełku 6 (słownie SZEŚĆ) woreczków po dwa ciacha. Słowem produkt ciekawy, na oko atrakcyjny i warty spróbowania. Cena to niecałe cztery złote, wiec też tragedii nie ma.
Niestety. Dzisiejszy poranek pokazał, że producent popełnia błędy i oszukuje. Wspomniane wyżej ciastka miały dziś robić za śniadaniowy deser, a okazało się, że spowodowały moralną niestrawność. Po chamsku perfidnie zostaliśmy oszukani - po otwarciu pudełka okazało się, że ciastek jest mniej niż określono. Niby nic, jednak zamiast sześciu woreczków tylko pięć, niby taniocha, jednak gdy się weźmie pod uwagę, że producent oszukuje na tak podstawowych cechach produktu, takich jak ilość, to wolę nie myśleć, co wyrabiają z np składem surowcowym, czy użytymi komponentami. Skoro fabryka nie potrafi odróżnić liczb o których wiedzą już dzieciaki, to jak wierzyć czy "pomyłkowo" nie wrzucili tam np jakiegoś super niezdrowego polepszacza ??
Skoro rypnęli nas po kieszeni na ilości i wadze, to czy czasami nie rypią na składzie ?? Któż to może wiedzieć ?? Jedno, co wiemy odnośnie tych ciastek i tego producenta, to to, że do Jego produktów nawet w przyszłości nie podejdziemy. Żadnych Lubisiów, żadnych Delicji i innych produktów marki SAN, lub z pod znaku firmy LU POLSKA , MONDALEZ itd. Raz wystarczy i już więcej nie będziemy ryzykować. Tyle...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz