piątek, 21 grudnia 2012

kalendarz i Polskie Stowarzyszenie Paralotniowe....

   W tym roku Polskie Stowarzyszenie Paralotniowe postanowiło zrobić prezent i tuż przed świętami rozesłać do wszystkich swoich członków kalendarz na 2013 rok. Od początku tygodnia sukcesywnie docierał do adresatów i od razu wzbudził pozytywne emocje. Do nas owe cudo dotarło wczoraj i trzeba od razu potwierdzić owe wcześniejsze dobre oceny.


   Kalendarz jest duży, porządnie wykonany z porządnymi, dobrej jakości zdjęciami. Jest po prostu fajny, nie przekombinowany i idealnie będzie wyglądał na każdej ścianie. No i co najważniejsze - ktoś miał świetny pomysł, dobrze się spisał i sprawił, że wielu pilotów będzie mogło cieszyć oczy fajnymi widokami. Dzięki ! Jak "toto"wygląda można zobaczyć poniżej :




   Nie byłbym sobą gdybym skończył na pisaniu o kalendarzu. Od jakiegoś czasu chciałem napisać kilka słów o Polskim Stowarzyszeniu Paralotniowym i dziś jest ku temu chyba najlepsza okazja.
   Wiadomo, że by latać nie trzeba należeć do żadnego stowarzyszenia, klubu czy innego aeroklubu. Często szkoda zachodu na ładowanie kasy w składki, bo to kasa wywalona w błoto. Tak czasami jest z lokalnymi aeroklubami czy niewielkimi kilkuosobowymi stowarzyszeniami, gdzie właściwie z członkostwa nic nie wynika. Za przykład wystarczy aeroklub pomorski w Toruniu, gdzie niby można latać, gdzie niby działa sekcja paralotniowa, jednak od kilku lat ciężko jest się przebić ze zwykłą organizacją holi. A członkostwo kosztuje lepiej niż np roczny zapas oleju. W efekcie wielu pilotów z Torunia czy okolic woli jechać do np Inowrocławia, gdzie wszystko działa jak należy.
   Z członkostwem w PSP jest inaczej i najzwyczajniej w świecie warto. Tu za stosunkowo niewielką, wręcz "symboliczną składkę" dostajemy widoczną zniżkę na ubezpieczenie OC i mamy wreszcie świadomość, że nasze składkowe pieniądze wędrują na coś sensownego (startowiska, imprezy paralotniowe itd), a na dokładkę co jakiś czas wpada do skrzynki gratis w postaci kalendarza czy pisemka Vario. Niby to drobiazg, ale właśnie o takie drobiazgi chodzi. Do tego widać, że ktoś coś robi, ktoś myśli, działa i zupełnie nie czuć tego polskiego "betonu", tak charakterystycznego wielu stowarzyszeniom czy związkom sportowym żerującym na kasie z dotacji i przejadaniu publicznych pieniędzy na tworzenie zamkniętego kręgu znajomych, przyjaciół, prezesów i innych działaczy. I tyle na dziś wystarczy.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz