sobota, 13 czerwca 2015

Grillujemy, latamy, EPIN rulez…

   Jeden telefon, poranna szybka decyzja i w porze obiadowej ruszyliśmy na lotniskowy grill w Inowrocławiu. Zaproszenie obejmowało oczywiście wieczorne latanie, więc nie było innej opcji jak przycisnąć gaz i korzystać z soboty ile wlezie.
  Na miejscu zastaliśmy jak zawsze dobrą ekipę . Pojedliśmy, popiliśmy i jedyne czego zabrakło to strzelnicy na której co niektórzy mogliby upolować coś dla żony…W wielkim skrócie impreza na sto fajerek, duża, profesjonalna, uporządkowana, z niezłą wyżerką i sympatyczną atmosferą.
   Późniejsze latanie też niczego sobie, choć zupełnie bez planu i z drobnymi potknięciami wyszło całkiem fajnie. Z owych potknięć należy wspomnieć o spóźnionym starcie przez padniętą świecę (niestety stara nie dawała więcej jak 5,5 tyś. obrotów w efekcie czego gdy inni szli w powietrze ja jeszcze tkwiłem na ziemi czekając aż silnik ostygnie, a w upalny dzień to trochę trwa) i nieco poplątanej sterówce przy starcie (było dobrze, stabilnie, jednak trzeba było się rozplątać). To jednak drobiazgi, ważne że samo latanie było super fajne w bardzo lajtowych warunkach.....




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz