wtorek, 23 czerwca 2015

drony i....

   Ostatnich kilka lat to eksplozja wszelkiego rodzaju dronów. Dziś można spotkać je właściwie wszędzie, a filmy kręcone za ich pomocą na stałe zagościły w sieci. Do niewątpliwej popularności tych urządzeń przyczyniła się w znacznym stopniu ich dostępność, różnorodność i niewielka cena najprostszych urządzeń. Najtańsze zestawy to wydatek kilkuset złotych, a kupić je można nawet w markecie lub firmie oferującej usługi telekomunikacyjne. Oczywiście są też droższe, lepsze i bardziej skomplikowane, jednak cała masa tanich prostych zestawów mocno spopularyzowała ta formę filmowania.  Dziś statystyczny „Kowalski” może łatwo stać się posiadaczem takiego cudeńka i zrobić sobie kilka fajnych zdjęć lotniczych lub zmontować jakiś filmik z ujęcia niedostępnego z ziemi. Rzecz jasna są tez profesjonaliści operujący sprzętem dobrej klasy i potrafiący z kilku ujęć zmontować cudeńka po obejrzeniu których oko bieleje. Niewielkie rozmiary, stabilność, niezawodność i wiele świetnych jakościowo kamer sprawia, że w dziedzinie filmów kręconych ze stosunkowo niewielkich wysokości drony nie mają sobie równych.
   Jak ze wszystkim trzeba jednak zachować zdrowy rozsądek. Wielu operatorów wie o co chodzi i są profesjonalistami w każdym calu, jednak nie wszyscy zdają sobie sprawę z potencjalnych zagrożeń i ograniczeń jakie niesie za sobą operowanie dronem. Mówię tu szczególnie o ludziach kupujących najtańsze zabawki i puszczających nad domem ku uciesze sąsiadów. Z tego powodu Urząd Lotnictwa Cywilnego wypuścił niedawno ulotkę, która powinna być znana właściwie każdemu, kto ma do czynienia z tego rodzaju urządzeniami. Prócz zrobienia fajnego filmu można komuś zrobić kuku, a nie o to przecież chodzi…..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz