poniedziałek, 6 kwietnia 2015

świąteczne docieranie...

   Trzy świąteczne dni zaowocowały trzema godzinami ogrodowego docierania nowego napędu. Wiadomo, kilka dni wolnego to akuratny czas na zabawę nowymi gadżetami. Dzieciaki psikają się wodą, szukają prezentów zostawionych przez zająca a ja bawię się nową zabawką.
   Docieranie jak docieranie, dużo oleju, czarna świeca i spokojne pyrkanie i od czasu do czasu nieco wyższe obroty, jednak nie za wysokie by spokojnie się wszystko poukładało. No i by sąsiedzi za bardzo mnie nie sklnęli w dni, gdy przeciętny polak objada się za dwóch, ogląda do oporu telewizję i leniuchuje ile wlezie.  
   Pierwsze godziny pracy ujawniły kilka rzeczy które bezwzględnie wymagają poprawki. Pierwsza uwaga to słabiutkiej jakości sznurek szarpanki i nie do końca fajne umiejscowienie klamki. Raz, że sznurek marnej jakości, dwa że bloczek przez który przechodzi sprzyja przecieraniu. Ale to drobiazg, grunt że sprężyna działa i napęd odpala jak złoto.
   Drugi problem mocno mnie zaskoczył. Po przekroczeniu trzeciej godziny pracy silnik zaczął gubić obroty i jak zgasł tak nie dawał się uruchomić. Duże zaskoczenie, myślę sobie "co za cholera go ugryzła" i kombinuje, sprawdzam i furt nie odpala. Paliwo jest, iskra jest, gaźnik cacy, paliwo dochodzi, elektryki nic nie zwiera więc właściwie
wszystko gra. Zrezygnowany kombinuje już nad szarpanką (za słaba sprężyna czy coś w tym kierunku) gdy wpada do głowy szalony pomysł - niby iskra na świecy jest jednak może spróbować na innej? W końcu robota chyba najłatwiejsza do sprawdzenia. Wkręcam nową i silnik ożył. Odpala, chodzi, pyrka i wszystko wraca do normy. Jak się okazuje nawet potencjalnie nowa świeca może paść. Właściwie sam nie wiem co mnie tknęło że to akurat to bo przez kilkaset godzin przelatanych na solo żadna świeca mnie nie zawiodła, a już żeby nowa okazała się takim bublem to już w ogóle dziwadło.
   Tak czy inaczej CMax obudził się znów do życia i dalej żwawo kręci. Jeszcze ze dwie godzinki taryf ulgowej na ziemi i trzeba będzie go oblatać. Później jeszcze kilka godzin oszczędnej pracy na bogato, regulacja, wymiana sznurka i bloczka na porządniejszy, kontrola i będzie można zacząć latać tym napędem na poważnie. 


1 komentarz:

  1. Hej,
    pyrkanie na nowej świecy na niskich obrotach przy bogatej mieszance i dużej ilości oleju na święte prawo ją ubić - tu bym się nie dziwił.
    A tak ogólnie - gratuluję napędu :) CMAX to fajny i raczej bezproblemowy silnik.
    Widzę, że chyba przymierzasz się do trajki? ;)

    pozdrawiam, Adam

    OdpowiedzUsuń