poniedziałek, 16 czerwca 2014

kolejny dłuższy...

   Każdy z nas ewoluuje na swój sposób. Na początku każdego cieszy pojedynczy udany start i minuty kręcenia się w kółko. Po jakimś czasie takie latanie to za mało i z każdym kolejnym startem rosną wymagania wobec samego siebie, warunków i techniki latania. Nie inaczej jest ze mną. Każdy kolejny rok latania przynosi coraz bardziej wymagające cele i założenia do spełnienia. I gdy na początku każde oderwanie się od ziemi gwarantowało uczucie spełnienia, tak teraz pojedynczy start i kręcenie się "wokół komina" to już trochę za mało. W tym roku wypadło na doskonalenie techniki przelotowej i trzaskanie jakichś dalszych wycieczek. Nie takich po dwadzieścia kilometrów, tylko tych nieco dalszych, a najlepiej zamykania jakichś zgrabnych trójkątów. Tak po minimum dwie, trzy godziny w powietrzu z kilkoma kilometrami pod nogami. A jeszcze lepiej z limitowaną ilością paliwa i odrobiną termiki.
   Wczorajszy lot to dokładnie taka trasa. Popołudniowy start i kończąca się termika, potem lot do Chełmży, dalej do Pływaczewa, zwrot i lot do Łysomic, kolejny zwrot, powrót nad łąkę i nieco kręcenia się nad Łubianką. W ostatecznym rozrachunku całkiem fajny trójkącik w dwie i pół godziny, nieco termiki i lekkiego wiaterku, czyli akuratnie jako trening przed naprawdę dłuższym lataniem.....




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz