niedziela, 25 października 2015

Huragan CMax po pół roku

   Kilka dni temu zdałem sobie sprawę, że nowym napędem latam już pół roku. Niby niewiele, trochę ponad pięćdziesiąt godzin nalotu, a o całym napędzie można już powiedzieć kilka słów.
   Ale od początku. Najpierw kilka godzin docierania na ziemi i ten etap bez problemów, prócz świecy która akurat w okresie docierania miała prawo się wysypać. Poza tym świetne pierwsze wrażenie z powodu kultury pracy silnika i wykonania całego napędu przez firmę Skytrekking. Pierwsze loty przemknęły bez żadnych problemów. Napęd odpalał bez problemów, kręcił tyle ile powinien i przynosił mnóstwo frajdy po przesiadce z poczciwej solówki.
   Niestety po ok. dwudziestu godzinach pracy pojawiły się dwa problemy – jeden to nie do końca idealnie działająca szarpanka (zdarzało się, że po odpaleniu nie wciągnęła całej linki, zostawiając dyndającą luźno klamkę), a drugi to drobny wyciek z  okolic wałka wyważającego. Szarpanka to nic takiego, jednak z wyciekiem trzeba było pojawić się u producenta. Gwarant zachował się wzorowo i w tydzień później mogłem odbierać sprawny napęd, ba nawet dopracować pod siebie kilka szczegółów. Szarpanka została naprawiona przy mnie w momencie zdawania napędu, a sam silnik pojechał w tym czasie do Włochów którzy zrobili wszystko na piątkę z plusem dodatkowo regulując gaźnik i wstawiając nową świecę. Więc przerwa w lataniu zupełnie niezauważalna, a napęd po powrocie pracuje jeszcze lepiej kręcąc dobre 300 obrotów więcej. 


   Od tego czasu minęło kilka miesięcy i przez ten okres nie mogę powiedzieć złego słowa. Zdarzył się jeden drobiazg – pęknięty dren paliwowy i to właściwie wszystko. To normalne i takich rzeczy nie da się uniknąć w nawet najlepszej konstrukcji. Poza tym Huragan CMAX sprawuje się wyśmienicie i nie ma się właściwie do czego przyczepić. Leję paliwo, odpalam, lecę, wracam, ląduję i po kilku dniach znów latam. Wilgotno – odpala, sucho – odpala, po tygodniu odpala, po dwóch odpala i można uczciwie przyznać, że przez ten czas nabrałem do Niego całkiem dużego zaufania.

   Po prostu pracuje i gdy się odpowiednio dba nic się nie dzieje. Żadne śruby się nie odkręcają, wentylator też nie odpadł, śmigło kręci równiuteńko, sprzęgło działa, wycieków nie ma, nic się nie krztusi, nic nie pluje, elektryka nie szwankuje, nic nie popękało i się nie rozleciało.



   Oczywiście to dopiero pierwsze pół roku  z zupełnie symbolicznym nalotem i musi upłynąć jeszcze kilka dobrych miesięcy, by móc w stu procentach powiedzieć, że jestem w pełni zadowolony, jednak na chwile obecną nie mam się po prostu do czego przyczepić. Na "dziś" z napędu jestem bardzo zadowolony, bo silnik to po prostu bardzo fajny i dopracowany mechanicznie produkt, zaś cała reszta za którą odpowiada firma Skytrekking stoi na bardzo wysokim poziomie…….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz