poniedziałek, 17 lutego 2014

się lata, więc.....

....więc czasami coś się dzieje. Minął niemalże rok rok latania i na tłumiku pojawiło się drobne pęknięcie. Niestety już tak jest, że nie ma napędów bezawaryjnych i czasami coś tam trzeba poprawić, naprawić i wymienić. Nowa świeca, filtr i przewody paliwa, bebechy gaźnika czy nowy pasek to standard. Pękający tłumik to właściwie też coś, co ma prawo się zdarzyć. Nie ma się co czarować, drgania, nie zawsze idealnie dobrany materiał i ekstremalne warunki pracy wpływają na tłumik. Są takie co nie pękają w ogóle, i takie którym się to zdarzyć może. Wypadło na mnie i mój napęd.
   Nie było innej rady, trzeba było zdjąć, pstryknąć kilka zdjęć, pospawać i zmontować wszystko na powrót. W pewnym sensie dobrze, bo to najlepszy moment by gruntownie przyjrzeć się napędowi jako całości, wymienić profilaktycznie kilka uszczelek i innych rzeczy by zminimalizować ryzyko jakiejkolwiek awarii skutkującej lądowaniem w szczerym polu. Stara dobra zasada mówi, że jak się dba tak się ma. Ja wolę dbać i latać.....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz