niedziela, 8 stycznia 2017

zima nastała...

   Choć czas to ostatnio towar wysoce deficytowy trzeba co jakiś czas coś napisać, by było wiadomo że blog nie umarł śmiercią naturalna. W związku z tym dziś będzie krótko, symbolicznie i konkretnie. Zima nastała i dzięki pięknej wyżowej pogodzie udało się nieco poszwendać po okolicy. Niestety cień na dzisiejsze latanie położył jeden spalony start, który kładę na karb ostatniej zbyt długiej przerwy w lataniu, zbyt grubych rękawic i ogólnemu brakowi skupienia. Co by jednak nie marudzić wypadałoby napisać o samym lataniu. Założenie było proste - przewietrzyć sprzęt i siebie w minimum godzinnym locie, a jak zostanie paliwa pohałasować jeszcze. Wyszło nad pozór dobrze i przyznać trzeba uczciwie, że pomimo dziesięcio stopniowego mrozu nawet specjalnie nie zmarzłem. Później kilkunastominutowa powtórka dla wypalenia paliwa i maksymalnego wykorzystania tej odrobiny wolnego czasu którego tak bardzo ostatnio brakuje....








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz