Mijający tydzień
stoi w Toruniu pod znakiem światła. Dzieje się tak z powodu toczącej się
każdego wieczoru imprezy pod szumną nazwą BELLA SKYWAY FESTIWAL. My rzecz jasna nie mogliśmy się oprzeć
ciągocie zobaczenia tegorocznej edycji tej imprezy i spróbowaliśmy wbić się do
centrum w poszukiwaniu czegoś, co zrobi wrażenie, zaskoczy i da kopa naszym
myślom. Pierwsza próba wbicia na starówkę zakończyła się klapą z powodu
totalnego zalewu tłumu gapiów, korków,
ogólnego zmęczenia i kordonu policjantów broniących wjazdu do ścisłego centrum.
Owszem, dałoby się gdzieś na obrzeżach zaparkować, ale tak z marszu nie chciało
się szukać miejsca, a potem drałować kilka kilometrów.
Następnego dnia
bogatsi o te doświadczenia, odpowiednio wypoczęci, zwarci i gotowi bez wielkich
ceregieli porzuciliśmy samochód w sąsiedniej dzielnicy i już na piechotę ruszyliśmy
w miasto. Co do poszczególnych
instalacji nie ma sensu się wypowiadać. Każdemu pasuje coś innego i właściwie
każdy coś tam dla siebie mógł odnaleźć. Od totalnie zakręconych twarzy „na
prześcieradłach i innych galotach” i
zbitą z desek zagrodę z jednym biednym światełkiem w środku, po wielką
iluminację Szerokiej kojarzącą się z gwiazdkowym oświetleniem wielu
europejskich stolic. Brakowało jeszcze kolęd, ale jak można się było
domyśleć, im coś było większe,
głośniejsze i bardziej mrugające, tym bardziej wabiło żądny rozrywki tłum.
A tłum był zdecydowanie większy niż rok temu i właściwie nie ma się co dziwić, skoro imprezę przeniesiono z końca września na samą końcówkę wakacji – okres gdy zasadniczo każdy ma czas i jest dostępny. Wracając do tłumu – prócz obecnych dookoła instalacji świetlnych normalnych ludzi można było zażyć tego wszystkiego, co oferuje każde większe skupisko ludzi - kilku podpitych osobników wręcz włażących na człowieka ze swoim alkoholowym zapachem wódy, wina czy co tam jeszcze zatankowali, przejechania przez dzielnie tratujących wszystko rodziców obojga płci krojących tłum wózkiem z drącym się wniebogłosy bachorem niby ciepłym nożem kroili masło, czy włażące wszędzie gdzie się tylko da mniejsze grupki mające dziwne przekonanie, że w miejscu gdzie absolutnie nie ma miejsca da się wcisnąć jeszcze kilka osób. W skrócie dziki tłum pełen pierwotnych instynktów i nieprzebrana ciżba bardziej przypominająca rzekę, niż zbiorowisko pojedynczych osób. Ale dość marudzenia o tłumie, takie spędy są rzeczą normalną przy takiej imprezie i albo się to akceptuje, albo nie. Szkoda tylko, że nikt z organizatorów nie wpadł na pomysł jakiejś sensownej trasy i lepszego rozplanowania poszczególnych atrakcji, by jakoś ułatwić poruszanie się po ciemnych, wąskich, przypominających kocie łby uliczkach toruńskiej starówki.
A tłum był zdecydowanie większy niż rok temu i właściwie nie ma się co dziwić, skoro imprezę przeniesiono z końca września na samą końcówkę wakacji – okres gdy zasadniczo każdy ma czas i jest dostępny. Wracając do tłumu – prócz obecnych dookoła instalacji świetlnych normalnych ludzi można było zażyć tego wszystkiego, co oferuje każde większe skupisko ludzi - kilku podpitych osobników wręcz włażących na człowieka ze swoim alkoholowym zapachem wódy, wina czy co tam jeszcze zatankowali, przejechania przez dzielnie tratujących wszystko rodziców obojga płci krojących tłum wózkiem z drącym się wniebogłosy bachorem niby ciepłym nożem kroili masło, czy włażące wszędzie gdzie się tylko da mniejsze grupki mające dziwne przekonanie, że w miejscu gdzie absolutnie nie ma miejsca da się wcisnąć jeszcze kilka osób. W skrócie dziki tłum pełen pierwotnych instynktów i nieprzebrana ciżba bardziej przypominająca rzekę, niż zbiorowisko pojedynczych osób. Ale dość marudzenia o tłumie, takie spędy są rzeczą normalną przy takiej imprezie i albo się to akceptuje, albo nie. Szkoda tylko, że nikt z organizatorów nie wpadł na pomysł jakiejś sensownej trasy i lepszego rozplanowania poszczególnych atrakcji, by jakoś ułatwić poruszanie się po ciemnych, wąskich, przypominających kocie łby uliczkach toruńskiej starówki.
Było co obejrzeć,
było się czym zachwycić i niektóre widoki długo zapadną w pamięć. Nie będę
pisał po kolei, wystarczyć musi kilka zdjęć publikowanych poniżej :
Tytułem podsumowania muszę napisać , że mam mieszane
uczucia. Same instalacje ciekawe, jednak organizacja na minus w stosunku do lat
ubiegłych. Oczywiste problemy z parkowaniem czy poruszaniem się w tłumie
sprawiły, że zamiast gapić się na kolory, światło i wsłuchiwać w muzykę, trzeba
było się pilnować w tłumie otaczającym niby szczelny kordon. Czegoś tam
zabrakło w organizacji i można było to odczuć. Niemniej za rok znów będziemy się gapić, pstrykać zdjęcia i łowić niecodzienne widoki gry świateł...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz