Ostatnio można latać ile się chce, do bólu i oporu, dużo i daleko. Jedynym problemem jest ilość paliwa, codzienne śmiganie do roboty i konkretny upał.
Wczorajsze popołudnie można właściwie streścić powyższymi zdaniami, ale wypadałoby coś tam machnąć. Niespecjalnie mi się chce pisać o kolejnych lotach, więc dziś będzie krótko z kilkoma kolejnymi zdjęciami. A więc - poranna robota, drzemka, tankowanie, popołudniowy start, lot po okolicy, wypad pod Grudziądz, powrót z wiatrem, Chełmża i nieco niskiej szwendaniny. Lądowanie po dwóch godzinach z dwoma litrami paliwa. W powietrzu bardzo fajnie - im dłużej leciałem, tym bardziej żałowałem, że nie startowałem z pełnym bakiem. Ale źle nie było, dobre i dwie godziny wietrzenia ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz