Niektórzy mieszkańcy Kaszczorka zaczęli na łamach lokalnej prasy skarżyć się obecność paralotni śmigających w ich bezpośrednim sąsiedztwie. Poszli z tym do gazety i kilka dni temu ruszyła prasowa machina ukierunkowana na przedstawienie szerszemu ogółowi problemów mieszkańców wspomnianej miejscowości.
I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie totalne głupoty z treści owego artykułu. Autorka cytuje tam Janusza Rosołka z miejscowego aeroklubu, którego słowa mówiąc delikatnie rozmijają się z obowiązującym w Polsce prawem. W efekcie cały artykuł kłuje w oczy bzdurami, że aż głowa boli. Tak jednak czasami jest - wystarczy trafić konflikt, nieco go nadmuchać najlepiej cytując nie do końca prawdziwe tezy i obserwować co się będzie dalej działo..
Ludzie oczywiście mogą mieć swoje zdanie, nie wszyscy paralotniarze są idealni, ale trzeba powoływać się na prawdę i dogłębną wiedzę kogoś, kto dobrze zna temat. Z Kaszczorka nigdy nie latałem, nie jestem uczestnikiem owego konfliktu, ale nie ma tu mojej zgody na powielanie bajek i dmuchanie problemu. Istotą poważnego dziennikarstwa powinien być obiektywizm i prawda, niezależnie czy komuś to pasuje, czy też nie. Niestety kupa wrzucona w medialny wentylator obrzuca wszystko wokół.
Ludzie mają prawo do własnego zdania i nie każdy musi uwielbiać paralotniarzy, jednak dopóki wszystko odbywa się w zgodzie z literą prawa nie powinno być właściwie żadnej sprawy. Raczej widziałbym tutaj próbę obiektywnego przedstawienia problemu oraz wyjaśnienie "zwykłemu Kowalskiemu" jak się sprawy rzeczywiście mają. Ustawa i rozporządzenie określają jasno zasady lotu, piloci nie są żadnymi przypadkowymi kretynami, a miejscowi zawsze mogą podejść i porozmawiać o swoich obiekcjach. Poza tym nikt nie jest na tyle głupi, by innym utrudniać życie. Tyle na dziś, zobaczymy co będzie dalej....
Na sam koniec kilka linków :
artykuł lokalnej gazety Nowości - TUTAJ
komentarz autorki artykułu - TUTAJ
ustawa Prawo Lotnicze - TUTAJ
rozporządzenie .... - TUTAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz