Jeden telefon, poranna szybka decyzja i w porze obiadowej
ruszyliśmy na lotniskowy grill w Inowrocławiu. Zaproszenie obejmowało
oczywiście wieczorne latanie, więc nie było innej opcji jak przycisnąć gaz i
korzystać z soboty ile wlezie.
Na miejscu zastaliśmy jak zawsze dobrą ekipę . Pojedliśmy, popiliśmy i jedyne czego zabrakło to strzelnicy na
której co niektórzy mogliby upolować coś dla żony…W wielkim skrócie impreza na sto fajerek, duża, profesjonalna, uporządkowana, z niezłą wyżerką i sympatyczną atmosferą.
Późniejsze latanie też niczego sobie, choć zupełnie bez
planu i z drobnymi potknięciami wyszło całkiem fajnie. Z owych potknięć należy wspomnieć o spóźnionym starcie przez padniętą świecę (niestety stara nie dawała więcej jak 5,5 tyś. obrotów w efekcie czego gdy inni szli w
powietrze ja jeszcze tkwiłem na ziemi czekając aż silnik ostygnie, a w upalny
dzień to trochę trwa) i nieco poplątanej sterówce przy starcie (było dobrze, stabilnie, jednak trzeba było się rozplątać). To jednak drobiazgi, ważne że samo latanie było super fajne w bardzo
lajtowych warunkach.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz