Ekspresowy powrót z roboty, coś tam na ząb i gdy klamoty wędrowały do auta na niebie pojawiła się chmura. Ciemniejąca, rosnąca i puchnąca jak na jakichś konkretnych sterydach. W tym momencie stało się jasne że trzeba odczekać, sprawdzić co to za cholera i nieco się zorientować o co kaman z tym diabelstwem. Czy przejdzie, czy zahaczy, czy będzie toto duże, czy jechać na łąkę i tam czekać, czy może siedzieć w domu i zamiast myśleć o lataniu uciąć drzemkę na kanapie. Kłębowisko myśli wszelakich i lekki nerw z konieczności ewentualnej zmiany planów.
W ruch idzie internet - radary burzowe nie zostawiają złudzeń. Na południowy zachód od Torunia buduje się konkretna komórka i wali prosto nad Chełmżę w kierunku Brodnicy. Po internecie dodatkowo w ruch idzie jeszcze telefon. Kilku kumpli rozjechanych, więc nie bardzo mogą podać konkrety, dopiero rozmowa z toruńskim aeroklubem rozwiewa wszelkie nadzieje - nad Toruniem stoi mocno rozbudowana burza, pada, leje, deszcz, grad, wicher i ogólnie "zapomnij o lataniu". Pogodowa lipa zatem i pełna rezygnacja. Pozostaje jedynie czekać, aż to cholerstwo przywlecze się do Chełmży i mieć nadzieję, że być może jak szybko się wybudowała tak szybko gdzieś tam się wyniesie.
Po dwóch godzinach gapienia się na budującą się i przechodzącą bokiem burzę zacząłem pakowanie na nowo. W Chełmży ostatecznie nie spadła nawet kropelka, żadnych innych cebeków nie było w pobliżu więc, gdy tylko pojawiła się szansa spędzić w powietrzu nieco czasu nie było na co czekać. Potem standard - droga na łąkę, klamoty z samochodu, start i dobra godzinka włóczenia się po okolicy.
Warunki bardzo przyzwoite, fajne i sympatyczne. Sam lot bez większych wodotrysków - ot po prostu godzinka w powietrzu i radocha, że owa toruńska burza tylko trochę zniweczyła plan. Ale nic to, jeszcze się odkuję, bo pogoda teraz powinna być całkiem znośna.....
Po dwóch godzinach gapienia się na budującą się i przechodzącą bokiem burzę zacząłem pakowanie na nowo. W Chełmży ostatecznie nie spadła nawet kropelka, żadnych innych cebeków nie było w pobliżu więc, gdy tylko pojawiła się szansa spędzić w powietrzu nieco czasu nie było na co czekać. Potem standard - droga na łąkę, klamoty z samochodu, start i dobra godzinka włóczenia się po okolicy.
Warunki bardzo przyzwoite, fajne i sympatyczne. Sam lot bez większych wodotrysków - ot po prostu godzinka w powietrzu i radocha, że owa toruńska burza tylko trochę zniweczyła plan. Ale nic to, jeszcze się odkuję, bo pogoda teraz powinna być całkiem znośna.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz