Jadąc dziś na łąkę nie wiedziałem czy będę latał. Prognozy
wieszczyły trzy do czterech metrów z porywami i wzrostem siły wiatru jeszcze
przed wieczorem. Coś zrobić jednak z wolnym popołudniem trzeba było zwłaszcza
w obliczu konkretnej chęci na przewietrzenie klamotów. Sam wyjazd na łąkę jednak bez zbędnej napinki. Gdyby było nieco zbyt wietrznie to pohulam nieco na kołach bawiąc się trajką, a jak się da polatać to puszczę się w godzinną trasę po
okolicy. Jak to zazwyczaj bywa szczęście sprzyja o ile się tylko jest we
właściwym miejscu we właściwym czasie. Latanie było i to całkiem fajne.
Przyjechałem, wypakowałem, chwilkę trzeba było poczekać i
można było polecieć. Sam lot w warunkach przypominających bardziej jesień niż
pełnię lata, u góry nieco ciemnych chmur które ostatecznie się rozeszły, a pod kołami coraz więcej zaoranych
pól, przypominających, że żniwa powoli odchodzą do przeszłości.
Cały lot bez większych wodotrysków - wycieczka kawałek za
A1, nieco kręcenia w kierunku Kowalewa i powrót z wiatrem nad łąkę. Lądowanie,
składanie klamotów i piękny zachód słońca w chwili wyjazdu…..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz