Dziś ambitnie mieliśmy latać we
czterech. Taką też liczbę zgłosiłem dzwoniąc do FISu. Anakonda16
trwa, wojska w okolicy też jest sporo, wiec lepiej, by było
wiadomo gdzie się kręcimy. Niestety, im bliżej łąki,tym coraz bardziej plany zaczęły się
sypać w efekcie czego dosyć szybko odpadła połowa składu. Nie mogli, nie
mieli czasu itd. Cóż, polatamy w dwóch.
Codzienność jednak lubi zaskakiwać - trakcie przygotowania sprzętu nagle
pojawił się tuż obok obcy samochód z obcym nam pilotem chętnym
do latania. Wystartuje razem z nami i w powietrzu ma przylecieć do
nas jeszcze jeden. Hmm myślę sobie że życie bywa przewrotne i
zaskakując, dwóch odpadło, dwóch przybyło, więc w ogólnym rozrachunku wyszło na to samo.
Po starcie pruje na spotkanie „tego
czwartego”. Jak się okazało to pilot którego znam od bardzo
dawna, właściwie zaczynaliśmy razem, jednak od kilku lat nie było
okazji się spotkać na ziemi, jedynie słyszeliśmy się na radiu
lub gdzieś tam obok siebie lataliśmy.
Fajny zbieg okoliczności.
Później nieco wspólnego latania, wycieczka pod Grudziądz,
lądowanie i czas na normalne w tym momencie pogaduchy. Podsumowując udane
popołudnie z planem na latanie we czterech zrealizowanym w stu
procentach….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz