Dzisiejszy tytuł chyba najlepiej obrazuje
wizytę w Strzelcach Dolnych gdzie zamiast zapasu tradycyjnych powideł
śliwkowych w mega różnorakich smakach zaopatrzyliśmy się jedynie w prawdziwy i zrobiony bez kantów miód. Chociaż celem były powidła śliwkowe (w
końcu nazwa Święto Śliwki przecież zobowiązuje) to miód był jedyną słuszną alternatywą.
Z przetworów śliwkowych właściwie nie było w czym wybierać, albo powidła
słodzone, albo bez cukru, tyle i tylko tyle. Ze skromną ilością śliwkowych
stoisk wygrywała nawet liczba górali oferujących swoje pucoki i oscypki w
każdym strategicznym punkcie imprezy. Podsumowując
święto śliwki tym razem odbywało się z minimalnym udziałem tytułowej bohaterki i konkretnym deszczem przewalającym się co jakiś czas przez Strzelce Dolne….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz