Od lat szczególnie cenimy właśnie Święto Śliwki organizowane w Strzelcach Dolnych nieopodal Bydgoszczy. Składa się na to kilka powodów, od oczywistego zaopatrzenia w wyjątkowej jakości powidła po ciekawość nowych smaków. Nie bez znaczenia jest także dobra organizacja, świetna atmosfera i to wszystko, na co powinna składać się takowa impreza.
Tegorocznego "święta" wyczekiwaliśmy już od jakiegoś czasu. Lato było świetne, ale w kościach już gdzieś tam czuć było chęć do dobrej jakości powideł. Oczywiście "te sklepowe" nawet nie mają startu więc gdy tylko nastał "ten weekend" ruszyliśmy na podbój smaku śliwki w najlepszym możliwym wydaniu.
Tradycyjnie ogromny parking, dużo różnych różnistych stoisk, chleby, kiełbasy, miody, cydry i inne oczywiste w takim miejscu produkty. Ludzi masa, jednak w przeciwieństwie do festiwalu smaku z Gruczna tu jest więcej miejsca przez co tłum jakoś się rozchodzi. No ale to takie tam nieważne szczegóły. Ważne były śliwki i po to tam pojechaliśmy. I choć kusiły wybitne w smaku krówki, choć miód spozierał ze swoich słoiczków z błaganiem o zakupy skupiliśmy się jedynie na powidłach. Kusiło zresztą więcej rzeczy ale w końcu to święto śliwki, a nie innych takich...
W powidła na jesień zatem jesteśmy już zaopatrzeni, jednak na sam koniec trzeba wspomnieć jeszcze o jednej rzeczy, którą mieliśmy nadzieję tu zdobyć. Niestety z tym zaliczyliśmy porażkę, bo miodu wrzosowego nigdzie nie mieli. Szkoda, ale za to był prawdziwy góral z miną na tyle ciekawą, że wart jest umieszczenia na samym końcu wpisu. I tyle na dziś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz