Ostatni numer Vario ukazał się już jakiś czas temu, jednak dopiero wczorajsza wyprawa na zakupy zaowocowała zaopatrzeniem domowej biblioteczki w najnowszy numer jedynego pisma paralotniowego w Polsce. Trochę zwlekałem z zakupem z powodu myśli o prenumeracie poprzez Polskie Stowarzyszenie Paralotniowe. W ten sposób wychodzi zdecydowanie taniej i nie trzeba fatygować się do sklepu. Ostatecznie zadziałał impuls i podczas popołudniowej wyprawy do Torunia popędziłem do Empiku, by mieć wreszcie co miętosić w rękach, podczas pluchy, jaką obdarza nas pogoda.
Krótkie ferowanie na półkach, przegląd prasy wędkarskiej, żeglarskiej i gdzieś tam głęboko odnalazłem wreszcie Vario no.6. Niestety swoje przy kasie musiałem odstać - dwie osoby przede mną wpadły na pomysł zapłaty za swoje zakupy jakimiś miedziakami. Na dokładkę trafił się średnio inteligentny sprzedawca powodujący, że już sam jego wygląd kazał myśleć na ile sposobów można zrobić komuś krzywdę. Luz, gdyby to było pięć złotych - kwoty zostawione przez tych ludzi wchodziły niestety w dziesiątki. Nie wiem, umówili się czy coś choć nie wyglądali jakby byli razem. Do tego ten dupowaty sprzedawca nachalnie wciskający mi torbę i zachęcający do czekolady.
Wrr nerwowy byłem w tej kolejce. Nie chcę, dziękuję, kasuj chłopie, trochę energii bo dziesięć minut kiblowania w kolejce, vario gdzieś tam ukryte i Ty jakoś zadziałały na mnie jak płachta na byka.
W końcu się udało. Skasował, podziękował, do widzenia i trzeba było wyprysnąć z tego sklepu, by wreszcie w świętym spokoju nacieszyć oczy kolorowym magazynem. Sosna jeszcze śmigała po sklepach, a ja w samochodzie spokojnie w dobre czterdzieści minut przerobiłem cały numer.
Szósty numer jest zdecydowanie lepszy niż ostatni, choć być może po prostu treści prezentowane teraz bardziej mi odpowiadają. Nie da się niestety trafić w gusta wszystkich, a natłok różnorakich zagadnień starczyłby na tygodnik a nie kwartalnik jakim jest Vario. Jedno co rzuciło się w oczy to chyba trochę większa ilość reklam, zarówno tych kolorowych, tradycyjnych jak i tych ukrytych. Właściwie większość aktualnego numeru to lokowanie produktów w formie artykułów czy wywiadów i nieco brakuje jeszcze (jak dla mnie) odrobiny teorii w stylu artykułu z numeru 4. Całość wypada jednak bardzo dobrze,a moje powyższe uwagi są jak zawsze spowodowane wrodzonym czepialstwem. Vario no.6 na pewno warto było kupić, chociażby tylko z powodu wyglądu. Ładny, estetyczny, dobry kwartalnik na pewno warty swojej ceny.
Jedna rzecz, której się "czepnę" na koniec to Empik - najsłabsze ogniwo kupowania naszego paralotniowego kwartalnika. Kolejne numery będzie już przynosił do domu listonosz. Zginanie krzyża w poszukiwaniu Vario i wspomniany wcześniej mało kumaty sprzedawca przelały czarę. Nie dość, że wychodzi zdecydowanie taniej (dwie trzecie ceny numeru w sklepie) to jeszcze nie trzeba nigdzie chodzić, szukać i wystawać w kolejkach. Wystarczy być członkiem PSP, wpłacić 40 PLN by kolejne cztery numery trafiły prosto na chatę. Wygodnie, szybko i tanio.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz